Film „Konklawe” jest chałturą o walce o władzę, utrzymywaną przez przyciągające uwagę wydarzenia fabularne.
Fot. youtubePoważny, a nawet ciężki ton i bardzo dobra obsada dodają mocy filmowi „Konklawe”. Jednak jest on zasadniczo chałturą o walce o władzę, utrzymywaną przez przyciągające uwagę wydarzenia fabularne – z których ostatnie i najbardziej znaczące katoliccy widzowie prawdopodobnie w najlepszym przypadku uznają za niewygodne.
Historia koncentruje się na granym przez Ralpha Fiennesa kardynale Lawrence. W następstwie nagłej śmierci fikcyjnego, bezimiennego papieża (Bruno Novelli), obowiązkiem Lawrence'a – jako dziekana kolegium kardynałów – jest zorganizowanie konklawe.
Szybko wyłania się trójka wiodących kandydatów na papieża: przyziemny liberalny kardynał Bellini (Stanley Tucci) rywalizuje z krzykliwym konserwatywnym kardynałem Tedesco (Sergio Castellitto), a także z synem Afryki, rzekomo reakcyjnym kardynałem Adeyemi (Lucian Msamati). Kanadyjski prałat, kardynał Tremblay (John Lithgow), również bierze udział w wyścigu.
Gdy ci faworyci walczą o pozycję, pojawiają się komplikacje. Krążą plotki o podejrzanym zachowaniu kardynała Tremblaya, a nieoczekiwany przybysz, kardynał Benitez (Carlos Diehz), sprawia, że jego tajemnicza obecność staje się odczuwalna. Benitez, arcybiskup Kabulu w Afganistanie, przedstawia dokumenty świadczące o tym, że zmarły papież mianował go kardynałem, ale utrzymywał tę sprawę w tajemnicy.
W filmie nie ma wzmianki o chwiejnej wierze Lawrence'a. Rywalizujące strony w Kościele są tutaj przedstawione karykaturalnie – historia jest przewidywalnie ułożona na korzyść tych, którzy opowiadają się za zmianami w instytucji.
Zgodnie ze scenariuszem Petera Straughana film nie jest zgodny z prawem kanonicznym, ponieważ awanse takie jak nominacja Beniteza – tradycyjnie znana jako nominacja „in pectore” – są nieważne, jeśli nie zostaną publicznie ogłoszone za życia papieża, który ich dokonał. Ponadto Benedykt XVI jest tutaj pośrednio oczerniany w dialogu poprzez aluzję do innego papieża, który walczył dla Hitlera.
(...)
Nie tylko profesorowie teologii dogmatycznej, ale wszyscy widzowie zaangażowani w Kościół powinni podejść do tej wizualnie wciągającej, ale manipulacyjnej – a czasem sensacyjnej – produkcji z ostrożnością. Ideologiczny dym pozostaje uporczywie szary.
Film zawiera szemrane wartości moralne i wydarzenia fabularne wymagające dojrzałego rozeznania.
Źródło: Movie Reviews, Conclave By John MulderigPublishedOctober 18, 2024.