W dzisiejszej ewangelii Pan Jezus mówi o pszenicy i chwaście.
Wspomniany chwast ma różną nazwę w relacjach ewangelistów, najczęściej „kąkol”. Ten chwast, który pochodzi z Afryki Północnej, często nawiedzał uprawy w Palestynie czy też w Środkowej Azji. Co ciekawe, w pierwszej fazie wzrostu upodabnia się do zbóż tak, że nie wiadomo, co jest pszenicą, a co chwastem. Ten chwast w dodatku oplatał łodygi zbóż tak, że wyrywając jedno, niszczyło się drugie.
Pan Jezus opowiada przypowieść o gospodarzu, który posiał dobre ziarno na roli, a w chwili, gdy wszyscy spali, zły człowiek zasiał chwast. Potem słudzy przychodzą do gospodarza i informują go o zaistniałej sytuacji, mając plan oczyszczenia pola. A gospodarz na to: „Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy”. To tak, jakby Pan Bóg powiedział nam na skróty: „Nie wiecie do końca, co jest dobrem, a co złem”.
Spotykając różnych ludzi w naszym życiu, często chcielibyśmy ich nazwać, nadać im etykiety, zaszufladkować: Ci są dobrzy, a ci są źli – bo tak jest łatwiej, na skróty jest łatwiej żyć. A Pan Bóg mówi, że tak naprawdę nie wiemy, kto jest dobry, a kto zły. Nie wiemy, jakie motywacje kierują ludzkimi wyborami, a tak łatwo jest z zewnątrz osądzić. Niekiedy także chcemy bardzo szybko uporać się z pewnym złem na świecie, które jest krzykliwe, brutalne i narzuca się człowiekowi.
Czasami również w naszych wyborach, myślach, działaniu jest pszenica, ale jednocześnie chwast. Każdego dnia toczymy w sobie walkę dobra ze złem. Bóg o tym wszystkim wie.
Swoją odpowiedzią na usłyszaną ewangelię uczyńmy modlitwę ks. Michaela Quista, francuskiego kapłana i pisarza: „Dlaczego, Panie, złodziejowi nie zburzysz willi? Plotkarce – nie zakleisz gęby? Oszczercy – nie wybijesz zębów? Pijakowi – nie zabetonujesz gardła? Pod nieżyczliwym sąsiadem – nie wykopiesz dołu? Pani spod latarni – nie odbierzesz urody? Dlaczego nie wykoleisz pociągu z pijanymi chuliganami? Pan mi oznajmił: Czekanie – to dobra rzecz. Popatrz! Czasami uda mi się ze zdziercy zrobić apostoła Mateusza. Z zaślepionego aktywisty – apostoła Pawła. Z wystraszonego zaprzańca – św. Piotra. Z nieustatkowanego serca – nawróconego Augustyna. Z bogatego bankowca – biedaczynę z Asyżu. Z pani z ulicy – św. Magdalenę. A pociągu nie wykoleiłem, bo tam jechałeś ty, jechał twój ojciec, twoja matka, siostra, brat, twoja córka, jechał twój syn. Wszyscy twoi. Ale… jeśli tak bardzo chcesz, bym spełnił twe życzenie, to zacznę likwidować zło… ale zacznę… od ciebie… Prosiłem wtedy Pana: Panie, niech tak będzie, jak dotąd było. Czekaj. Czekaj jak najdłużej. Miej cierpliwość nade mną”.