Członkowie Grupy Wagnera, prywatnej armii stworzonej w Rosji przez Jewgienija Prigożina, rekrutują się z mętów społecznych i odznaczają się niebywałym okrucieństwem. Ale różne armie najemników działają w wielu krajach.
Należący do firmy Blackwater helikopter MD-530F nad Bagdadem
Wojskowi, choć czasami toczą wojny najeźdźcze, niesprawiedliwe, to jednak służą swojemu krajowi. Najemnicy walczą za pieniądze i zazwyczaj jest im wszystko jedno, z kim i w czyim interesie. Zazwyczaj nie dotyczą ich żadne konwencje międzynarodowe – i oni też niespecjalnie przestrzegają prawa.
PIERWSZA BYŁA LEGIA
Najbardziej znane oddziały najemników – tyle że nie prywatne, ale państwowe – to oczywiście Legia Cudzoziemska (la Légion Etrangère), powstała w 1831 r. Powołał ją król Ludwik Filip. Pierwotnie Legia Cudzoziemska mogła walczyć tylko poza europejskim terytorium Francji; w przeszłości były od tego dwa wyjątki – wojna z Prusami w 1870 r. oraz I wojna światowa.
Legia okazała się bardzo skutecznym środkiem usuwania najbardziej niepożądanych elementów z XIX-wiecznego społeczeństwa francuskiego. W jej szeregach znaleźli się mordercy, uciekinierzy, żebracy, zwykli przestępcy, a także wielu imigrantów, mających niewiele możliwości zarobienia na życie we Francji.
Była bardzo potężną strukturą – ale tylko do 1962 r., czyli do uzyskania niepodległości przez Algierię i, co za tym idzie, upadku francuskiego imperium kolonialnego. Jej liczebność została zmniejszona z 40 tys. do 8 tys. ludzi. W latach 1969–1971 interweniowała w Czadzie; od 1978 r. brała udział w misjach pokojowych w Afryce oraz regionie Morza Śródziemnego. W 1978 r. uczestniczyła w bitwie o Kolwezi w Zairze, a w latach 1981–1984 – w operacji pokojowej ONZ w Libanie. W 1990 r. znaczne jej siły brały udział w wojnie w Zatoce Perskiej. Najnowsze przykłady aktywności Legii Cudzoziemskiej to udział w siłach koalicji państw zachodnich w Afganistanie oraz interwencje w Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Czadzie oraz Mali, a także udział w Opération Sentinelle we Francji, skierowanej przeciwko terrorystom.
Oficjalnie władze francuskie podają, że o wstąpienie do Legii mogą ubiegać się mężczyźni w wieku od siedemnastu i pół do trzydziestu dziewięciu i pół roku. Legionista zapisuje się pod swoją prawdziwą lub zadeklarowaną tożsamością, z początku na pięć lat. Mieszka w koszarach, z wynagrodzeniem początkowym w wysokości 1380 euro netto miesięcznie. Po trzech latach służby może ubiegać się o obywatelstwo francuskie.
Najnowsze przykłady działań? Na początku kwietnia żołnierze 13. półbrygady, przydzieleni do natowskiej grupy bojowej wzmocnionej Wysuniętej Obecności (eFP) w Estonii, przeprowadzili ćwiczenia na poligonie wojskowym Tapa w tym kraju. Z kolei w maju grupa szkolenia operacyjnego Oddziału Legii Cudzoziemskiej na Majotcie przeprowadziła szkolenie wojskowe żołnierzy w Botswanie. Legioniści dawali około sześćdziesięciu botswańskim żołnierzom podstawy szkolenia strzeleckiego, walki wręcz i udzielania pierwszej pomocy.
Polacy też walczyli w szeregach Legii. W latach trzydziestych na terytorium Afryki Północnej przebywało według sprzecznych danych od 800 do 3 tys. legionistów polskiego pochodzenia. Zaciągali się do Legii także po II wojnie światowej – wówczas trafiło do niej wielu młodych mężczyzn, znajdujących się na Zachodzie byłych robotników przymusowych, więźniów lub zdemobilizowanych żołnierzy. Kolejna grupa Polaków pojawiła się w Legii w latach 80. Wedle portalu IPN w 1987 r. SB szacowała, że w Legii służyło 64 polskich obywateli i kilkadziesiąt osób polskiego pochodzenia.
PROBLEMY CZARNEJ WODY
Jedną z największych prywatnych armii świata jest Blackwater (Czarna Woda), obecnie znana pod nazwą Academi. Została założona w 1996 r. przez byłego oficera Navy SEAL (jednostki specjalnej amerykańskiej marynarki) Erika Prince’a. Zaczynali jako prywatna firma ochroniarska organizująca szkolenia m.in. dla policji, a pierwszy kontrakt od władz Stanów Zjednoczonych otrzymali w 2000 r. po ataku terrorystów na krążownik USS „Cole”. W 1998 r. kupili ośrodek szkoleniowy zlokalizowany na bagnach w Karolinie Północnej i przyjęli nazwę nawiązującą do otaczających go mętnych wód.
Podczas wojny w Iraku Blackwater była jedną z kilku prywatnych firm ochroniarskich wykorzystywanych do ochrony urzędników i instalacji wojskowych, szkolenia irackiej armii i sił policyjnych oraz udzielania wsparcia siłom zbrojnym. Ich pierwszy kontrakt w Iraku wart był 21 mln USD. Kolejny, w 2004 r., dotyczył Iraku, Afganistanu, Bośni i Izraela i wart był 488 mln USD. Wiosną 2006 r. Blackwater była jedną z trzech firm, które otrzymały kontrakt,
m.in. na ochronę ambasady USA w Bagdadzie.
W 2007 r. pracownicy Blackwater w Bagdadzie otworzyli ogień do cywilnego samochodu. Zginęło dwudziestu cywilów. Ostatecznie czterech najemników zostało skazanych na 12–15 lat więzienia (w 2020 r. ułaskawił ich prezydent Donald Trump). To wzbudziło wielki niepokój i dyskusję w USA. Peter
W. Singer pisał w tym czasie na portalu znanego amerykańskiego think tanku Brookings: „Bałagan w Black-
water wstrząsnął Kapitolem i rzucił światło na wiele kwestii związanych ze statusem prawnym, zarządzaniem, nadzorem i odpowiedzialnością prywatnych sił zbrojnych w Iraku, które liczą ponad 160 tys. osób – co najmniej tyle samo, co całkowita liczba umundurowanych żołnierzy amerykańskich w tym kraju. (…) Kiedy oceniamy fakty, wydaje się, że korzystanie z prywatnych firm wojskowych raczej zaszkodziło niż pomogło działaniom misji USA w Iraku skierowanej przeciwko rebeliantom. (…) Masowy outsourcing operacji wojskowych wytworzył zależność od prywatnych firm, takich jak Blackwater”.
Firm podobnych do Academi jest w USA więcej; są też i w innych krajach. Aegis Defence Service jest brytyjska; powstała w 2002 r. Założył ją Timothy Spicer, były oficer brytyjski i weteran wojny falklandzkiej. Najpierw założył firmę Sandline International, która okryła się niesławą w Papui-Nowej Gwinei, kiedy to w 1997 r. rząd tego kraju usiłował przy pomocy najemników zdławić powstanie na wyspie Bougainville (dziś już niepodległej). Kolejny skandal wywołało zaangażowanie Sandline w wojnę domową w Sierra Leone. Spicer odszedł z Sandline i ostatecznie stworzył Aegis. Podobnie jak Blackwater firma ta otrzymała od USA kontrakt na działalność w Iraku – i podobnie doszło do skandalu związanego z ostrzelaniem ludności cywilnej.
W 2005 r. pięcioro senatorów, w tym Hillary Clinton i John Kerry, napisało list do sekretarza obrony Donalda Rumsfelda, ostro krytykujący Spicera. Także ówczesny senator Barack Obama wezwał do zerwania umowy z Aegis.
ŻOŁNIERZE KREMLA
W ostatnim czasie najbardziej znana stała się jednak Grupa Wagnera. Jej szefem jest Jewgienij Prigożin. To bardzo intrygująca postać. Gdy miał osiemnaście lat, sąd w Leningradzie skazał go za kradzież na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Kolejny wyrok, trzynaście lat więzienia za kradzież i rozbój, otrzymał, gdy miał dwadzieścia lat. Dziewięć lat później został ułaskawiony. Potem pracował w branży gastronomicznej i handlowej: założył sieć sprzedaży hot dogów i kolejne restauracje. W jego petersburskim lokalu „New Island” zjedli w 2001 r. kolację prezydenci Władimir Putin i Jacques Chirac, potem Putin i George W. Bush, a w 2003 r. Putin obchodził tam swoje urodziny…
Firma Prigożina Konkord, która otrzymała liczne kontrakty od państwa, zajmowała się m.in. wyżywieniem najważniejszych osób w Rosji, stąd też media zaczęły nazywać go kucharzem Putina. Ale zajmował się też inną działalnością, m.in. założył osławioną farmę trolli internetowych.
Prigożin jest też faktycznym szefem Grupy Wagnera, założonej w 2014 r. przez podpułkownika rezerwy Dmitrija Utkina (Wagner to jego pseudonim). Portal „New America” pisał, że Kreml zaprzecza, jakoby miał z nią jakiekolwiek związki. „Czy są po prostu patriotycznie nastawionymi ochotnikami, jak twierdzi Kreml? Czy mają oficjalne zlecenia od rosyjskiego wywiadu GRU? Czy są najemnikami, korporacyjnym wojskiem czy żołnierzami walczącymi na pierwszej linii frontu?” – pytał portal i odpowiadał, że zapewne wszystkim po trochu. Z kolei amerykański think tank, Rada ds. Stosunków Międzynarodowych, podkreśla, że Grupa Wagnera „w ostatnich latach stała się jednym z najbardziej wpływowych narzędzi rosyjskiej polityki zagranicznej”.
Znamy ją z Ukrainy, z dramatycznych walk o Bachmut. Ale w samej tylko Afryce jest aktywna w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii, Mali i Sudanie. Przykład: w 2018 r. około tysiąca najemników Wagnera wkroczyło do Republiki Środkowoafrykańskiej, aby bronić rządu prezydenta Faustina-Archange Touadéry przed atakami rebeliantów na stolicę, Bangi. W zamian za to spółki zależne od Wagnera otrzymały nieograniczone prawa do pozyskiwania drewna i kontrolę nad kopalnią złota Ndassima.
Nie wiadomo, w jakim kierunku potoczą się losy grupy. Aktywny udział wagnerowców w walkach na Ukrainie doprowadził do konfliktu Prigożina z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu. Sam Prigożin twierdził pod koniec maja, że w bojach o Bachmut zginęło ponad 20 tys. jego ludzi. Oznaczałoby to, że rekrutował najemników na gigantyczną skalę (np. Dania ma tylko 25 tys. żołnierzy), a zarazem, że w tej bitwie Rosjanom poszło bardzo źle. O to drugie Prigożin obwinił właśnie Szojgu.
NAJEMNICY TO PRZYSZŁOŚĆ?
Zgodnie z Kartą ONZ wojny są zabronione. Dlatego np. Rosja mówi o „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie. Ale konfliktów zbrojnych jest w świecie bardzo wiele. I dla niektórych rządów wygodniejsze jest zatrudnianie najemników niż użycie własnych wojsk. A jak widać, są ludzie gotowi iść walczyć i zabijać za pieniądze. Dlatego – niestety – przyszłość ma i Legia Cudzoziemska, i firmy w rodzaju Blackwater. A tym bardziej Grupa Wagnera…