Mamy rok 2018 i w Warszawie wprowadza się komunistyczne nazwy ulic. Jeszcze przed Wigilią, żeby zdążyć, a w tym świątecznym zamieszaniu nikt na to nie zwróci uwagi.
Marysia nie może się doczekać uroczystego wieczoru w Politechnice Warszawskiej, na który zaprosił ją tata: będzie to koncert „Listy do Niepodległej” piosenek i innych tekstów Jacka Kaczmarskiego, z jego oraz Zbigniewa i Dariusza Łapińskich muzyką. Wiele piosenek tego poety i wykonawcy nasza wnuczka zna na pamięć, recytuje albo śpiewa, i upaja się ich frazą. Ma nieco ponad jedenaście lat i trudno jej może zrozumieć wszystkie niuanse tych niezwykle erudycyjnych i bogatych w historyczne odniesienia utworów, ale zdecydowanie rozumie, o co w nich chodzi. – Najbardziej lubię wszystkie trzy „Obławy” – wyjaśnia – a tatuś mi pokazał, że każda z nich opowiada o historii Polski.
Koncert odbędzie się jeszcze przed Wigilią – a już po oddaniu tego numeru do druku – więc nie mogę napisać, które utwory zostaną wykonywane. Na potrzeby tego felietonu robimy z Marysią – pod okiem taty, który Kaczmarskiego cytuje od podstawówki – mały przegląd. Marysia wie, o co chodzi o w piosence „Listy” („Piszę do pana, prezydencie Stanów, piszę do pana, pierwszy sekretarzu”) i w „Epitafium dla Brunona Jasieńskego”, i w „Śnie Katarzyny”, i w wielu innych.
Ale nie wie, o co chodzi z ulicą Jacka Kaczmarskiego. Nie rozumie, dlaczego jej nie będzie, bo było dla niej oczywiste, że jest.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 51-52 (689), 23-30 grudnia 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 14 stycznia 2019 r.