18 stycznia
sobota
Piotra, Małgorzaty
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Strażnicy małżeństwa

Ocena: 4.9
233

Uratowali tysiące małżeństw w Polsce i za granicą. Od niemal 50 lat na spotkania z Jadwigą i Jackiem Pulikowskimi przychodzą tłumy ludzi – także młodych.

fot. arch. rodziny Pulikowskich

Współpracowałem z Jackiem i Jadwigą Pulikowskimi przez wiele lat w Duszpasterstwie Rodzin Archidiecezji Poznańskiej – mówi bp Szymon Stułkowski, obecnie ordynariusz płocki. – To ludzie kochający Boga, Kościół, pomagający małżeństwom i rodzinom poprzez poradnie, radę ds. duszpasterstwa rodzin KEP czy indywidualnie w trudnych sytuacjach. Wnieśli wiele dobrych pomysłów. Jaga – jak mówiliśmy na Jadwigę, była doradczynią życia rodzinnego. Jestem bardzo wdzięczny Panu Bogu, że mogliśmy razem pracować. Są pięknym przykładem zaangażowania ludzi świeckich w Kościele – mówi bp Stułkowski.

Przypomina, że państwo Pulikowscy wraz z abp. Stanisławem Gądeckim reprezentowali Kościół w Polsce na Synodzie o rodzinie w 2015 r. w Rzymie. – Obserwowali, co się dzieje, reagowali, razem z abp. Gądeckim pilnowali nauczania Kościoła w kwestii małżeństwa i rodziny – mówi bp Stułkowski.

 


WSPÓLNĄ DROGĄ

Obydwoje pochodzą z katolickich rodzin. – Wiara jest prezentem, który otrzymaliśmy od rodziców – mówi pani Jadwiga.

Poznali się na wakacyjnym obozie wędrownym prowadzonym przez Jacka Pulikowskiego. Obydwoje studenci drugiego roku, on na Wydziale Budownictwa Lądowego Poznańskiej Politechniki, ona na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UAM. – Przed obozem skręciłam nogę. Rodzice lekarze powiedzieli, że jeśli nie dam rady, to wrócę – mówi Jadwiga. – Zwróciła moją uwagę, bo szła, nie narzekając. Trzeba było przymuszać, by oddała swój ekwipunek. Na jednym noclegu mieliśmy tylko dżem i makaron, potrafiła zrobić z tego pyszne danie. Wychowała się w wielodzietnej rodzinie, radziła sobie w każdej sytuacji. Rozmowy w grupie pod gwiazdami pokazały, że mamy taki sam świat wartości i myślimy podobnie – mówi Jacek Pulikowski.

Oświadczyny odbyły się w Ravennie, podczas dwumiesięcznej wyprawy stopem z przyjaciółmi. – To był Rok Święty 1975. Zwiedziliśmy wtedy kilka krajów od Finlandii, Norwegii przez tzw. kraje demoludów, po Włochy – wspomina Jadwiga. – Doszliśmy do ślubu w czystości. Małżeństwo to trójkąt, najważniejsze jest trzymanie się Boga. Jeżeli któreś z małżonków zbliża się do Boga, to obydwoje zbliżają się ku sobie – mówi pani Jadwiga.

Zamieszkali początkowo z rodzicami Jacka. Przez lata czekania na dzieci zaangażowali się w działalność na rzecz narzeczonych, małżeństw i rodzin. Po ukończeniu kursów zostali zaangażowani do duszpasterstwa rodzin. Otrzymali Misje Kanoniczne do „nauczania zasad etyki życia małżeńskiego i rodzinnego”.

– Wtedy stworzony został Wydział Duszpasterstwa Rodzin, Jaga wprowadziła nowe formy pracy. 50 lat temu przygotowanie narzeczonych do małżeństwa nie było oczywistością, takie spotkania organizowali głównie księża. Pulikowscy wypracowali model przygotowania do małżeństwa. Katechezy stały się obowiązkowe, wtedy dostrzeżono potrzebę takiego przygotowania narzeczonych – mówi ks. Paweł Pacholak, który współpracował z Pulikowskimi.

– Ona – niezastąpiona w słuchaniu, dobra organizatorka. Miała magiczny zeszycik, każdy był w nim konkretną osobą. Kiedy potrzebny był kontakt do kogoś, to szło się do Jagi. To pierwsze dziecko, jakim było duszpasterstwo, zabrało im dużo czasu – mówi ks. Pacholak.

Ks. Mateusz Misiak, obecnie proboszcz poznańskiej fary wspomina: – Byłem duszpasterzem akademickim przy kościele św. Rocha. Kiedy zapraszaliśmy Jacka na spotkania, pomieszczenia pękały w szwach. Żadnego tematu nie bał się podejmować. Ma dar przekazu, posługuje się argumentami docierającymi do młodych, mówi językiem bardzo zrozumiałym, dostosowanym do każdego pokolenia. Oni byli i są jak koło ratunkowe dla małżeństw. Nie szczędzą swojego czasu dla innych, nieraz trzeba było powiedzieć: „Jacek, wracaj już do domu”. Wiele razy przychodzą, kiedy jest sytuacja kryzysowa. W dramatycznych sytuacjach wysyłałem małżeństwa na rozmowy do Jadwigi i Jacka. W środowisku poznańskim ich nazwisko zna każdy. Jacek zaczął tworzyć poradnię dla młodzieży, ale zaczęło przychodzić tak wiele małżeństw, że w tym kierunku został zmieniony jej charakter – mówi ks. Misiak.

– Pamiętam, kiedy w Nałęczowie współorganizowaliśmy turnus wakacyjny dla Spotkań Małżeńskich. Jeden z animatorów zaprosił Jacka Pulikowskiego goszczącego w Lublinie. Przyjechał, wygłosił konferencję dla naszego kameralnego grona, nie spieszył się, został na program artystyczny przygotowany przez dzieci i przyjął go z aplauzem. Widzieliśmy się pierwszy raz, a był jak „swój” – mówi Lidia Molak, animatorka Spotkań Małżeńskich.

 


PIERWORODNE DZIECI

Upragnione pierwsze dziecko – Marysia, w rodzinie Pulikowskich przyszło na świat po blisko 12 latach małżeństwa, a potem w odstępie dwóch lat Jan i Urszula. – Nie mieliśmy wątpliwości, że zrezygnuję z pracy zawodowej w Polskiej Akademii Nauk, choć była pasjonująca – nie ukrywa Jadwiga. Miała wtedy doktorat z biochemii, ta dziedzina nauki rozwijała się bardzo szybko. Wiedziała, że do zawodu już nie wróci.

Jacek również zrezygnował z pracy naukowej na politechnice. Dziwiono się, że z takim potencjałem decyduje się zawęzić do prowadzenia wykładów. Obronił doktorat. Początkowo z dzieckiem w nosidełku przychodzili na prowadzenie zajęć w ramach duszpasterstwa rodzin.

– Mówiliśmy, że kiedy pojawi się dziecko, to oddamy prowadzenie Duszpasterstwa Rodzin, co okazało się niemożliwe. Było ono jak pierworodne dziecko, ciągle nieusamodzielnione, potrzebowało nas – mówi Jadwiga. Wtedy dzięki stworzeniu Wydziału Duszpasterstwa Rodzin w poznańskiej kurii znalazła zatrudnienie i mogła nadal prowadzić zajęcia oraz zajmować się w domu dziećmi do ich wieku szkolnego. Obydwoje poszerzali swoje wykształcenie, angażowali się w organizowanie Studium Rodziny na Wydziale Teologii UAM, założyli też Stowarzyszenie Rodzin Katolickich.

Najstarsza córka Maria Betke wspomina: – Kiedy byliśmy dziećmi, wyjeżdżaliśmy wspólnie z rodzicami na dwumiesięczne wakacje nad jezioro, nad morze, potem w góry; zwiedziliśmy też całą Polskę i trochę świata zabierani przez rodziców za granicę, gdzie jeździli prowadzić wykłady dla małżonków – opowiada. – Rodzice pokazywali nam świat wartości i ideały. Istotne dla nas, dzieci, było, że zostawiali nam dużą przestrzeń, byśmy sami dokonywali wyborów. Byli i nadal są dla mnie autorytetami. W wielu sprawach kierowałam się ich patrzeniem na świat – mówi Maria. – Mama z Tatą lubią dzielić się z innymi nie tylko czasem, ale też wartościami materialnymi. Rodzice przekazali nam wiarę, otwartość i chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Kiedy weszłam w dorosłe życie, chciałam stworzyć dom podobny do tego, w którym wyrosłam – dodaje jako żona i mama dwojga dzieci.

Kiedy dzieci usamodzielniły się, nastąpił etap opieki nad chorą mamą Jacka. – Jako szafarz przynosiłem Najświętszy Sakrament, a mama mówiła o swojej synowej: „To mój Aniołek”. Przez kilka lat z wielkim oddaniem Jaga opiekowała się leżącą teściową, która dożyła 94 lat – mówi zaprzyjaźniony z rodziną Pulikowskich prof. Andrzej Urbaniak.

 


EMERYCI W RUCHU

– Znamy się od 50 lat, jesteśmy sąsiadami. Razem działaliśmy na rzecz rodzin. Nigdy nie było między nami spięć. Oni obydwoje są bardzo otwarci na innych, do ich domu, tego w Poznaniu, i tego w górach, można przyjść bez zapowiedzi w każdej chwili – dodaje prof. Urbaniak.

Dom w górach ciągle komuś udostępniają, jeżdżą tam grupy ministrantów, przyjaciele i znajomi znajomych. – Właśnie tam poznałam przyszłego męża – mówi Zofia Góra, zaangażowana ze współmałżonkiem w duszpasterstwo rodzin w Poznaniu. – Z wielkim oddaniem angażują umysł i serca w sprawy innych. Wielokrotnie uczestnicząc wspólnie w rekolekcjach, byliśmy świadkami, jak Jacek i Jaga do późnej nocy prowadzili rozmowy z małżonkami i z młodzieżą. Pamiętają o innych w modlitwie, w kalendarzu wpisane mają daty uroczystości. Charakterystyczne dla nich obydwojga jest radykalne przeciwstawianie się złu – mówią Zofia i Wojciech Górowie.

Dorota Kliks z poznańskiego duszpasterstwa rodzin podkreśla, że są dla niej wzorem dobrego małżeństwa. – Obok tego całe serce wkładają w to, co robią, często „społecznie”, nie oczekując niczego w zamian. Kiedy w moim małżeństwie poczęło się chore dziecko, wspierali nas – mówi.

W kolejnym etapie życia – na emeryturze, w którym mogliby cieszyć się siedmiorgiem wnucząt, jeszcze trudniej zastać ich w domu. Kalendarz na cały rok szczelnie wypełniony jest terminami konferencji i rekolekcji w Polsce oraz w USA, Kanadzie, Niemczech czy Belgii. Jak mówią, obecne czasy nie są łatwe dla małżeństw i rodzin. Dlatego nie spoczywają na laurach.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka tygodnika „Idziemy”, absolwentka ziołolecznictwa na SGGW i dziennikarstwa na UW, korespondentka Vatican News


irena.swierdzewska@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 stycznia

Sobota, I Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 1, 40-45
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Agnieszki - 12-20 stycznia
Nowenna do św. Wincentego Pallottiego - 13-21 stycznia

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter