W ostatnim czasie wiele mówi się o odwrocie katolicyzmu w Polsce.
fot. wavebreakmedia_micro/FreepikZdarza się, że do gościa w koloratce ktoś zwróci się: „proszę pana”. Szacunek dla moich uczniów, którzy poprawili nauczycielkę: nie „ten pan”, tylko „ksiądz”. Fala apostazji opadła, jednak często przychodzi pani do księdza i żąda usunięcia danych z kartoteki. Ministrantów mniej, kandydatów do bierzmowania mniej, aktywnych w duszpasterstwach przyparafialnych mniej… Czujecie ten spadek ciśnienia?
Spójrzmy teraz inaczej. Minął ponad miesiąc wakacji. Młodzież spędza czas nie tylko na słodkim nicnierobieniu. Bierze udział w rekolekcjach oazowych, warsztatach KSM, obozach stypendystów FDNT i innych formach wartościowego chillowania. Dla nieprzypisanych do żadnej formacji stałej odbył się chociażby Festiwal Życia w Kokotku, o którym można poczytać bardzo pozytywne recenzje. Czytając, nabrałem jeszcze większej tęsknoty, aby pojawić się tam za rok – i bynajmniej nie z powodu biskupa, który taplał się w błocie. Przed nami zaś Campo Bosko, o którym bp Szymon Stułkowski wyraził wiele dobrych opinii rok temu (zapraszam serdecznie, wybieram się). Ksiądz z osiedla otworzył kawiarnię pod warszawskim mostem Świętokrzyskim (jeszcze nie byłem), w której, jak w „Cyrku motyli”, można zauważyć zmianę na lepsze…
Eliasz był prorokiem, który walczył o powrót ludzi do Boga. To musiało się wiązać z wielką determinacją, cierpliwością i wiarą w człowieka (większą niż w Boga?). Jednak odstępstwa od Boga stawały się masowe (większe niż obecnie w Polsce?). Doszło do tego, że Eliasz zamarzył o śmierci (miał myśli samobójcze?), stracił nadzieję na zmianę, nie wierzył nawet we własne możliwości.
W naszych czasach jest podobnie, możemy przeżywać podobne próby wiary. Odstępstwa od chrześcijaństwa, apostazje, zanik praktyk religijnych – to tylko niektóre powody, dla których niejeden ksiądz lub animator mógłby się poddać.
Co zrobił Bóg z Eliaszem? Trącił go w bok, mówiąc: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga”. To jest też o nas. Słyszymy: „Jedzcie, pijcie, to jest Ciało i Krew Moja”. To nie jest nagroda dla grzecznych dzieci. To jest Boży prowiant na drogę.
Choćby nie wiem co, spróbuj odnaleźć w tym tygodniu szansę i możliwości:
- żeby mieć siłę do pokonywania trudności;
- żeby nie zapomnieć drogi do domu i bliskiego Ojca;
- żeby walczyć o dobro w życiu swoim i tych, którzy są obok;
- żeby nie wątpić, nie grzeszyć, nie dać się zwodzić, że to wszystko nie ma sensu.
Dajmy Bogu szansę, aby nam sprzedał kuksańca i pozwolił nakarmić się Pokarmem, który nie tylko nie przemija, ale też daje siłę na dalszą drogę. Oj, tęsknimy za takim prowiantem.