26 grudnia
czwartek
Dionizego, Szczepana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ars moriendi

Ocena: 4.06
592

Miałem dziwny sen: ludzie w długich białych szatach stali wokół mnie. Uśmiechali się. Nagle pojawił się Jezus, pobłogosławił wszystkich i… zabrał do góry. Tam – przed chmurami – jeszcze raz się zatrzymali, Pan ich znowu pobłogosławił i wtedy… wszyscy zniknęli”. Był to zwykły poniedziałek. Nasz ojciec już od ponad półtora roku był ciężko schorowany i nie wstawał z łóżka. Nie narzekał, jak zawsze był pogodny. Modlił się, czytał, słuchał radia i muzyki z płyt, potem znowu się modlił. Kochał ludzi, a oni jego. Ekspres do kawy non stop pracował, bo tatę cały czas odwiedzali goście.

Jeździłyśmy do niego z moją siostrą bliźniaczką w ostatnich latach tak często, jak tylko mogłyśmy, żeby odciążyć mamę i opiekunkę. Jednak starsza siostra przychodziła codziennie, bo była też jego lekarzem. Miewał piękne sny, dlatego ten nie wydał się jej niczym wyjątkowym, a że została poproszona przez niego, by nie mówiła o tym nikomu, to przestała nawet o tym myśleć. Dopiero trzy dni później, kiedy tata odszedł do Tego, do którego już od tak dawna pragnął iść, przypomniała sobie i ze łzami nam wszystko opowiedziała.

Wiedzieliśmy od kilku dobrych lat, że ten dzień kiedyś nastąpi. Bo jak ktoś ma ponad dziewięćdziesiąt lat i życie go nie oszczędzało, to raczej prędzej niż później anioł stróż, który jednocześnie jest naszym przewodnikiem w momencie śmierci, przyjdzie po niego i poprowadzi go w najdalszą podróż, skąd już nie będzie powrotu. Każdy normalny człowiek kocha swoich rodziców, ale to, co my czułyśmy do taty, było szczególne, bo był dla nas nie tylko ojcem – był mentorem i cudownym przyjacielem. „Proszę, nie płaczcie za mną, przecież ja was nie zostawię, będę dla was wszystkich bardziej użyteczny tam niż tu” – mówił.

Już po odejściu taty, wracając z pielgrzymki z Guadalupe, zatrzymaliśmy się z mężem na kilka dni w Stanach Zjednoczonych. Tam spotkaliśmy się z o. Ciprianem, naszym przyjacielem franciszkaninem. Podzieliłam się z nim swoją wielką stratą. Opowiedziałam mu też o tym śnie, którego cała nasza rodzina nie potrafiła zrozumieć. Zakonnik ciepło się uśmiechnął i spokojnym głosem zapytał: „Powiedz mi, Angelika, czy pamiętasz, jak kilka lat temu napisałaś mi, że chyba znasz receptę na długie życie? Wspominałaś, że przypadkowo zobaczyłaś u taty na nocnej szafce trzy kartki, na których drobnym pismem były wypisane imiona i nazwiska waszych rodziców: krewnych, przyjaciół, znajomych. Ale były też takie nazwiska, które ci się bardzo źle kojarzyły lub w ogóle o nich nigdy nie słyszałaś”. Rzeczywiście, długo się nie zastanawiając, poszłam z tym do ojca, a on – jakby to było zupełnie oczywiste – powiedział, że przecież jest Wielki Post, a wtedy w jego Kościele prawosławnym „my zamawiamy Msze za umarłych”. „Tatko, przecież na tej liście widzę nazwiska ludzi, którzy na ciebie donosili, przez których cię aresztowali” – przypomniałam sobie. A on na to z uśmiechem: „Są też tam ci, którzy mnie bili, głodzili, poniżali i zasądzili na wiele lat łagrów. Pamiętam o nich i za nich też się modlę”.

Swoim znajomym mówiłam wówczas półżartem, że prawdopodobnie wielu z tej listy, będąc po drugiej stronie rzeczywistości, potrzebowało tej modlitwy. Działając więc w swoim interesie, ci krewni, przyjaciele i okrutni zbrodniarze (bo tak należy ich nazwać) prawdopodobnie z tamtego świata zwracali się do miłosiernego Boga z prośbą o zdrowie i jak najdłuższe życie dla Iwana Korszyńskiego.

„No więc teraz rozumiesz, kim byli tamci w białych szatach? – kontynuował father Ciprian. – To byli ludzie, za których twój ojciec tyle lat prosił. Pan w prosty sposób pokazał mu, że wkrótce do nich dołączy. Jego modlitwy zostały wysłuchane, ich męki skrócone, misja wykonana”.

„Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć […] Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy […] A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicze swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: Amen” (Ap 7, 9. 11).

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 grudnia

Czwartek, święto św. Szczepana
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie.
Pan jest Bogiem i daje nam światło.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 10, 17-22
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter