– Dzięki sprzedaży plastikowych nakrętek spełniamy marzenia naszych dzieci. Organizujemy wyjazdy wakacyjne, pielgrzymki. Pomysł przyjęliśmy od rodziny jednej z naszych podopiecznych, która zbierała nakrętki na wózek inwalidzki. Akcję udało się nagłośnić na Lubelszczyźnie. W ciągu czterech lat powstało około 200 punktów, gdzie zbieramy nakrętki. Zakrętki przysyłają też nasi przyjaciele z zagranicy. Sam koszt przesyłki często przewyższa wartość nakrętek – uśmiecha się franciszkanin o. dr Filip Zbuczyński, psychoterapeuta, założyciel lubelskiego hospicjum. Zebrane fundusze pozwalają na zakup prezentów urodzinowych, z okazji Dnia Dziecka, czy na Wigilię. Dzięki nim dzieci mogły zwiedzić Wiedeń, Pragę, Rzym, czy San Giovanni Rotondo.
Zofia Korzeniecka-Podrucka z Żoliborskiego Stowarzyszenia „Dom-Rodzina-Człowiek” zaznacza, że trudno jest uświadomić ludziom, jak ważna jest taka pomoc. – To są lata pracy. Ludzie muszą się przekonać, czy to jest prawdziwe. Jeśli widzą, że prawdziwe to pomagają – tłumaczy pani Zofia.
– Na początku nie wiedziałam, że to będzie nakrętka. Chcieliśmy pomóc trzynastoletniej Natalii Czajce. Bez wózka nie była w stanie wyjść z domu. Długo szukałam sposobu, jak zdobyć pieniądze. Pojawiały się różne pomysły: zbieranie makulatury, puszek, ale nie mieliśmy miejsca, żeby je przechowywać. Członków stowarzyszenia niełatwo było też przekonać do plastikowych korków. Na początku naszej akcji dziesięć nakrętek to było dużo. Cała reklamówka – niesamowicie dużo. Kiedy ktoś przyniósł worek, zastanawialiśmy się skąd on to wziął – opowiada prezes stowarzyszenia.
Niektórzy zastanawiają się, co dzieje się z nakrętkami później. – Nakrętki zabiera firma recyklingowa, waży je, a potem przelewa pieniądze na konto stowarzyszenia. My przekazujemy pieniądze firmie, z którą podpisaliśmy umowę na zakup wózków inwalidzkich. Kiedy wpłacimy całą sumę, wózki w ciągu tygodnia powinny być do nas dostarczone – opowiada pani Zofia.
Małgorzata Czerwińska zorganizowała zbiórkę korków w Zespole Szkół im. Orła Białego w Jakubowie.
– Ogłosiliśmy konkurs, która klasa zbierze najwięcej nakrętek. Nagrodą był jeden dzień bez odpytywania. To była taka rywalizacja. Chcieliśmy dzieci jakoś zachęcić. Odzew był bardzo duży. Zakrętki przynosili nawet rodzice dzieci, które nie chodzą do naszej szkoły. Razem zebraliśmy 85 000 sztuk.
Włączając się w akcję wszyscy możemy nauczyć się pomagania, otwartości na świat, na ludzi. Tego, że można pomóc niewielkim wysiłkiem – podkreśla nauczycielka.
Agnieszka M. Domańska |