Jedną z najgorszych narracji w teologii moralnej jest straszenie piekłem: Bóg cię ukarze, miej się na baczności, czeka cię kara za niedoskonałość.
fragment obrazu Apokalipsa - Albrecht DürerTymczasem w Kościele przeżywamy koniec roku liturgicznego, podczas którego czytania biblijne koncentrują się na wydarzeniu końca świata ziemskiego i sądzie ostatecznym. Przyjrzyjmy się im jako ludzie wiary.
Koniec świata powinien być dla nas czymś pomiędzy niepokojem a radosnym oczekiwaniem. Przecież Jezus zachęca do oczekiwania. Jednocześnie „boimy się tego, czego nie znamy”, zatem niepokój jest jak najbardziej uzasadniony. Apokalipsa kojarzy się przede wszystkim z wizją św. Jana Apostoła. Jednak już w Starym Testamencie czytamy o czasach ostatecznych – dzisiejszy fragment z Księgi Daniela. Jedni zbudzą się do wiecznego życia, drudzy ku hańbie i potępieniu (dosłownie: ku wyszydzeniu). Dlaczego sprawiedliwi trwają przy Bogu? Prorok Daniel wskazuje, że odpłata, rozumiana po ludzku, przekracza ramy naszego doczesnego życia. Ludziom wiernym zapowiada się chwałę – jak gwiazdy na niebie.
Żyjemy w XXI w., mamy prąd, ogrzewanie, internet, samodzielnie zarządzamy światłem i ciemnością, zabezpieczamy się piorunochronami w czasie burzy, wymyślamy nowinki technologiczne, w które się wpatrujemy, coraz bardziej się usamodzielniamy. Jednocześnie co jakiś czas wybrzmiewa w nas pytanie, które trapiło uczniów: kiedy będzie koniec świata?
Jezus odpowiada krótko i konkretnie: Miej się na baczności, bądź gotów. Członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży traktują „Gotów!” jako swoje zawołanie, wyrażające tożsamość KSM-owicza. To nie tylko postawa oczekiwania na paruzję. To przede wszystkim podjęcie najważniejszej decyzji na etapie dojrzewania: gotowość na życie z Bogiem, poświęcenia dla ojczyzny i bliźniego, stałego rozwoju duchowego, psychicznego i fizycznego.
Pierwsi chrześcijanie tak bardzo przejęli się wezwaniem do gotowości na paruzję, że spodziewali się jej jeszcze za swojego życia. Jezus przytacza różne przykłady i przerażające wizje, po których nastąpi ostateczne przyjście Syna Bożego na ziemię. To może się wydawać naiwne albo odległe. Skoro jednak słyszymy, że kilkaset kilometrów od nas zabija się ludzi – naprawdę czas, aby wziąć Ewangelię na poważnie.
Tak jak napisałem na początku, nie chodzi o życie w ciągłym stresie i lęku. Uczmy się od psalmisty postawy czujności i respektu, ale też cierpliwości i pokoju. To nie horror, lecz Dobra Nowina. „Wszystko przeminie, ale moje słowa, Ewangelia i wartości – nie przeminą”.