Nie potrzebujemy przykazania miłości przyjaciół. Bo to przychodzi w naturalny sposób. Jezus wie, że potrzebne jest przykazanie nowe – Nowy Testament – abyśmy innych miłowali tak, jak On ich umiłował. Zbyt wiele słów i spotkań to relacje nieprzyjaciół: obojętność, podejrzliwość, satysfakcja z cudzego nieszczęścia.
Jezus wzywa więc do pracy nad miłością bliźniego. Zaczyna się ona od oczyszczenia przedpola: Jak patrzę? Jak słucham? Czy tak samo patrzyłby i słuchałby Jezus? Celem tej pracy jest wprowadzenie ładu w miłości. Spojrzenie staje się mniej oceniające, a bardziej wspomagające. Po prostu sposób, w jaki miłuje Bóg, jest miarą dla ludzkiej miłości. Miłość bliźniego polega na miłowaniu „z Bogiem” innego człowieka. Taka postawa możliwa jest tylko w zjednoczeniu z Chrystusem.
Ewangelia przeciwstawia stylowi pogan styl życia chrześcijan. Być chrześcijaninem to znaczy ryzykować i wyróżniać się, czyli żyć z otwartą Ewangelią. Odwzajemnienie nienawiści miłością, przyjmowanie odrzuconych, przyznanie się do błędu. Tak bije serce Ewangelii, jej niezwykłość i kontrast. Dziś krew, seks i łzy już nie szokują, a odwaga i wspaniałomyślność zdumiewa nadal.
Chodzi o konkretne czyny, które mają wyróżniać chrześcijan, a ludzi obojętnych – zmuszać do zastanowienia. To właśnie przebaczenie, miłość nieprzyjaciół, miłosierdzie i ewangeliczne osiem błogosławieństw zdumiewają świat! Bo nie są pragmatyczne. Nie przynoszą szybkich korzyści. Ale to właśnie one od wieków przynoszą tlen ludzkości duszącej się w atmosferze kłamstwa nienawiści i zemsty. Jeżeli zabraknie tych iskier Ewangelii, które rozbiegają się po ściernisku codziennej walki o zysk, to zwycięży logika chciwości, odwetu i przemocy. Dopiero odniesienie do Boga umożliwia zauważenie własnych błędów, ułatwia przyznanie się do prawdy, pojednanie z bliźnim po latach, wierność do końca, postawę ofiarowania i nadzieję na spotkanie w wieczności.
Jak widać, chrześcijaństwo nie polega na odruchach natury. Jest propozycją nowej kultury ducha.
ks. Jan Sawicki |