A co, jeśli pojawiają się zakusy poprawiania? Jeśli poprawić trzeba cały związek? Jeśli „hormony miłości” przestają działać i nastaje rutyna? Jeśli wierności nie udało się dochować albo za rogiem czyha zdrada? Co, jeśli pada słowo „rozwód”? Spektakl „Czworo do poprawki” w warszawskim teatrze Imka porusza wszystkie te problemy, w komediowej konwencji zestawiając doświadczenia dwóch par: z rocznym (tu doskonała rola Agnieszki Sienkiewicz) i trzydziestoletnim stażem małżeńskim.
Okazuje się, że nie tylko żółtodzioby mogą nauczyć się czegoś od starych wyjadaczy – choć na pierwszy rzut oka ci ostatni do pokazania mają tylko zgorzknienie. Wsparcie i nauka są tu wzajemne. Przyglądanie się początkom wspólmnego życia młodej pary przywołuje na myśl czasy własnego zakochania i pierwszych uniesień, potrafi przypomnieć dawne zafascynowanie drugą połówką. Z kolei posłuchanie doświadczonych małżonków pozbawia naiwnych złudzeń, na których nie należy budować związku. W prostej scenografii wszystko rozgrywa się w dialogach, co podkreśla rolę rozmowy w małżeństwie. Niestety, niepotrzebnie przesycone są one wulgaryzmami. Szkoda, bo przesłanie sztuki i towarzyszącej jej kampanii jest nader szczytne.
– Dziś ludzie są tak niecierpliwi, że zamiast naprawić, wolą wyrzucić – mówi Grażyna Wolszczak, odtwórczyni roli Lucy i założycielka Fundacji Garnizon Sztuki, prowadzącej Teatr Imka. – Do kampanii towarzyszącej spektaklowi zaprosiliśmy małżeństwa z 50-, 60- i 70-letnim stażem. I kiedy pan Jan opowiada o tym, jak od lat przynosi żonie kakao do łóżka, z tą różnicą, że ze względu na trzęsące się ręce ostatnio w koszyczku, przypomina to najpiękniejszy film o miłości.
Teatr Imka w Warszawie. „Czworo do poprawki”. Autor Cezary Harasimowicz. Reżyseria Agnieszka Baranowska. Obsada: Katarzyna Herman/Grażyna Wolszczak, Piotr Machalica/Wojciech Wysocki, Agnieszka Sienkiewicz, Marcin Korcz