Lepiej powoli i łagodnie oswajać dzieci z myślą, że życie na ziemi ma swój koniec.

„Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy” – bardzo lubię ten fragment prefacji o zmarłych z liturgii pogrzebowej, bo wlewa w serca otuchę i nadzieję. Śmierć bliskiej osoby jest doświadczeniem trudnym dla całej rodziny. Zostają rzeczy, ubrania, nagromadzone przez wiele lat przedmioty, które – nagle osierocone – tracą kontekst i rację bytu. Nawet gdy umiera osoba wiekowa, która gasła powoli, przygotowując nas do swojego odejścia, to gdy nadejdzie już ten moment, nigdy nie jesteśmy do końca gotowi.
Ostatniego dnia grudnia wieczorem zmarła Mama mojego męża. Od lat mieszkała z nami, miała 90 lat i od pewnego czasu widzieliśmy, że płomień jej życia gaśnie. Jednak w obliczu śmierci stajemy oniemiali i bezradni, a tym bardziej nie wiemy, jak zachować się wobec dzieci, by pomóc im poradzić sobie z uczuciem straty i żalu. Oczywiście dużo zależy od tego, jak sami odnajdujemy się w tej sytuacji, bo inaczej, rzecz jasna, przeżywamy śmierć dziecka czy osoby młodej, a inaczej tej, która odeszła po długim, spełnionym życiu. W naszej rodzinie śmierć Babci w sylwestrowy wieczór była dla dzieci – które prosto po powrocie z imprez, gdzie z radością witały nowy rok, modliły się przy jej łóżku – okazją, by zrozumieć, jak ściśle w naszej ziemskiej rzeczywistości splecione są radość i smutek, powitania i pożegnania, życie i śmierć. Wiele było z ich strony pytań o niebo, czyściec, o sens życia i śmierci. Dużo wspomnień o Babci – o tym, że miała życie niełatwe, lecz przeżyte bardzo dobrze, i że każde z nich także powinno starać się każdy dzień przeżywać jak najlepiej, bo czas, wbrew przypuszczeniom niektórych młodych osób, naprawdę nie stoi w miejscu.
Wielu rodziców chroni dzieci przed trudnymi przeżyciami, a strata bliskiej osoby na pewno jest jednym z tych najtrudniejszych. Niektórzy próbują ukrywać ten fakt, jak długo mogą. Inni kombinują nawet, jak zataić przed dzieckiem, że zdechł ulubiony chomik czy piesek. Są tacy, którzy nie zabierają dzieci na pogrzeby, żeby przypadkiem nie doświadczyły traumy. Kiedyś i tak będą musiały skonfrontować się z tym tematem, lepiej więc powoli i łagodnie oswajać je z myślą, że życie na ziemi ma swój koniec i każdy z nas będzie kiedyś musiał przejść przez wąską bramę śmierci na drugą stronę życia.