Do niedawna pozostawali zapomniani, a to dzięki nim tysiące Polaków, którzy po kampanii wrześniowej 1939 r. znaleźli się na Węgrzech, mogło godnie przetrwać czas wojennej apokalipsy. Henryk Sławik i József Antall ocalili również ponad 5 tys. polskich Żydów.
fot. Krzysztof Sitkowski/KPRP | Pomnik Henryka Sławika i Józsefa Antalla w WarszawieW wyniku agresji niemieckiej i sowieckiej ponad 140 tys. Polaków znalazło się na terenie Węgier, które po upadku Czechosłowacji, od marca 1939 r., miały wspólną granicę z Polską. Przeważali wojskowi, którzy realizując rozkaz naczelnego wodza marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, przebijali się na południowo-wschodnie rubieże walczącej Polski. Węgry miały być dla nich etapem. Cel stanowiła Francja, gdzie odtwarzana była armia polska. Podróż wydawała się niemożliwa, bo Węgry pozostawały w taktycznym sojuszu z III Rzeszą. Jednak, ku wściekłości Berlina, regent Miklos Horthy i rząd premiera Pála Telekiego nie tylko nie utrudniali Polakom ucieczek na Zachód, ale nawet im w nich pomagali. Dzięki temu kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy przedostało się do Francji. Byli wśród nich przyszli znakomici dowódcy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie: gen. Kazimierz Sosnkowski czy gen. Stanisław Maczek.
Władze Węgier przyjęły oficjalną wykładnię, że Polacy nie będą traktowani jako jeńcy wojenni czy więźniowie, tylko jako „przedstawiciele narodu zaprzyjaźnionego”. Było to konsekwencją znakomitych relacji, jakie łączyły oba narody. Węgrzy odmówili Hitlerowi udziału w inwazji na Polskę i aż do 1941 r. utrzymywali oficjalne stosunki dyplomatyczne z rządem RP w Paryżu, a potem w Londynie. Sytuacja nieznacznie pogorszyła się w 1941 r., gdy armia węgierska wspólnie z III Rzeszą wzięła udział w wojnie przeciwko ZSRS. Pod naciskiem Stalina Wielka Brytania wypowiedziała wtedy wojnę Węgrom, ale i to nie zniszczyło dobrych relacji polsko-węgierskich.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 48 (993), 01 grudnia 2024 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 07 grudnia 2024