Warto pogodzić się z tym, że nasza wiara jest procesem, w którym potrzebujemy czasu na dojrzewanie, by wydać plon oczekiwany przez Tego, który zasiał.

komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: s. dr Karmela Katarzyna Sługocka OP
Pierwsze czytanie: Hbr 10,32-39
Autor odwołuje się do doświadczeń adresatów Listu, którzy przyjęli chrześcijaństwo i wytrzymali konsekwencje w postaci prześladowań, wyśmiewania, szyderstw, a także konfiskaty mienia oraz uwięzienia. Dlaczego to ich spotkało? Bardzo dużą cenę płacili za przynależność do Chrystusa. Wyłamywali się z utartych sposobów funkcjonowania pogańskiego religijnego świata. Nie chcieli składać ofiar bóstwom opiekuńczym miast, co interpretowano jako obraza bóstwa i jeśli wydarzyła się jakaś katastrofa, obciążano winą chrześcijan, jako tych, którzy obrazili lokalne bóstwo. Nie chcieli czcić cesarzy jako bogów. Izolowali się od wspólnego lokalnego świętowania czy uczt. Rodziło to napięcia i podejrzenia wobec wyznawców Jezusa. Na ogół ludzie nie lubią, gdy ktoś się wyłamuje, gdy nie chce ulec presji, gdy jest odporny na zastraszanie czy inne środki przymusu. Pomyślmy o starożytnej rodzinie o wysokiej pozycji społecznej. Przykładna rodzina pogańska czci cezara, oddaje cześć bóstwom miasta, uczestniczy w świętach. Jest taka sama jak wiele innych. Nagle członek tej rodziny przestaje czcić cezara jako boga, przestaje chodzić do lokalnych świątyń i nie składa ofiar bogom. Mówi, że one nie istnieją. W miejsce dotychczasowej wiary przyjmuje wiarę w jednego Boga, przyjmuje naukę Jezusa, chrzest. Nie chce pogańskiego męża czy żony. Co zwykle robi rodzina wobec takiej osoby? Stara się ją nakłonić do powrotu do tego, co sami znają i praktykują. Jeśli nie pomaga perswazja, to rozpoczyna się walka ekonomiczna, odcięcie od utrzymania aż po wyrzucenie ze struktur rodzinnych. Jeśli chrześcijaństwo przyjęła cała rodzina: głowa domu, żona, dzieci, niewolnicy, służba i jeśli to nie podobało się mieszkańcom miasta, pozbawiano taką rodzinę majątku, domu. O tym pisze autor w dzisiejszym fragmencie, przypomina chrześcijanom, jak dużą cenę płacili za swoją wiarę i jak bardzo byli wytrwali wobec tych represji. Uważani za odstępców, bo rzeczywiście liczniejszy świat pogański traktował chrześcijan jako odstępców, w rzeczywistości należeli do wiernych i wytrwałych, którzy życie wieczne postawili na pierwszym miejscu.
Psalm responsoryjny: Ps 37, 3-4.5-6.23-24. 39-40
To piękny psalm ufności. Jego słowa są umocnieniem dla tych, którzy znajdują się w trudnej sytuacji. Przeżywają lęk, doświadczają bezradności. Autor zachęca: Powierz Panu swą drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał. To dobry wybór, gdy oddajemy stery naszego życia Bogu. Pozwalamy na Jego prowadzenie. Nawet, jeśli On nam coś zburzy, odbierze, to zrobi to tylko po to, by w to miejsce dać coś lepszego, ale, by o tym się przekonać, konieczna jest ufność w to, że Jego plany są dla nas najlepsze: Jezu, ufam Tobie.
Ewangelia: Mk 4,26-34
Czwarty rozdział w Ewangelii Marka zwykle jest tytułowany jako nauczanie w przypowieściach. Jest to forma merytorycznego nauczania na temat tego, czym jest królestwo Boże. To nowy termin dla Żydów i nowa rzeczywistość. Jezus wyjaśnianie zaczął do światła lampy, dając do zrozumienia, że tajemnica królestwa Bożego ma być objawiona. Kiedy mówił o odmierzaniu, dał do zrozumienia, że królestwo Boże jest darem, człowiek jest nim obdarowany przez Boga i ma obdarowywać innych. Dziś mamy dwie przypowieści – jedna jest o tym, co dzieje się z zasianym ziarnem, druga o najmniejszym wówczas znanym ziarnie, ziarnku gorczycy. Podobno najmniejszym ziarnkiem jest mak, ale nie był on znany Żydom, więc Jezus posłużył się najmniejszym ziarnkiem, jakie było znane jego słuchaczom. Pierwsza przypowieść akcentuje naturalny proces wzrostu, który nie jest zależny od siejącego. On sam nie wie, jak przebiega proces kiełkowania, nie jest widoczny, gdy odbywa się w ziemi. Dopiero na późniejszym etapie był możliwy do obserwacji. Siejący nie ma wpływu na tempo wzrostu, cierpliwie czeka na czas żniw. To obraz tego, co dzieje się z ziarnem Słowa Bożego zasianego w ludzkim sercu. Gdy zostanie przyjęte, potrzebuje czasu na zakorzenienie się i wzrost. Nie należy niczego przyspieszać. Warto pogodzić się z tym, że nasza wiara jest procesem, w którym potrzebujemy czasu na dojrzewanie, by wydać plon oczekiwany przez Tego, który zasiał. Jest czas między słuchaniem Słowa Bożego, a jego wzrastaniem w nas. I nie trzeba się spinać, czy zamartwiać, gdy czegoś nie wiemy, nie rozumiemy, dajmy sobie czas na wzrost w spokoju i w dobrych warunkach dla Ziarna. Tym bardziej, że jest to ziarenko bardzo małe, malutkie na początku, najmniejsze, ale ma w sobie ogromny potencjał, który w odpowiednim czasie się ujawni. Pan o to dba.