To drugie oznacza zazwyczaj krótkotrwałą przygodę, pełną romantycznych uniesień i lekkomyślności, za które nierzadko trzeba słono zapłacić. Idąc za rozróżnieniem stosowanym przez Benedykta XVI w encyklice Deus Caritas est, należałoby nazwać tę miłość greckim słowem eros. Nam tymczasem chodzi o tę miłość, którą Benedykt XVI określa jako agape. W Wielkim Poście powinna ona w nas i między nami szczególnie rozkwitać. Niech przypomina nam o tym widok pąków na drzewach i wczesnych w tym roku kwiatów. Szczególnie zaś niech nas motywuje widok Chrystusowego krzyża, udział nabożeństwach drogi krzyżowej i Gorzkich żali, a nade wszystko korzystanie z paschalnych sakramentów.
W takim podejściu do Wielkiego Postu inspiracją były dla nas słowa dwóch proroków: Izajasza i św. Jana Pawła II. Już przed z górą dwu i pół tysiącem lat Izajasz piętnował formalistyczne podejście do postu, będące wyrazem skupienia się tylko na sobie. „Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie wora z popiołem za posłanie – czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu?” (Iz 58, 5) – pyta prorok. Wskazuje na uczynki postne, których oczekuje Bóg: „rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków” (Iz 58, 6–7). Zwróćmy uwagę, że jest to katalog uczynków miłosierdzia, do których jesteśmy teraz podwójnie wezwani z racji Wielkiego Postu przeżywanego Roku Jubileuszowym.
Od św. Jana Pawła II zaczerpnęliśmy rozróżnienie „od” i „do”. Wprawdzie papież rozróżniał te dwa podejścia w odniesieniu do wolności, o której mówił dobitnie podczas swojej pielgrzymki do ojczyzny w 1991 r. Przypominał wówczas, że wolności nie można tylko posiadać, ale trzeba ją ciągle zdobywać. Apelował o rozwijanie w każdym z nas tej wolności i o odpowiedzialne z niej korzystanie. W tym kontekście mówił o wolności „od”, na którą wybijaliśmy się po 1989 r., i o wolności „do”, a konkretnie do dobra, prawdy, miłości i godności człowieka, która wciąż jest nam zadana. Uznaliśmy, że przez analogię do tych słów powinniśmy w tym roku pisać o poście „do” i zwracać uwagę bardziej na cel postu niż na to, co po drodze.
Zbyt często w naszych wielkopostnych postanowieniach zatrzymujemy się w połowie drogi. Poprzestajemy na tym, żeby nie imprezować, nie obżerać się, nie upijać i nie dogadzać sobie. Postanawiamy pościć od słodyczy, alkoholu, dyskotek itd. Nie negujemy tego, bo potrzeba wyciszenia, odcięcia od współczesnych rozpraszaczy i wszelakich uzależnień, żeby mieć czas, serce i głowę bardziej wolne dla Boga i tego, co w życiu najważniejsze. Tym zaś, co najważniejsze, jest dojrzała miłość do Boga, do bliźniego i do siebie samego. Nie wolno nam zapominać o tym, co stanowi sens postu. Dlatego zachęcamy do podejmowania postanowień „do”. Może to być więcej czasu na modlitwę, więcej kontaktu ze słowem Bożym, więcej zaangażowania w świadczenie miłosierdzia i okazywanie serca innym, częstszy rachunek sumienia i sakramentalna spowiedź. Zróbmy w tym czasie coś ekstra dla Pana Boga, dla ludzi i dla siebie samych. Coś, czego nie będziemy żałować.
W ostatnią karnawałową niedzielę w homilii zwróciłem uwagę na częste zaniedbywanie przez ludzi rachunku sumienia przed sakramentalną spowiedzią. Odzew ze strony świeckich był natychmiastowy. Chcieliby mieć wyłożone przy konfesjonałach książeczki z rachunkiem sumienia, z których można by skorzystać, czekając na spowiedź. W „Idziemy” możemy takie szybko przygotować z groszową ceną, jeśli będzie zapotrzebowanie od Księży Proboszczów. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy lub telefoniczny z redakcją.