Laureatem pierwszej nagrody został niejaki „Ultor 693” i dostał pistolet Steyr, laureat drugiej otrzymał pistolet automatyczny Mauser, laureat trzeciej – pięć granatów ręcznych. Na pewno mieli nadzieję, że wiersze po nich zostaną. A menedżer zespołu Voo Voo je znalazł! To wszystko jest tak nieprawdopodobne, że gdyby Muzeum Powstania Warszawskiego nie miało w zbiorach konkursowego tomiku pod tytułem „Placówka”, wydanego na papierze przebitkowym (cieniutka bibułka podkładana pod kalkę maszynopisu – informacja dla tych, którzy już nie poznali maszyn do pisania) – można byłoby sądzić, że to fragment jakiegoś scenariusza filmowego. Ale Muzeum Powstania Warszawskiego niejeden już raz pokazało, że w swoich zbiorach – ich pozyskiwanie to też materiał na kilka niezłych scenariuszy – ma takie historie, o jakich się zdobywcom Oscarów nie śniło.
Tomik poetycki został wybrany przez zespół Voo Voo – znany i ceniony nie tylko przez swoich rówieśników Wojciech Waglewski i kilku muzyków z Mateuszem Pospieszalskim – jako materiał do dorocznego koncertu, do jakiego w dniach poprzedzających rocznicę Powstania przyzwyczaiło warszawiaków MPW. W niesamowitej scenerii zupełnie innej już Woli zabrzmiały 24 lipca wspaniale zaaranżowane piosenki, z których kilka może wejść do repertuaru stale śpiewanego z okazji tej rocznicy – oprócz tu cytowanych jeszcze „Palec na cynglu” (już 15. miejsce na liście przebojów radiowej Trójki) czy „Żołnierzom 690 Zgrupowania”.
A autorzy, nagrodzeni wówczas i pozostałych dziewięciu? Laureatem pierwszej nagrody był „Ultor 693”, żołnierz 693. plutonu Jerzy Korszyński, którego losy są jeszcze ciekawsze niż losy jego wiersza. Ale o tym należy opowiedzieć zupełnie inną historię.
Barbara Sułek-Kowalska |