Czy osoby, które po rozwodzie żyją w ponownym sformalizowanym związku, odnajdują swoje miejsce w Kościele?
fot. Magdalena Prokop-DuchnowskaZ blisko trzystu osób, które obecne były tego dnia na Mszy Świętej, tylko dwie nie stanęły w kolejce do Komunii. – Łzy i bolesny ścisk w żołądku pojawiały się zawsze, gdy byliśmy tak blisko stołu eucharystycznego, a nie mogliśmy się nakarmić – wspominają
Andżelika i Sławomir Kostarscy. Nigdy nie byli tak głodni Jezusa, jak przez osiem lat trwania w związku niesakramentalnym.
W neokatechumenacie, do którego należeli, zawsze mogli liczyć na wsparcie, modlitwę i dobre słowo. Podobnie ze strony proboszcza, który na ich wątpliwości dotyczące obecności na Mszy bez przyjmowania sakramentów konsekwentnie odpowiadał: „Po prostu przychodźcie”.
„Ksiądz, u którego się spowiadałam, zasugerował, że powinieneś starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa” – któregoś razu oznajmiła Sławomirowi najstarsza córka z pierwszego związku. Wzbraniał się do momentu, gdy pewien kapłan wskazał mu, że samo złożenie dokumentów do sądu metropolitalnego nie jest jednoznaczne ze stwierdzeniem nieważności małżeństwa. „Opisz sprawę w podaniu i pozwól Kościołowi to rozstrzygnąć” – doradził.
Trwający dwa i pół roku proces był trudnym czasem konfrontacji z przeszłością. Sąd kościelny stwierdził nieważność pierwszego małżeństwa. Pół roku później Sławomir brał ślub z Andżeliką. Chcąc podkreślić duchowy wymiar uroczystości, wesele wyprawili w dolnym kościele katedry warszawsko- praskiej. – Nasza radość była podwójna – wyznaje Sławomir. – Świętowaliśmy otrzymanie drugiej szansy od Boga, ale i ponowne włączenie nas do grona przyjmujących sakrament Eucharystii. Ten ślub był jednocześnie moją drugą Pierwszą Komunią.
Wytrwać w wierze pomogło im uczestnictwo w rekolekcjach i wspólnocie dla par w powtórnych związkach po rozwodzie w ramach ruchu Spotkania Małżeńskie. Od lat sami takie rekolekcje współprowadzą (w Anielinie k. Otwocka i Gnieźnie). Sporo ich to kosztuje, ale – jak twierdzą – „w obliczu ogromu miłości i miłosierdzia, jakimi obdarzył nas dobry Bóg, grzechem byłoby tego nie robić”.
WBREW STEREOTYPOM
Już ponad czterdzieści lat temu Jan Paweł II w adhortacji Familiaris consortio apelował o „okazanie pomocy rozwiedzionym i podejmowanie z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła”. „Niech będą – pisał – zachęcani do słuchania słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę Świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę”.
Odpowiedzią na wezwanie papieża Polaka jest obecność grup i wspólnot formacyjnych dla małżeństw niesakramentalnych. W Warszawie prowadzą je m.in. jezuici, pallotyni i dominikanie.
– Stereotyp, jakoby rozwodnicy nie mieli dostępu do Komunii Świętej i byli przez to wykluczeni ze wspólnoty wiernych, nie jest prawdziwy ani zakotwiczony w nauce Kościoła – mówi o. Mirosław Pilśniak OP, krajowy doradca duchowy Spotkań Małżeńskich. – Osoby rozwiedzione mogą bez przeszkód przystępować do spowiedzi i Komunii sakramentalnej. Wyjątek stanowią ci, którzy po rozstaniu ze współmałżonkiem weszli w nowy związek, praktykując w nim wszystkie znaki życia małżeńskiego.
– Kościół – wyjaśnia dominikanin – na jedność małżeństwa sakramentalnego patrzy jak na jedność z Chrystusem w Komunii eucharystycznej. Trwanie w jedności małżeńskiej jest więc nierozerwalną komunią osób, będącą jednocześnie bliską więzią z Chrystusem. I mimo że ponowne związki budowane są często z wielką troską, mądrością i uważnością, to nie mają znamion znaku komunii małżeńskiej, przez co stają się praktycznym naruszeniem zobowiązania, do którego obliguje pierwotnie zawarte małżeństwo sakramentalne.
Duszpasterze powinni w pierwszej kolejności zachęcać takie osoby do weryfi kacji sakramentalności ich pierwszego małżeństwa. – Kościół nie może rozwiązać zawartego sakramentalnie małżeństwa, ale może sprawdzić, czy nie zostało zawarte nieważnie, z jakimś błędem dotyczącym woli, świadomości czy dojrzałości małżonków – wskazuje o. Pilśniak. Jeśli jednak małżeństwo nie zostanie uznane za zawarte nieważnie, należy mobilizować osoby pozostające w związku niesakramentalnym, by mimo wszystko uczestniczyły w życiu Kościoła.
– W zależności od indywidualnych talentów niesakramentalni mogą angażować się w życie parafi alne i wspólnotowe: pełnić funkcje w grupach modlitewnych, wspierać dzieła charytatywne itd. – mówi o. Dariusz Kantypowicz OP, współprowadzący rekolekcje Spotkań Małżeńskich dla par w powtórnych związkach po rozwodzie. – Nadal też są zobligowani do dbania o rozwój wiary i relacji w rodzinie oraz wychowywania dzieci w wierze. A także do uczestnictwa w Eucharystii.
– Uczestnictwa pokutnego – dopowiada o. Pilśniak – z nastawieniem, że chociaż na chwilę obecną nie mogą przystąpić do Komunii, to przez wiarę i miłość starają się zjednoczyć z Jezusem, na ile to możliwe. Na tym polega tzw. komunia pragnienia. Niektórzy, chcąc fi zycznie zbliżyć się do Komunii sakramentalnej, stają w kolejce ze skrzyżowanymi na piersi rękami, prosząc o błogosławieństwo. Niektórzy praktykują komunię pragnienia latami, charakteryzując się postawą głębokiej wiary. Są i tacy, którzy ponadto trwają w modlitwie za pierwszego współmałżonka.
PRAGNIENIE TAK SILNE
Część osób żyjących w związkach niesakramentalnych decyduje się na życie w białym małżeństwie, które otwiera drogę do sakramentu pokuty i Eucharystii. – Powstrzymanie się od współżycia to znak poszanowania dla zawartego sakramentu. Taka decyzja niesie ze sobą ogromną wartość teologiczną. Pod warunkiem, że jedyną motywacją nie jest próba uniknięcia dyskryminacji w Kościele. Rezygnacja z zaciśniętymi zębami, poczuciem rozczarowania i żalu do instytucji Kościoła również nie przyniesie dobrych owoców – mówi o. Pilśniak. – Z moich obserwacji wynika, że wybór białego małżeństwa najczęściej poprzedzony jest autentycznym pragnieniem Komunii sakramentalnej. Pragnieniem tak silnym, że przewyższającym pragnienie cielesnego zjednoczenia z ukochanym człowiekiem. Żeby jednak wytrwanie w tym pragnieniu było możliwe, brak współżycia uzupełnia się bliskimi relacjami i głębokim dialogiem, czego pary uczą się chociażby na Spotkaniach Małżeńskich.
– Do życia w czystości, jak brat z siostrą, potrzeba Bożej łaski – dodaje o. Kantypowicz. – To decyzja, która ma być podjęta w wolności, bez cienia nacisku. A jednocześnie z przekonaniem, że taki wybór niczego nie zabiera, lecz jest dla ludzi żyjących w związku niesakramentalnym szczególnym darem.
Nie da się ukryć, że wśród par niesakramentalnych notuje się spadek zainteresowania formacją i wiarą. Osób żyjących w związkach niesakramentalnych wciąż przybywa, natomiast członków dedykowanych im duszpasterstw i wspólnot jest coraz mniej. Jedną z przyczyn może być to, że życie w niesformalizowanych związkach, również par niemających przeszkód do zawarcia małżeństwa sakramentalnego, staje się coraz powszechniejsze i społecznie aprobowane, podobnie jak rozwód. Jednocześnie nadal słychać o – coraz rzadszych, ale wciąż mających miejsce – przypadkach omijania przez księży po kolędzie domów, w których mieszkają niesakramentalni, czy nieprzyjemnego traktowania w kancelarii parafialnej.
Niech Kościół modli się za nich, niech dodaje im odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymującą ich w wierze i nadziei” – apelował Jan Paweł II. W jakim stopniu stajemy na wysokości zadania wyznaczonego cztery dekady temu przez papieża Polaka?
Najbliższy termin: 29 listopada – 1 grudnia w Anielinie k. Otwocka.
Zgłoszenia: kesikowie@spotkaniamalzenskie.pl, tel. 501 100 507 lub 506 077 561.
Więcej informacji na stronie spotkaniamalzenskie.pl