„Ze starą i nową mądrością...” – tak zaczyna się nota „Antiqua et nova”, o relacji pomiędzy sztuczną inteligencją a inteligencją ludzką.

Mowa o 20-stronicowym dokumencie opublikowanym przez Dykasterię Doktryny Wiary oraz Dykasterię Kultury i Edukacji i zatwierdzonym przez papieża Franciszka. Jego pierwsze słowa nawiązują do Ewangelii Mateusza: „…uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (13, 52). Sztuczna inteligencja [ang. artificial intelligence –AI] stanowi niewątpliwie wyzwanie, by „ze starą i nową mądrością” zmierzyć się z szansami i zagrożeniami, jakie się z nią wiążą. Z perspektywy misji i nauczania Kościoła główna kwestia dotyczy tego, jak używać nowych technologii z AI na czele, by rzeczywiście służyły rozwojowi i godności człowieka. Ostatecznie sztuczna inteligencja to poważny impuls, by zastanowić się raz jeszcze nad sensem i wartością życia człowieka. W niniejszym tekście chcemy nie tyle streścić Notę, co podjąć wybrane aspekty, by zachęcić do jej przeczytania.
INNA NIŻ LUDZKA
Kiedy mówimy o sztucznej inteligencji, to pojawia się filozoficzno-naukowe pytanie, czym w ogóle jest inteligencja, rozumność, myślenie. Czy zaprojektowana i wykonana przez człowieka maszyna, niemająca samoświadomości ani wolnej woli, może być w ogóle inteligentna we właściwym znaczeniu tego słowa? Nota przypomina, że już w 1956 r. na kongresie na temat właśnie sztucznej inteligencji określono ją jako „to, co czyni maszynę zdolną do zachowań, które byłyby nazwane inteligentnymi, gdyby to człowiek tak się zachowywał”. Czy jednak takie zachowania, lepiej byłoby powiedzieć: działania, maszyny można nazwać myśleniem, czy też jedynie wykonywaniem zadań w oparciu o moc obliczeniową i prawa statystyki? Możemy zadawać komputerowi pytania, a on udziela nam odpowiedzi. Czy jednak coś takiego jest naprawdę spotkaniem, rozmową dwóch inteligencji?
Nota podkreśla, że inteligencja ludzka nie jest jakąś wyizolowaną zdolnością liczenia lub szukania informacji, ale realizuje swe możliwości w relacji, dialogu i współpracy z innymi ludźmi (zob. nr 18). Z teologicznego punktu widzenia inteligencja jest darem Boga Stwórcy, który chce być przez inteligentne i wolne stworzenia poznawany i kochany (zob. nr 19). AI ogranicza się do mechanizmów logiczno-matematycznych, natomiast inteligencja ludzka jest „kształtowana przez niezliczone doświadczenia, przeżywane w cielesności […]: bodźce zmysłowe, emocjonalne reakcje, interakcje społeczne i unikalny kontekst, który charakteryzuje każdy moment” (nr 33). W konsekwencji „uczenie się” maszyn jest czysto funkcjonalistyczne, automatyczne, niezdolne do uchwycenia wielu wymiarów życia, w tym rzeczywistej autorefleksji.
Biorąc pod uwagę powyżej wskazane różnice między sztuczną a ludzką inteligencją, Nota zauważa, że użycie słowa „inteligencja” w tym pierwszym przypadku może być mylące. Wszak w ścisłym sensie sztuczna inteligencja nie tyle jest „jakąś sztuczną formą ludzkiej inteligencji, co jednym z jej wytworów” (nr 35). A zatem o AI można mówić w sensie analogicznym do inteligencji ludzkiej, przy czym w każdej analogii obok podobieństw istnieją różnice, niekiedy dużo bardziej istotne niż podobieństwa. Innymi słowy, komputer nie jest inteligentny w sensie ludzkiej inteligencji, choć niektóre jego działania przypominają działania człowieka i dlatego analogicznie nazywamy je inteligentnymi.
Są jednak koncepcje, wedle których człowiek jest jedynie przypadkowym wytworem ślepych sił ewolucji, bardziej inteligentnym od innych zwierząt. Ponadto nasze myślenie, chcenie, działanie byłoby w gruncie rzeczy redukowalne do fizyczno-chemicznych procesów zachodzących w naszym ciele, w tym w mózgu. Bylibyśmy zatem organicznym komputerem. Jak w piosence Marka Grechuty „Motorek”: „Jak na mechanizm przystało/Myśli masz ryte w metalu/Krążą po dziwnych kółkach/Nigdy nie wyjdą z tych kółek/Jesteś system mechanicznie doskonały”. A zatem ocena sztucznej inteligencji w odniesieniu do inteligencji człowieka zależy w zasadniczej mierze od wizji człowieka, jaką mamy, a ta zależy od przyjmowanego przez nas światopoglądu. W materialistycznym światopoglądzie człowiek, jakiego znamy (homo sapiens), może, a nawet powinien, być zastąpiony przez jakiś nowy byt, który będzie wytworem postępu w informatyce i genetyce.
SZANSE I ZAGROŻENIA
Sztuczna inteligencja niewątpliwie może przyspieszyć technologiczny rozwój służący dobru ludzkości. Ale jak to bywa z większością wynalazków, mogą one być wykorzystywane dla dobrych, ale także dla złych celów. W tym drugim przypadku istotną rolę odgrywa chciwość i żądza władzy. W Nocie czytamy, że obawy budzi możliwość, iż sztuczna inteligencja znajdzie się w rękach kilku potężnych, globalnych korporacji, które nie oprą się pokusie, by traktować pozostałych jako niższą kastę, a siebie jako elitę godną bogactw i panowania nad innymi (zob. nr 52, 53). Dziś łatwo można wyobrazić sobie nową wersję świata przedstawionego w powieści Orwella „Rok 1984”: bezgotówkowe finanse w pełni kontrolowane przez globalną bankowość, media podporządkowane narzuconej ideologii i mające możliwość „prania mózgów” miliardom ludzi, edukacja na marnym poziomie dla mas, którymi zarządzają dobrze wykształcone, przynajmniej od strony technicznej, elity. Temu wszystkiemu mogłaby służyć sztuczna inteligencja.
W orwellowskim świecie nie brakuje wojen, gdyż cały czas istnieją wrogie sobie bloki. Trzy supermocarstwa: Eurazja, Wschódazja, Oceania, już to walczą ze sobą, już to cynicznie ogłaszają się przyjaciółmi. W zglobalizowanym świecie nie ma miejsca na samostanowienie małych narodów. Globaliści marzą o jednym globalnym rządzie, który zaprowadzi pokój i dobrobyt, ale bardziej prawdopodobny jest podział na kilka supermocarstw, które są sobie wrogie i zbroją się, używając coraz bardziej wyrafinowanej sztucznej inteligencji. W Nocie czytamy o maszynach zdolnych precyzyjnie lub masowo zabijać w sposób autonomiczny (zob. nr 101). W takiej perspektywie trzeba wrócić do apelu, jaki znajdujemy w soborowej Konstytucji „Gaudium et spes”: „Wszystko to zmusza nas do rozpatrzenia problemu wojny w zupełnie nowym duchu” (nr 80).
Powyższe wizje mogą brzmieć jak jakieś science fiction. Dużo bliższe wydają się zmiany, jakie AI wprowadza na polu edukacji, w tym szczególnie edukacji wyższej, gdzie do tej pory jednym z podstawowych sprawdzianów opanowanej wiedzy i nabytych umiejętności było pisanie prac seminaryjnych, magisterskich i doktorskich. Sztuczna inteligencja stwarza tutaj olbrzymie możliwości nieuczciwego zdobywania stopni naukowych. Można wprowadzać różne poziomy kontroli, ale nic nie zastąpi dobrze uformowanego sumienia i świadomości, że źle używana sztuczna inteligencja może człowieka degradować do członka bezwolnej społeczności, bezbronnej wobec siły algorytmów. W wychowaniu kolejnych pokoleń do mądrego używania nowych technologii Kościół ma swoją rolę do spełnienia.
Trzeba podkreślić, że dokument „Antiqua et nova” nie został napisany z intencją straszenia sztuczną inteligencją. Jego autorzy zdają sobie sprawę, że jej rozwój jest nieunikniony i może być bardzo pożyteczny. Niemniej jednak źle używana może być bardzo szkodliwa dla jednostek i całej ludzkości. A zatem Kościół nie prezentuje pesymizmu lub hurraoptymizmu, ale mądrościowy realizm.
OPOWIASTKA NA ZAKOŃCZENIE
Współbrat, profesor Gregoriany w Rzymie, zademonstrował studentom sztuczną inteligencję na lekcji, której tematem była kwestia zła w filozofii. Najpierw poprosił AI, by zrobiła po włosku 20-minutową syntezę tematu. Z tego zadania wywiązała się znakomicie. Potem rozpoczęła się dyskusja. W dyskusji AI trochę się gubiła, formułując zbyt ogólne, mało kreatywne opinie. Profesor ocenił ją na czwórkę. No cóż! Sztuczna inteligencja doskonale kompiluje, czerpiąc z zasobów internetu, ale brak jej osobowości. I nie wygląda na to, aby mogła ją kiedykolwiek zdobyć, choć wciąż będzie udoskonalana.