Czy Jezus wiedział, że technologia XXI wieku będzie jedynym sposobem na potwierdzenie jego zmartwychwstania w coraz bardziej niereligijnym społeczeństwie?
Fot. WikipediaDoniesienia o ostatnich odkryciach naukowych, które wydają się potwierdzać autentyczność Całunu Turyńskiego, zyskały w zeszłym miesiącu szerokie zainteresowanie w świeckich mediach.
Żadne z tych doniesień nie poruszyło jednak kluczowej kwestii. Zakładając, że wizerunek widoczny na tkaninie całunu naprawdę przedstawia ukrzyżowanego Chrystusa - nadnaturalnie odciśnięty tam przez samego Jezusa, gdy leżał w grobie między ukrzyżowaniem w Wielki Piątek a zmartwychwstaniem w niedzielę wielkanocną - dlaczego Syn Boży zdecydował się pozostawić po sobie ten naukowo weryfikowalny dowód swojej śmierci na krzyżu?
Odpowiedź może być taka, że chociaż nauki fizyczne nie rozwiną się przez kolejne 2000 lat do punktu, w którym mogłyby ostatecznie uwierzytelnić całun, Jezus już wiedział, że nadchodzi dzień, w którym tego rodzaju dowód będzie jedynym sposobem na potwierdzenie jego zmartwychwstałej rzeczywistości dla wielu dusz żyjących w racjonalistycznych i materialistycznych kulturach dnia dzisiejszego.
Ostatnie doniesienia medialne koncentrowały się na dwóch ustaleniach. Pierwsze z nich dotyczy badań, opublikowanych początkowo w 2022 roku, które wskazują, że całun ma rzeczywiście około 2000 lat, a nie tylko kilkaset lat, jak sugerowały badania przeprowadzone w 1988 roku przy użyciu mniej wiarygodnej metody datowania wieku tkaniny.
Badania z 1988 roku zostały wykorzystane przez sceptyków jako ostateczny dowód na to, że całun był średniowiecznym fałszerstwem - mimo że do tego czasu inne dowody naukowe, niezwiązane z datowaniem tkaniny, przekonująco wskazywały na wniosek, że całun jest rzeczywiście płótnem pogrzebowym Jezusa. Być może najpotężniejszym dowodem jest pochodzenie odciśniętego tam obrazu. Według naukowców, został on spowodowany przez niewytłumaczalny, superintensywny wybuch promieniowania ultrafioletowego.
Drugie odkrycie opiera się na nowych badaniach plam widocznych na całunie, w miejscach, w których miał on kontakt z ranną głową i ciałem Chrystusa. Badania te wykazały, że plamy te są rzeczywiście plamami krwi. Co więcej, szczegółowa analiza składu plam krwi ujawniła obecność określonych związków, które ściśle odpowiadają temu, jak ciało Jezusa zareagowałoby na poważne obrażenia, które zostały mu zadane, zgodnie z biblijnym opisem jego męki.
Jak zawsze sceptycy całunu pospieszyli z obaleniem tych nowych badań, próbując pośrednio ominąć najnowsze odkrycia, powołując się na wcześniejsze i mniej wyrafinowane eksperymenty, które nie potwierdzały autentyczności całunu.
Nie jest celem tego artykułu dalsze zagłębianie się w szczegóły tej debaty. Należy również zauważyć, że sam Kościół nigdy nie wydał ostatecznej opinii na temat autentyczności całunu, woląc zamiast tego zaprosić do dalszych badań naukowych w tej wciąż nierozwiązanej kwestii.
Warto jednak również zauważyć, że w naszych coraz bardziej niereligijnych czasach rzesze ludzi mogą zaakceptować jedynie osąd nauk fizycznych, i to nie tylko wtedy, gdy chodzi o ocenę autentyczności całunu. Uważają oni nauki przyrodnicze za najwyższy autorytet w odniesieniu do każdego aspektu ludzkiej egzystencji.
Należy również zauważyć, że ludzie, którzy z największą pasją upierają się, że całun jest oszustwem, bez względu na to, jakie dowody na to wskazują, sami całkowicie zaprzeczają nauce. Wychodzą oni z założenia, że nauka udowodniła już nieistnienie Boga, a zatem wszystkie nadprzyrodzone twierdzenia dotyczące całunu muszą być bzdurą. Jednak w rzeczywistości nauki fizyczne w ogóle nie zajmują się istnieniem Boga. Badają one mechanikę naszego stworzonego wszechświata, a nie mechanizm, dzięki któremu został on stworzony.
We wcześniejszych epokach dowody naukowe nie były ani dostępne, ani wymagane przez większość ludzi, aby wierzyć w prawdziwość cudów fizycznych, takich jak obraz odciśnięty na całunie; aby wierzyć w głębszą prawdę, że Bóg jest odpowiedzialny za te cuda; i aby wierzyć w najgłębszą prawdę o Jezusie - że Syn Boży chodził po naszej Ziemi 2000 lat temu, cierpiał i umarł tutaj za nas, dla zbawienia naszych dusz.
Nie oznacza to jednak, że poprzednie pokolenia nie miały dobrych dowodów na istnienie cudów. Jak zauważył G.K. Chesterton w swojej „duchowej autobiografii” Orthodoxy z 1908 roku, zawsze istniało wiele historycznych dowodów na to, że cuda się zdarzają; to tylko nasza sceptyczna era odmawia uznania tego rodzaju dowodów za ważne.
Być może właśnie dlatego w przypadku całunu pojawia się tak wiele naukowych dowodów na poparcie wielowiekowego przekonania, że jest to rzeczywiste płótno pogrzebowe Pana i Zbawiciela ludzkości. Być może sam Jezus delikatnie mówi do dzisiejszych sceptyków:
Zdaję sobie sprawę, że z powodu kalekiego zbiorowego braku wiary, który was dotyka, po prostu nie jesteście w stanie zaakceptować żadnego innego rodzaju dowodu. Proszę więc, spójrzcie na te wyniki badań, dostarczone przez naukę, którą czcicie zamiast Mnie, i pozwólcie im otworzyć oczy na Drogę i Prawdę życia wiecznego.
Źródło: The National Catholic Register, The Editors, September 6, 2024,
A Shroud for Our Skeptical Times.