Sto pięć lat temu, w wieczór wigilijny 24 grudnia, w Stanach Zjednoczony przyszedł na świat Tadeusz Łabędzki, późniejszy legendarny protagonista katolickiej podówczas, co należy podkreślić, Młodzieży Wszechpolskiej.
Jego przyjacielem i zastępcą, tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego, jako Szefa Chorągwi Warszawskiej MW, był młody, bohaterski powstaniec warszawski Wiesław Chrzanowski - po dziesiątkach lat, profesor KUL, jeden z najbliższych doradców bł. Stefana Kardynała Wyszyńskiego, współtwórca z mec. Janem Olszewskim statutu „NSZZ Solidarność”, prezes ZChN i pierwszy Marszałek Sejmu RP.
W 1942 r. Tadeusz Łabędzki znalazł sobie miejsce do walki o niepodległą Ojczyznę w co dopiero powstałych Narodowych Siłach Zbrojnych. Stamtąd rozpoczął formowanie na nowo, utworzonej w 1922 r. największej w Polsce prawicowej, opartej na etosie katolickim, organizacji młodzieżowej „Związku Akademickiego Młodzieży Wszechpolskiej”. W niedługim okresie konspiracyjna Młodzież Wszechpolska liczyła 120 osób i z każdym upływającym dniem konsekwentnie się rozwijała. Część jej członków trafiła do zorganizowanej w 1944 r. w majątku szlacheckim w Lasocinie na kielecczyźnie elitarnej jednostki NSZ „Brygady Świętokrzyskiej” Walczyła ona w równym stopniu z agenturalną partyzantką komunistyczną oraz stawiającymi wciąż bestialski opór Niemcami.
Dzięki pomyślnej koincydencji i dyplomatycznym talentom inteligentnego dowództwa, na czele z płk. Antonim Szackim ps. „Bohunem, co potwierdzają historycy IPN, ok. półtora tysiąca umundurowanych żołnierzy z orłem w koronie na czapkach, wyszło bezpiecznie z kraju zalanego już niemalże całkiem przez sowiecką dzicz, aby z powodzeniem nawiązać kontakt z amerykańską armią gen. George‘a Pattona.
Po drodze dokonali oni rzeczy nie do uwierzenia! Zdobyli z marszu, jeszcze silnie strzeżony, niemiecki kobiecy obóz zagłady w czeskim Holiszowie, ratując w ostanie chwili przed uśmierceniem przez esesmańskich oprawców ok. 200 krańcowo zmaltretowanych, żydowskich kobiet. Ten heroiczny czyn zyskał uznanie nawet Armii Krajowej, pozostającej w sporze politycznym z Narodowymi Siłami Zbrojnymi.
Dziś w Polsce o tych wydarzeniach powszechnie wiadomo chociażby dzięki uchwale podjętej z inicjatywy Marszałka Wiesława Chrzanowskiego przez Zjednoczenie Chrześcijanko-Narodowe. Uchwała ta stwierdzała, że Narodowe Siły Zbrojne dobrze przysłużyły się Rzeczypospolitej.
Uchwałę podjęliśmy, w pewnym sensie, dla uczenia pamięci ich niezłomnego żołnierza Tadeusza Łabędzkiego. W głosowaniu nad nią wziął udział z entuzjazmem i ze łzami w oczach prof. Stefan Niesiołowski, jeden z protagonistów ZChN. Można rzec: pierwszy w skomunizowanej Polsce „żołnierz” niezłomny. W latach sześćdziesiąty bowiem - wraz z cichociemnym partyzantem AK i WiN, rzecznikiem dialogu polsko-ukraińskiego Marianem Gołębiewskim, Benedyktem i Andrzejem Czumą - powołał antykomunistyczną organizację „Ruch”. Przystąpili do niej niebawem Janusz Krzyżewski, Emil Morgiewicz i legendarny kreator antykomunistycznych środowisk wiejskich Wiesław Kęcik.
Wszyscy za nad wyraz aktywną, że się tak wyrażę, antymoskiewsko-gomułkowską działalność zostali skazani na wieloletnie, ciężkie więzienia.
Wypada mi tu obszerniej wyjaśnić, skąd się wzięły łzy na twarzy u twardego, zahartowanego, więzieniem człowieka, jakim był mój serdeczny kolega, poseł Stefan Niesiołowski.
Zawsze żarliwy obrońca nie tylko Kościoła i dzieci nienarodzonych, w sławetną noc spiskową z 4 na 5 czerwca 1992 roku w płomiennym wystąpieniu oskarżył – z wyjątkiem ZChN i Porozumienia Centrum, zalążka dzisiejszego Prawa i Sprawiedliwości - resztę Sejmu o zdradę polskiego narodu, który właśnie rozpoczynał odwoływanie premiera Jana Olszewskiego. Byliśmy wszyscy - na czele z naszym Prezesem Wiesławem Chrzanowskim – dumni ze Stefana. Ale ad rem ! Dlaczego płakał?
Tadeusz Łabędzki, główny wskrzesiciel - wraz z Wiesławem Chrzanowskim - pod okupacją niemiecką przedwojennej Młodzieży Wszechpolskiej i żołnierz NSZ, był rodzonym bratem dziś już śp. Haliny Łabędzkiej - matki profesora Stefana Myszkiewicza- Niesiołowskiego!
Żołnierz Niezłomny Tadeusz Łabędzki ps. „Jacek”, uhonorowany w 2012 r. przez prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta za walkę o niepodległą Polskę, urodzony na obczyźnie, po ucieczce z Syberii Jego ojca, uczestnika wolnościowego zrywu w 1905 r, wrócił na służbę Rzeczypospolitej do swojej ojczyzny, aby po aresztowaniu 7 kwietnia 1946 roku, ręką szkoloną w Moskwie wysokiej rangi urzędnika Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, być okrutnie katowanym aż do płynącej krwi po podłodze jego gabinetu, i tam przez niego zamordowanym w czerwcu 1946 r!
Miejsca Jego pochówku nigdy nie odnaleziono! Ma jednie symboliczny grobowiec na warszawskim cmentarzu powązkowskim - w zaszczytnym miejscu upamiętniającym większość ofiar potwornego systemu komunistycznego w Polsce lat 1944-1991. „ Na łączce”!
Warszawa, Boże Narodzenie AD' 2022