Ryszard Czarnowski, warszawiak z dziada pradziada, urodził się i wychował na Wilczej i przez lata całe właśnie w śródmieściu był znany i ceniony za niezapomniane Centrum Taniej Książki, które stworzył na Koszykach.
Poza tym jest wspaniałym grafikiem, czym się nie chwali, a szkoda. I nie jest lwowianinem, nie ma nawet lwowskich korzeni.
A jednak wydał już trzecią książkę o tym cudownym mieście, Lwowie semper fidelis, mieście czterech katedr i wielu kultur (poprzednie to Lwów – legenda zawsze wierna, Łódź 2010, oraz Lwów – sacrum et profanum, Łódź 2012). Tym razem przygotował ją wspólnie z Eugeniuszem Wojdeckim, z którym zapewne znają się z czasów „podziemnego” wydawnictwa Logos, które Wojdecki założył; obaj zostali za to uhonorowani przez ministra kultury i sztuki RP odznaczeniem Zasłużonego Działacza Kultury.
Czarnowski pokochał Lwów ponad wszystko, miłością szaloną, co chce wiedzieć wszystko o najwspanialszym mieście, i solidną, która każe tę wiedzę umacniać, pogłębiać i opierać na konkretach. Wiesław Budzyński, przyjaciel Czarnowskiego, sam autor książki o Lwowie (Miasto Lwów, Warszawa 2012), nie tai, że często od Czarnowskiego właśnie dowiadywał się lwowskich szczegółów i niuansów. Obaj uważają, że Lwów jest miastem, które wytworzyło swoją własną cywilizację, że jego rola w dziejach Polski jest absolutnie wyjątkowa. – Nie zna historii Polski ten, kto nie zna dziejów i roli Lwowa – uważa Budzyński. Może dlatego za tak cenną uważa inicjatywę przyjaciela, który w swojej trzeciej lwowskiej książce pokazał ów splot, dla wielu lwowian wprost metafi zyczny. Zaczął od cytatu z Jana III Sobieskiego, który w 1674 roku mówił, że „między wszystkimi miastami Królestwa najliczniejszymi zasługami względem Rzeczypospolitej [...] niewzruszoną w mnogich niebezpieczeństwach wiernością wyróżnia się nasze miasto Lwów [...], mieszczaństwo zaś lwowskie oświecone, pełne cnót obywatelskich i form wykwintnych, słynie daleko poza granicami Polski nie tylko chwałą wojenną, lecz także cywilizacyjną”.
Przez kolejne stulecia miasto za tę wierność płaciło krwią, żeby wspomnieć wielkie wydarzenia: obronę Lwowa w 1918 roku i rolę, jaką wtedy odegrały Lwowskie Orlęta, oraz mordy w wykonaniu NKWD i zaraz potem śmierć lwowskich profesorów na Wzgórzach Wuleckich, zamordowanych przez Niemców w 1941 roku, ukraińskie i niemieckie pogromy na Żydach i znowu, po „wyzwoleniu”, sowieckie czystki.
Cudowny Lwów to także te krwawe dzieje. W książce zajmują sporo miejsca, ale też sporo jest towarzyszących im wyjątkowych ilustracji, zarówno reprodukcji obrazów Stanisława Tondosa czy Wojciecha Kossaka (niestety, nierzadko uciętych), jak i materiału fotografi cznego. I oczywiście wspaniała galeria lwowskich osobistości. Nie można się oderwać! Lektura w sam raz na Święto Niepodległości!
Ryszard Jan Czarnowski, Eugeniusz Wojdecki, „Lwów. Dzieje miasta”, wydawnictwo Jedność, Kielce 2015, 400 s.
Barbara Sułek-Kowalska |