Rośnie w siłę grupa państw, które niespecjalnie lubią Zachód. Nieformalna organizacja BRICS się rozrasta. Władimir Putin chce, by stała się przeciwwagą dla krajów silnych i bogatych. I, dodajmy, wrogo nastawionych wobec Rosji.
fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOVNa szczyt BRICS – do niedawna grupującego Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i Republikę Południowej Afryki – przybyło do Kazania około trzydziestu delegacji krajów należących do tej organizacji i chcących się w niej znaleźć. Jak by nie mówić, to sukces Putina. Okazało się bowiem, że usilne starania doprowadzenia do dyplomatycznej izolacji Rosji zakończyły się niepowodzeniem. Nawet jeśli w najbliższej przyszłości BRICS nie może liczyć na spektakularne sukcesy.
DĄŻENIA PUTINA
Nie można się dziwić, że podczas spotkania w stolicy Tatarstanu rosyjski prezydent nalegał na przeciwstawienie się polityce Zachodu. Jego zdaniem BRICS jest przeciwwagą dla „przewrotnych metod” Zachodu. Bo według Putina Zachód stara się powstrzymać rosnącą potęgę globalnego Południa (wcześniej nazywanego Trzecim Światem) za pomocą „nielegalnych jednostronnych sankcji, jaskrawego protekcjonizmu, manipulacji walutą i rynkiem akcji oraz nieustannej aktywności za granicą, rzekomo promującej demokrację, prawa człowieka i program zmian klimatycznych”. Jego zdaniem przykładem podobnych działań ma być Ukraina, „wykorzystywana do stwarzania krytycznych zagrożeń dla bezpieczeństwa Rosji, ignorujących nasze żywotne interesy, nasze słuszne obawy i naruszających prawa osób rosyjskojęzycznych”.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 48 (993), 01 grudnia 2024 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 07 grudnia 2024