Bo w końcu kogo obchodzi, że gdzieś w jakimś zakątku świata wierni nie mogą uczestniczyć we Mszy Świętej i przyjmować sakramentów, ponieważ albo nie mają kościoła czy nawet kaplicy, albo nie ma im kto tej Mszy odprawić. Powiedzmy sobie szczerze: to nie jest towar, który się w mediach sprzeda. Politycy i media najbardziej interesują się wtedy, gdy gdzieś nastąpi klęska humanitarna z powodu wojny lub kataklizmu. Po serii ubolewania nad ofiarami temat zastępują nowe regulacje Unii Europejskiej w sprawie, dajmy na to, wielkości ogórków dopuszczonych do sprzedaży. A z ofiarami pozostają dzień w dzień właśnie takie organizacje chrześcijańskie jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie i ich wolontariusze. Co znaczy być prześladowanym, organizacja ta poznała także na własnej skórze. W ostatnich tygodniach niemieckie media przypuściły na nią zmasowany atak tylko dlatego, że niedawno wydała broszurę krytykującą ideologię gender. Atak, niestety, zapoczątkowała chrześcijańska wkładka „Chrześcijanin i świat” w gazecie „Die Zeit”. Przypisując organizacji takie cechy, jak radykalnie prawicowa czy fundamentalistyczna, media automatycznie wrzuciły ją do worka niebezpiecznych i aspołecznych ugrupowań prawicowych, mających być zagrożeniem dla państwa i obywateli. Medialny atak, o którym była mowa również podczas kongresu w Würzburgu, dotknął kilka innych katolickich i ewangelickich organizacji. Prelegenci i goście przyznali jednogłośnie, że chodzi o zamknięcie ust chrześcijańskiej opinii publicznej przez przyrównanie członków organizacji chrześcijańskich do nazistów.
Ojciec Werenfried van Straaten
Jeden z profesorów skrytykował panującą w Niemczech „dehumanizację”, polegającą na tym, że osoby o poglądach chrześcijańskich traktowane są w przestrzeni publicznej bez jakiegokolwiek szacunku, po prostu nie po ludzku. Ta bezpardonowa „dyktatura poglądów” prowadzi do takiego szaleństwa, że już nie ma mowy o faktach – bezsprzecznych zasługach dzieła Kirche in Not przez te ponad 60 lat jego istnienia. Nikt już w Niemczech nie pamięta, jak pod koniec lat 40. ojciec Werenfried zbierał pożywienie od holenderskich rolników, by przekazać je niemieckim wysiedleńcom i ich niedożywionym dzieciom ze Wschodu, a że apelował zwłaszcza o słoninę, to przylgnęło do niego miano „Speckpater”, czyli „ojciec słonina”. O tej pomocy pamiętają jednak inni obdarowani, jak chociażby polski Kościół, któremu organizacja szczególnie pomagała przez cały czas komunizmu w budowaniu nowych kościołów – zwłaszcza świątyni w Nowej Hucie. Pomagała też w sprowadzaniu darów dla seminariów i zakonów kontemplacyjnych, czego przecież radykalna prawicowa organizacja niemiecka by nie robiła. O tym, że Kirche in Not – i jego polska sekcja Kościół w Potrzebie – nadal jest ważne i obdarzane zaufaniem przez polski Kościół, świadczy fakt następujący. Oto Episkopat Polski powierzył tejże sekcji polskiej przygotowanie listu na temat prześladowania chrześcijan na świecie i w Europie, który zostanie odczytany w polskich kościołach w listopadzie.
Stefan Meetschen |