5 lutego
środa
Agaty, Adelajdy
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rozejm czy zdrada?

Ocena: 0
534

Pod koniec listopada 1914 r. zakończyła się bitwa pod belgijskim Ypres na zachodnim froncie I wojny światowej. W starciu, nazywanym przez Niemców „rzezią niewiniątek”, zginęło ponad 200 tys. żołnierzy. Zbliżały się święta i coraz częściej myślano o rozejmie.

fot. mat. pras | Kadr z filmu ?Boże Narodzenie?

Papież Benedykt XV 7 grudnia publicznie prosił, „aby działa umilkły przynajmniej w noc śpiewu aniołów”. Apel został odrzucony przez walczące strony, ale był dobrze znany wśród żołnierzy. Zapewne większość z nich marzyła o rozejmie. Wojna manewrowa się skończyła, żołnierze spędzali całe dnie w źle przygotowanych okopach, w zimnie i wilgoci, pośród ciał zabitych kolegów, których nie było jak pochować. Spontaniczne rezygnowanie z walki przez żołnierzy obu stron, na zasadzie „nie strzelajcie, to i my nie będziemy strzelać”, powtarzało się od czasu do czasu w różnych miejscach frontu.

Takie nieformalne zawieszenia broni spotykały się często z ostrą reprymendą dowódców. W dniu papieskiej propozycji rozejmu młody porucznik Charles de Gaulle napisał o „godnym pożałowania” pragnieniu francuskich piechurów, aby zostawić wroga w spokoju. Trudno mu się dziwić – zostawieni w spokoju Niemcy szybko osiągnęliby swój cel. A było nim zniszczenie francuskiej armii.

 


ROZEJM PEŁNYCH BRZUCHÓW

Być może właśnie dlatego głównie brytyjscy i niemieccy, a znacznie rzadziej francuscy żołnierze brali udział w wydarzeniach tzw. bożonarodzeniowego rozejmu – nieformalnego zawieszenia broni zawartego na czas świąt 1914 r. Dowódcy brytyjscy i niemieccy zadbali tego roku o świąteczną atmosferę na froncie. Każdy brytyjski żołnierz otrzymał pudełko z wygrawerowanym portretem księżniczki Marii, jedynej córki króla Jerzego V. W pudełku były herbatniki, czekolada, tytoń i kartka z życzeniami od księżniczki. Z kolei dowództwo armii niemieckiej wysłało na front dziesiątki tysięcy niewielkich choinek, które miały zostać rozświetlone w noc Bożego Narodzenia. Trudno się dziwić, że żołnierze woleli cieszyć się świąteczną atmosferą niż walczyć.

Okopy wrogich stron były na tyle blisko siebie, że żołnierze mogli się porozumiewać, krzycząc. Nie sposób dziś określić, gdzie wszystko się zaczęło. Według niektórych relacji pierwszy był żołnierz niemiecki, który zawołał, że wieczorem chcą pośpiewać kolędy i chcieliby, żeby nikt w tym czasie nie strzelał. Brytyjczycy, którzy przystali na tę prośbę, z uwagą słuchali wieczorem koncertu, nagradzając Niemców brawami. Niemcy poprosili o wspólne śpiewanie. To było już za wiele – jeden z Brytyjczyków krzyknął, że wolałby umrzeć, niż śpiewać po niemiecku. Na to jakiś dowcipny Niemiec zażartował głośno: „Nas by zabiło, gdybyście to zrobili!”.

 


LUDZKIE ODRUCHY

Oto fragment świątecznego listu pisanego w tych dniach przez brytyjskiego żołnierza Henry’ego Williamsona: „Droga Matko, piszę z okopów. Jest 11 rano. (…) W ustach mam fajkę podarowaną przez księżniczkę Mary. W fajce jest tytoń. Oczywiście – mówisz. Ale zaraz. W fajce jest niemiecki tytoń. Haha – mówisz – od jeńca lub znaleziony w zdobytym okopie. Ojej, nie! Od niemieckiego żołnierza. Tak, żywego niemieckiego żołnierza z jego własnego okopu. Wczoraj Brytyjczycy i Niemcy spotkali się na ziemi między okopami, wymienili się pamiątkami i uścisnęli sobie dłonie. Tak, przez cały dzień Bożego Narodzenia i w chwili, gdy to piszę. Wspaniałe, nieprawdaż?”.

Podobnych relacji było bez liku. Około 100 tys. żołnierzy, głównie brytyjskich i niemieckich, bez rozkazów – a czasem wbrew rozkazom – zdecydowało się przerwać walki. W listach i wspomnieniach z tego czasu pojawiają się obrazy wspólnego kolędowania, wymiany upominków, a nawet rozegranych meczy piłkarskich. Rozbudzenie ludzkich odruchów w żołnierzach doprowadzało również do tego, że pozwalali sobie nawzajem na grzebanie ciał kolegów, leżących na „ziemi niczyjej” między okopami. W jednym z miejsc doszło do wspólnego nabożeństwa pogrzebowego stu poległych żołnierzy. Niemcy po jednej stronie, Brytyjczycy po drugiej odczytali kolejno w swoich językach Psalm 23 i modlitwy za zmarłych. Dla wielu żołnierzy był to niezapomniany czas, odmieniający postrzeganie wroga.

 


POWRÓT DO RZECZYWISTOŚCI

Wiele z rozmów między Niemcami a Brytyjczykami nie pozostawiało wątpliwości, że świąteczna atmosfera tylko na krótki czas uśpiła wrogość. Jeden z brytyjskich oficerów wspominał, że doświadczenie oglądania zabitych kolegów podczas wspólnego pogrzebu tylko wzmogło jego nienawiść do Niemców. Nawet podczas bożonarodzeniowych życzeń niemieccy żołnierze potrafili powiedzieć do Brytyjczyków, że „zamierzają zetrzeć ich z powierzchni ziemi”. Dość często zdarzały się jednak przypadki zmiany postrzegania wroga po bożonarodzeniowym rozejmie. Brytyjscy żołnierze potrafili pisać, że Niemcy okazali się „przyzwoitymi ludźmi”, lub krytykować przesadę antyniemieckiej propagandy w prasie. Żołnierz brytyjski Robert Miles pisał o niemieckich żołnierzach, którzy nie chcieli schować się z powrotem w swoich okopach: „Sprawy utknęły w martwym punkcie. Nie możemy strzelać do nich z zimną krwią… Nie widzę sposobu, by skłonić ich do powrotu do biznesu”.

Dowódcy nie chcieli pozwolić na takie osłabienie morale. Część z nich wydała surowe zakazy fraternizowania się z wrogiem. Niektórzy dowódcy wykorzystali nieformalne rozejmy na wzmocnienie okopów albo sprawdzenie pozycji przeciwnika. Brytyjski oficer opisał, jak wypalił cygaro ze snajperem, który twierdził, że jest „najlepszym strzelcem w niemieckiej armii”. Oficer zlokalizował pozycję strzelecką snajpera i planował zastrzelić go następnego dnia. Sprzeciw pochodził zresztą nie tylko od dowódców. Znaczna liczba żołnierzy odmówiła wzięcia udziału w rozejmie, a najczęstszym sposobem zapobiegania brataniu się było otwieranie ognia do tych, którzy podejmowali pokojowe próby. Tam, gdzie zawieszenie broni doszło do skutku, potrwało najwyżej kilka dni. Alfred Anderson, żołnierz brytyjski, podsumował to tak: „Krzyczeliśmy «Wesołych Świąt», chociaż nikt nie czuł się wesoły. Cisza skończyła się wczesnym popołudniem, a zabijanie zaczęło się od nowa. To był krótki pokój w straszliwej wojnie”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest historykiem, pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 5 lutego

Środa, IV Tydzień zwykły
wspomnienie św. Agaty
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 6, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do bł. Bartola Longo 1-9 II
Nowenna do Matki Bożej z Lourdes 2-10 II

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter