Wakacyjny, lipcowo-sierpniowy numer „Biuletynu IPN” poświęcony jest 80. rocznicy zbrodni na Wołyniu.
W latach 1939–1946 Ukraińcy zamordowali 60 tys. Polaków na Wołyniu i około 70 tys. na pozostałych ziemiach wspólnie zamieszkanych przez Ukraińców i Polaków, tj. w przedwojennych województwach tarnopolskim, stanisławowskim i lwowskim oraz części województw poleskiego i lubelskiego.
Numer otwiera rozmowa z Ewą Siemaszko, niezależną badaczką zbrodni wołyńskiej. Sowiecka okupacja Kresów Wschodnich niemal pozbawiła polskie społeczeństwo inteligencji oraz osób z doświadczeniem wojskowym i w działalności społecznej, a przede wszystkim rozbiła konspirację niepodległościową. W tym widzi badaczka przyczynę, dlaczego Polskie Państwo Podziemne nie zdołało skutecznie obronić swoich obywateli.
Wstrząsające są opublikowane w dalszej części numeru relacje kilkunastu świadków tamtych tragicznych wydarzeń. Wyłania się z nich straszliwy obraz okrucieństw. Zbrodnie niemieckie i sowieckie były bestialskie, lecz pastwienie się nad ofiarami nie występowało tak powszechnie, jak w wykonaniu banderowców i ukraińskich chłopów. Mało osób zginęło w wyniku postrzelenia, większość została zamordowana przy użyciu narzędzi gospodarskich, najczęściej siekiery. Do zbrodni dochodziło nawet w kościołach, a mordowali Polaków także ich ukraińscy sąsiedzi, z którymi ofiary miały wcześniej dobre relacje. Badacz ludobójstwa na Wołyniu Aleksander Korman ustalił aż 362 metody dokonywania mordów!
Historyk Paweł Naleźniak pisze o masakrze 173 Polaków we wsi Parośla, a także o losach kolonii Wydymer w 1943 r. Najmłodsza z ofiar w Parośli miała kilka miesięcy, najstarsza 92 lata.
Ewa Siemaszko przypomina polsko-ukraińskie „rozmowy” na Wołyniu w 1943 r. Próba negocjacji między przedstawicielami Polskiego Państwa Podziemnego a OUN-UPA zakończyła się okrutnym mordem na polskich delegatach.
Joanna Karbarz-Wilińska pisze o stosunku bp. Grzegorza Chomyszyna do nacjonalistów ukraińskich. Ten wyniesiony na ołtarze przez Jana Pawła II greckokatolicki biskup Stanisławowa starał się przekonać swoich rodaków, że nienawiść i przemoc nie może być programem politycznym chrześcijańskiego narodu ukraińskiego.
Nie wszyscy Ukraińcy byli przeciwko Polakom. Romuald Niedzielko przywołuje nazwiska blisko tysiąca tych, którzy udzielali pomocy skazanym na zagładę. Wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę za odmowę mordowania Polaków czy za ukrywanie ich przed prześladowcami. Byli wśród nich także niektórzy duchowni greckokatoliccy.