Dziś Piotr użycza Jezusowi nawet swojej łodzi, by stała się duchową przystanią dla innych. Zarazem Piotr przekonuje się, że Jego Mistrz traktuje go nadal podmiotowo, zwiastując mu misję: „Odtąd [także ty] ludzi będziesz łowił!”. W ten sposób droga powołania do więzi z Jezusem staje się drogą posyłania przezeń do zadań.
Fot. pixabaykomentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: ks. dr Błażej Węgrzyn
Pierwsze czytanie: 1 Kor 3, 18-23
Dotychczas św. Paweł zarysował precyzyjną linię podziału między ludźmi „duchowymi” – którzy posiadają „Ducha Bożego”, a przez to „umysł Chrystusa” i doceniają łaskę – i ludźmi „zmysłowymi, cielesnymi i niemowlęcymi”, którzy żyją w kluczu „ducha świata”, ceniąc światową elokwencję i zbytnio przywiązując się do przewodników wiary. Dziś Apostoł oddaje tę różnicę jako paradoksalny dylemat między „głupotą u Boga”, z jednej strony, a „mądrością tego świata”, z drugiej strony. Tym samym, wzywa Koryntian do popełnienia aktu pokory: „Niech nikt się nie chełpi z powodu ludzi!” – co znaczy, niech nikt nie usiłuje się grzać w blasku swego duchowego przewodnika, lecz niech najpierw wielbi Boga, który poprzez jego posługę mu się objawił. Jak modlił się niegdyś psalmista: „Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za Twoją łaskawość i wierność!” (Ps 115 [113B], 1). W dalszym ciągu św. Paweł uzmysławia Koryntianom, że taka pokora – taki wybór „Bożego głupstwa” – daje prawdziwą wolność: „Wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga!”. Przypomina się tu zapewnienie samego Jezusa: „Kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie” (Mt 13, 12); byle tylko Koryntianie zechcieli poprzestawać na łasce wiary, bez wyolbrzymiania jej pośredników. W tym kluczu, zadajmy sobie konkretne pytanie o to czy bardziej od wyszukanych komentarzy do Pisma Świętego oraz płomiennych konferencji i podcastów znanych kaznodziei i charyzmatyków, cenimy sobie własną modlitwę – choćby i głupią w oczach mądrego świata?
Psalm responsoryjny: Ps 24 (23), 1b-2. 3-4b. 5-6
Chociaż jesteśmy stworzeni i powołani do jedności – ducha i ciała oraz zamierzeń i uczynków – z racji grzechu pierworodnego nieustannie nęka nas pęknięcie bytowe i moralne (zob. KKK 2515n). Musimy więc być czujni, by nikogo nie kanonizować za życia, ale sprawdzać autentyczność owoców, czyli egzystencjalną spójność: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami!” (Mt 7, 15). Taka przezorność patronuje dzisiejszemu św. Pawłowi, gdy przestrzega: „Pan udaremnia zamysły przebiegłych; wie Pan, że próżne są zamysły mędrców”. Wtóruje mu psalmista: „Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, którego dusza nie lgnęła do marności” – według Nan C. Merrill zaś, „[ludzie,] którzy nie wznoszą swoich dusz do kłamstwa ani nie składają fałszywych ślubów”. „Ręce” i „serce/dusza” to tyle, co uczynki zewnętrzne (słowa, gesty, zachowania) oraz uczynki wewnętrzne (intencje, zamiary). „Ręce” mogą więc albo świadczyć o „sercu/duszy”, albo ją fałszować.
Ewangelia: Łk 5, 1-11
Miłość nie znosi narzucania się i symbiotycznego sklejania, posługuje się zaś zdrowym dystansem, który tworzy przestrzeń dla głębokiej komunikacji. To dlatego Jezus wczoraj „gromił” i uciszał demony; to dlatego również dzisiaj, „gdy tłum cisnął się do Niego… wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu, potem usiadł i [dopiero] z łodzi nauczał tłumy”. Podobnie do Pawła z pierwszego czytania, Jezus wystrzega się więc „mądrości tego świata”, która ruguje z miłości wolność wyboru, preferuje zaś „Bożą głupotę” dobrowolnej wierności. Tę pedagogię widzimy dzisiaj nie tylko w skali makro – Jezusa wobec tłumów, lecz także w skali mikro – Jezusa wobec Piotra: ten ostatni wczoraj wpuścił Pana do swego domu i dopuścił do swojej relacji z teściową, dzięki czemu dom Piotra stał się duchowym szpitalem dla innych; dziś Piotr użycza Jezusowi nawet swojej łodzi, by stała się duchową przystanią dla innych. Zarazem Piotr przekonuje się, że Jego Mistrz traktuje go nadal podmiotowo, zwiastując mu misję: „Odtąd [także ty] ludzi będziesz łowił!”. W ten sposób droga powołania do więzi z Jezusem staje się drogą posyłania przezeń do zadań.