Jeśli rodzice i dyrektor są świadomi, a rada rodziców działa sprawnie, demoralizująca organizacja ma bardzo małe szanse na wejście do szkoły. - mówi Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prawnik, psycholog, prezes Fundacji Grupa Proelio, w rozmowie z Ireną Świerdzewską
Senat w minionym tygodniu odrzucił projekt ustawy ministra edukacji, zwany lex Czarnek. Czy poza tą inicjatywą nie ma innych, które mogłyby ochronić dzieci i młodzież przed zajęciami z seksedukacji, ideologii gender i LGBTQ?
Stanowcze działanie kuratorów, którzy mieliby władzę zablokować obecność zewnętrznej demoralizującej organizacji w szkole, mogłoby przynieść dobre skutki. Zaangażowanie ministra edukacji w ochronę dzieci przed deprawacją budzi moje wielkie uznanie. Oczywiście, zawsze należy analizować, co by było, gdyby władzę przejęła lewica ideologiczna i powołała bliskich sobie ideologicznie kuratorów. Niemniej pewne utrudnienie w prezentowaniu dzieciom i młodzieży demoralizujących treści to dobry pomysł.
Faktem jest, że obecne przepisy prawa pozwalają na skuteczną ochronę dzieci i młodzieży – pod jednym warunkiem. Jest nim respektowanie tego prawa przez dyrektorów szkół oraz świadome zaangażowanie rodziców. Rada rodziców również ma w tej sprawie sporo do powiedzenia. Jeśli rodzice są świadomi zagrożenia i nie zgadzają się z marszu na wszystkie dodatkowe zajęcia, a do tego organ, jakim jest rada rodziców, również sprawnie działa; jeśli dyrektor szkoły ma wiedzę o próbach ideologizacji dzieci i młodzieży, to bardzo małe są szanse na wejście demoralizującej organizacji do takiej szkoły. Niestety, ciągle za mało rodziców jest zaangażowanych i świadomych zagrożeń.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 07 (850), 13 lutego 2022 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 16 luty 2022