Piłsudski od najmłodszych lat marzył o dokończeniu powstania styczniowego. Chciał, aby tym razem Polska odzyskała wolność. Popularny socjalizm miał być narzędziem realizacji planu, w który – jak oceniał – trzeba było włączyć masy robotnicze.
fot. Narodowe Archiwum CyfroweW niedzielę 13 listopada 1904 r. na placu Grzybowskim w Warszawie rosyjska policja krwawo rozpędziła demonstrację zorganizowaną przez Polską Partię Socjalistyczną. W następnych dniach podobne strajki i manifestacje objęły ośrodki robotnicze w Warszawie, Łodzi, Radomiu, Ostrowcu, Ćmielowie, Sosnowcu. W zamiarze Józefa Piłsudskiego, który od ponad dekady przewodził PPS-owi, pierwsza rewolucja miała przekształcić się w czwarte powstanie narodowe.
SOCJALIZM JAKO NARZĘDZIE
„Nazwałem siebie socjalistą w 1884 r.” – pisał Piłsudski w artykule opublikowanym w 1903 r. w konspiracyjnym „Promieniu”. „Nazwałem, bo nie oznaczało to wcale nabycia niezłomnych i utrwalonych przekonań o słuszności idei socjalistycznej. Gdybym się spotkał w owe czasy z socjalizmem negującym otwarcie sprawy narodowościowe i występującym przeciwko tradycji powstańczej, byłbym opornym na jego wpływy”.
Podobnie rozumowali jego najbliżsi współpracownicy. Późniejszy prezydent RP Stanisław Wojciechowski pisał: „Marksa i jego teorii walki klasowej nie mogliśmy po prostu strawić, nie godziła się z naszym poczuciem spójni społecznej, z pojmowaniem narodu jako organizmu społecznego, w którym każde pokolenie, jednostka i grupa musi podporządkować się dobru całości”. W 1886 r. Piłsudski przeczytał prace Dicksteina, Liebknechta, Marksa, ale jak sam wspominał, „logika Marksa oraz panowanie towaru nad człowiekiem nie pasowały do mego mózgu”. Jak zauważał jego biograf dr Bohdan Urbankowski: „Socjalizm, ku któremu już wtedy zaczął zmierzać Piłsudski, daleki był od ezoterycznej wiary Marksa, iż kluczem do rozumienia zjawisk jest tylko ekonomia i że wystarczy poznać jej prawa, by zyskać władzę nad historią. Poglądy Piłsudskiego bliższe będą marzeniom naszych emigracyjnych demokratów widzących w socjalizmie przywrócenie etyki w życiu społecznym (sprawiedliwość, braterstwo itd.) oraz polskiej filozofii czynu postrzegającej społeczeństwo jako dzieło ludzkiej twórczości”. Dostrzegał to największy polityczny antagonista Piłsudskiego Roman Dmowski, pisząc na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego”: „Pan Piłsudski w głębi ducha socjalistą nie jest. Pozostał on zawsze dzielnym synem matki-patriotki, marzącym o wyzwoleniu ojczyzny”.
NA WŁAŚCIWYCH TORACH
Uwikłany w przygotowanie zamachu na cara Aleksandra III, został Piłsudski zesłany w 1887 r. na pięcioletni pobyt na Syberii. Tam poznał rewolucjonistów rosyjskich. I dostrzegł, że trudno będzie z nimi działać, jeżeli myśli się o walce niepodległościowej. Internacjonalizm marksistowski ustawiał bowiem na marginesie kwestie samostanowienia narodów. Proletariusze wszystkich krajów mieli się łączyć ponadnarodowo. „Postanowiłem po powrocie do kraju wstąpić do Proletariatu i starać się o zreformowanie go w kierunku, który obecnie nazywa się PPS-owym” – wspominał Piłsudski. Parafrazując późniejszą metaforę „tramwajową”, którą posłużył się po latach, chciał po powrocie z Syberii wsiąść do czerwonego tramwaju i zacząć kierować nim tak, aby przestał dryfować po torach internacjonalizmu, a obrał kurs w stronę przystanku Niepodległość.
Po powrocie z zesłania nawiązał kontakt z grupą socjalistów skupionych wokół Dominika Rymkiewicza. Znalazł się w ścisłym kierownictwie powstałej w 1893 r. PPS. Mając znakomite pióro, redagował „Robotnika”, który wywierał ogromny wpływ na myślenie ówczesnego społeczeństwa. Stawiał sprawę jasno: „Socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce”. Taki pogląd zdominował partię, z czym ostro polemizował Lenin. Późniejszy przywódca bolszewickiej rewolty pisał: „odbudowa Polski przed upadkiem kapitalizmu jest nieprawdopodobna” i przestrzegał, żeby PPS „nie demoralizowała świadomości proletariackiej, nie zaciemniała walki klasowej, nie zwodziła klasy robotniczej frazesami burżuazyjno-demokratycznymi, nie naruszała jedności współczesnej walki proletariatu”. Ci, którzy taki pogląd podzielali, doprowadzili w 1906 r. do rozłamu w partii. Powstała PPS-Lewica, która wspólnie z SDKPiL stworzyła później Komunistyczną Partię Polski i opowiedziała się po stronie bolszewików, gdy ci szli na Warszawę.
Jednak większość PPS-owców myślała jak Piłsudski. Widać to było podczas wrzeń rewolucyjnych w latach 1904–1906. Piłsudski stanął wtedy na czele Organizacji Bojowej PPS, prowadząc otwartą walkę z rosyjskim zaborcą. W latach 1905–1909 OB PPS zorganizowała ponad 1700 zamachów na rosyjskich żandarmów, agentów policji i wsławionych w akcjach rusyfikacyjnych urzędników carskich oraz przeprowadziła setki akcji ekspropriacyjnych. Najgłośniejsza, akcja pod Bezdanami, w której w napadzie na rosyjski pociąg pocztowy wzięło udział czterech późniejszych premierów II RP, pozwoliła na pozyskanie zawrotnej kwoty 200 tys. rubli. Kiedy uczestniczka akcji Aleksandra Szczerbińska patrzyła z dumą na zdobyte worki z pieniędzmi, Piłsudski powiedział „To nie pieniądze. To są książki o taktyce i dzieła, które nam dadzą siłę. To jest wolność tych, co dzisiaj są niewolnikami”. Nie była to tylko przenośnia. To, co zdobyli wówczas bojowcy PPS, pozwoliło zorganizować w kolejnych latach ruch strzelecki, który stał się kadrą przyszłej odrodzonej armii polskiej.
PRZYSTANEK NIEPODLEGŁOŚĆ
Kiedy w listopadzie 1918 r. Polska odzyskiwała wolność, dawni bojowcy z PPS usłyszeli od „Towarzysza Viktora”, bo takiego pseudonimu używał w konspiracji Piłsudski: „Wysiadam z czerwonego tramwaju na przystanku Niepodległość”. Kiedy został naczelnikiem państwa, jego dawni towarzysze mogli się jednak przekonać, że jego wrażliwość na sprawy społeczne nie była udawana i że miał rację, gdy twierdził, że dopiero niepodległe państwo może gwarantować reformy socjalne. Już 23 listopada 1918 r. Piłsudski wydał dekret, który wprowadził ośmiogodzinny dzień pracy, zabraniał zatrudniania dzieci, chronił pracę kobiet. Dwa miesiące później utworzył Państwową Inspekcję Pracy i wydał dekret umożliwiający tworzenie w każdym zakładzie pracy związków zawodowych. Nam te sprawy wydają się oczywiste, ale wówczas, na tle innych krajów, były to rozwiązania iście rewolucyjne.