Tak było od pierwszej produkcji spod tego znaku – „Shreka” i jego trzech następnych odsłon. Tam mieliśmy kolejno problem: wyboru ślubnego partnera na całe życie, relacji młodych małżonków z teściami, powiększenia rodziny i wreszcie dojrzewania mężczyzny do roli męża i ojca. Ponieważ jednak Shrek i Fiona doczekali trojaczków, zamknęła się możliwość poruszenia tak istotnej kwestii, jak pojawienie się młodszego rodzeństwa. Temat powraca w najnowszym filmie DreamWorks, zatytułowanym „Dzieciak rządzi”.
W domu Templetonów – rodziny, z punktu widzenia siedmioletniego jedynaka Tima, idealnej – pojawia się dzidziuś, który całkowicie podporządkowuje sobie domowe życie, rozstawiając wszystkich po kątach. Nie robi tego jednak w sposób właściwy wszystkim dzidziusiom – on rzeczywiście jest szefem o wyglądzie i zachowaniach rasowego biznesmena. Niechęć i podejrzenia Tima okazują sie całkowicie uzasadnione: dziwny przybysz okazuje się wysłannikiem tajemniczej korporacji. Przybywa z misją: ma przywrócić globalny ład polegający na tym, by ludzie znowu bardziej chcieli mieć dzieci, niż szczeniaczki. Aby pozbyć się intruza, Tim przystępuje do spisku...
„Dzieciak rządzi” mnie nie zawiodło: jest kawałkiem niezłej rozrywki familijnej. Na seansie byliśmy całą rodziną, z szóstką dzieci od lat pięciu do szesnastu, i chyba najmniej usatysfakcjonowany był tata. Wydaje się jednak, że zarówno młodsi, jak i dorośli widzowie mają tu okazję, by odnaleźć się w przeżyciach bohaterów. Jeśli zaś fabuła i akcja zaczyna się miejscami wydawać zbyt udziwniona, zręczny zabieg twórców przywraca proporcje: wszystko to można złożyć na karb wybujałej wyobraźni narratora. Zdemaskowanie tejże wyobraźni i zestawienie jej z rzeczywistością jest zresztą podstawą paru zaskakujących gagów. Jeśli o mnie chodzi, to do końca nie wiedziałam, jak to wszystko się zakończy, a to duży plus. Poza tym kilka filmowych odzywek z miejsca w naszej rodzinie weszło do użytku („Wstawać, niziołki, już siódma!”, „Są granice żenady”, „Kup sobie konia”).
Nawiasem mówiąc, ciekawa rzecz: to już drugi film animowany poświęcony tematowi pojawienia się młodszego rodzeństwa (po "Wielkiej wyprawie Molly"), jaki obejrzałam w kinie w ciągu ostatnich miesięcy. I bardzo dobrze, zważywszy, że wobec funkcjonowania programu 500+ rzeczony problem może nabrzmiewać.
"Dzieciak rządzi" ("The Boss Baby"), USA 2017. DreamWorks Animation. Komedia familijna. 97 minut. Scenariusz: Michael McCullers. Reżyseria: Tom McGrath. Dubbing polski: Krzysztof Banaszyk, Antoni Scardina, Wojciech Paszkowski, Michał Czernecki i inni.