28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Oblubienica Chrystusa

Ocena: 2.93333
1775

Obraz Kościoła jako Oblubienicy Chrystusa natrafia na dwie przeszkody. Po pierwsze, słowo „oblubienica” niemal całkowicie wyszło z użycia. Po drugie, dzisiejsze realia dalekie są od starożytnych.

fot. Pliszka-GP/Wikimedia Commons

Coraz mniej młodych ludzi przeżywa dzisiaj to, co stanowi ideał oblubieńca i oblubienicy, czyli radosne oczekiwanie na bliskość i szczęście, które stanie się ich udziałem w akcie fizycznego zjednoczenia jako mąż i żona.

 


 

IZRAEL JAKO OBLUBIENICA

Zawieranie małżeństwa w biblijnym Izraelu odbywało się w dwóch etapach: zaręczyny (erusin) i małżeństwo (nisuin). Jeden od drugiego dzielił mniej więcej rok, traktowany jako okres narzeczeństwa. Był to czas przeznaczony na przygotowania do założenia nowej rodziny. Im bliżej było do przejścia dziewczyny do domu jej męża, co oznaczało zawarcie małżeństwa, tym bardziej miała świadomość, że jest oblubienicą, na którą oblubieniec czeka i której pragnie. Cały ten czas pozostawała dziewicą, ograniczając do absolutnego minimum wszelkie kontakty z mężczyznami. Uroczystości weselne, trwające około tygodnia, oznaczające koniec dziewictwa, intensyfikowały radość obojga oblubieńców. Głównym wydarzeniem było wspólne wejście po raz pierwszy do sypialni i skonsumowanie związku.

Rytuał i przebieg zawarcia małżeństwa był świętowaniem cielesności, płciowości i płodności, co uzasadnia liczne podteksty o charakterze erotycznym. Kontekst uroczystości weselnych, które przebiegają w klimacie oczekiwania i bliskiego spełnienia, dominuje w Pieśni nad Pieśniami. Jest tak widoczny, że gdy na przełomie ery przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej definitywnie kształtował się kanon ksiąg świętych, pojawiły się głosy przeciwko włączaniu do niego tej księgi. Ostatecznie zwyciężyło przekonanie, że księgę tę należy odczytywać na dwóch poziomach: dosłownym i alegorycznym bądź symbolicznym. Na pierwszym jest widoczna bliskość dwóch osób, oblubieńca i oblubienicy. Na drugim nietrudno się dopatrzyć alegorycznego przedstawienia intensywności związku Boga jako oblubieńca z Izraelem, ludem Jego wybrania, jako oblubienicą. Silne uczucia znajdują wyraz w wyznaniu oblubienicy, które do dzisiaj jest grawerowane na obrączkach ślubnych: dodi li wani lo, „mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2, 16).

Alegoryczna lektura Pieśni nad Pieśniami stała się możliwa, ponieważ zawarcie małżeństwa postrzegano jako berith, „przymierze”. To samo słowo określa szczególną więź, która połączyła Boga z Jego ludem. Widać to w nauczaniu proroków, przede wszystkim Ozeasza, Jeremiasza i Ezechiela. Pod koniec VIII w. przed Chrystusem prorok Ozeasz przedstawił więź łączącą Boga z Izraelem na podobieństwo małżeństwa. Wzywając do wierności Bogu, napiętnował to, że o ile Bóg jest zawsze wierny zobowiązaniom wynikającym z przymierza, o tyle Izrael je ustawicznie łamie. Uganiając się za obcymi bożkami oraz arogancko polegając na własnej sile i złudnym oczekiwaniu wsparcia pogańskich sąsiadów, dopuszczał się niewierności, traktowanych jako „cudzołóstwo”. W pierwszych trzech rozdziałach Księgi Ozeasza mamy do czynienia z czymś absolutnie niezwykłym: los proroka, któremu Bóg polecił zawrzeć małżeństwo z nierządnicą, staje się odzwierciedleniem losu Bogu w Jego relacjach z Izraelem. Małżonka nie była ani czysta, ani wierna. Jej styl życia nie zmienił się nawet po zawarciu małżeństwa. To, czego doświadczył prorok, nie przystaje do rzeczywistości małżeństwa, bo cudzołóstwo kobiety karano śmiercią przez ukamienowanie. Na tym tle jednak lepiej widać „zazdrosną” miłość Boga, który cierpliwie znosi niewierności swego ludu. Karząc, pragnie go sprowadzić z drogi nierządu i przez miłosierdzie odzyskać znowu dla siebie.

Jeremiasz i Ezechiel podjęli i rozwinęli obraz Boga jako Oblubieńca albo Małżonka. W nauczaniu Jeremiasza zdrada i zepsucie Izraela zostały przeciwstawione miłości, którą Bóg żywi do swego ludu. Wędrówka przez pustynię z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej została przedstawiona jako okres idealnej miłości i wierności: „Pamiętam wierność twej młodości, miłość twego narzeczeństwa, kiedy chodziłaś za Mną na pustyni, po ziemi, której nikt nie obsiewa” (Jr 2, 2). Ten obraz silnie kontrastuje z refleksją proroka nad późniejszą historią Izraela, którą postrzega jako pasmo niewierności obejmowanych wspólną nazwą „nierząd”. Ten obraz w 16., 20., i 23. rozdziale Księgi Ezechiela został przedstawiony tak dosadnie, że rabini zakazywali publicznej lektury tych trzech tekstów w synagogach.

Napiętnowanie niewierności uświadamiało Izraelitom zobowiązania przymierza, a zarazem potwierdzało bezmiar Bożej miłości, która chociaż nieodwzajemniana, jest zawsze wierna. W obrazach Boga jako Oblubieńca Izraela ostatnie słowo należy do przebaczenia i obietnicy ponownego zjednoczenia. W ostatniej części Księgi Izajasza, datowanej na koniec wygnania babilońskiego, pojawia się piękny obraz oblubieńczej miłości Boga: „Nie lękaj się, bo już się nie zawstydzisz; nie wstydź się, bo już nie doznasz pohańbienia. Raczej zapomnisz o wstydzie twej młodości i nie wspomnisz już hańby twego wdowieństwa. Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel, któremu na imię – Pan Zastępów” (Iz 54, 4).

 


 

OBLUBIENICA NOWEGO PRZYMIERZA

W Nowym Testamencie obrazy oblubieńca i oblubienicy nabrały nowego znaczenia. Jego przedsmak daje o sobie znać w działalności i nauczaniu Jezusa, który ukazuje swoje przyjście jako wesele. Pierwszym znakiem była przemiana wody w wino dokonana podczas uczty weselnej w Kanie Galilejskiej (J 2, 1-12). Radość, która towarzyszy miłości, stanowi obraz tego, co Jezus ofiaruje ludzkości, i jest zapowiedzią nowego przeznaczenia wina podczas ostatniej wieczerzy.

Odpowiadając na pytanie: „Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?” (Mk 2, 18), Jezus odpowiedział: „Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo mają pośród siebie pana młodego. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć” (Mk 2, 19-20). Odnosząc do siebie obraz pana młodego, który w Starym Testamencie był odnoszony do Boga, Jezus czyni dyskretną aluzję do swojej Boskiej tożsamości. Wskazuje również, że jest Oblubieńcem nowej wspólnoty, innej niż faryzeuszów oraz innej niż Jana Chrzciciela, który postrzegając siebie jako „przyjaciela oblubieńca”, dał świadectwo przyjściu Mesjasza (J 3, 29). Czas pobytu Jezusa na ziemi został przedstawiony jako czas zaślubin, który skończy się wraz ze śmiercią na krzyżu. Obraz pana młodego i druhen, stanowiący trzon przypowieści o pannach roztropnych i nierozsądnych (Mt 25, 1-12), kieruje wzrok ku nadchodzącemu królestwu Bożemu. Urzeczywistnia się ono dzięki przyjściu Oblubieńca, którym jest Jezus Chrystus. W pierwszych pokoleniach chrześcijan wołanie „Pan młody nadchodzi!” często odnoszono do ponownego przyjścia Chrystusa.

Obrazem ziemskiego życia Jezusa jest przypowieść o królewskiej uczcie weselnej (Mt 22, 1-14). Bóg zaprasza do udziału Jego lud, a gdy zaproszenie spotkało się z odmową, zostało skierowane do wszystkich. Ale nie jest bezwarunkowe, o czym świadczy konieczność przywdziania stroju weselnego. Po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa ten obraz odnosi się do Kościoła, oczekującego ponownego przyjścia Oblubieńca. W Ewangelii według św. Jana, zapowiadając powrót do domu Ojca, Jezus przypomina pana młodego, który oddala się, aby przygotować dom dla swojej oblubienicy: „A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14, 3).

Mimo tych intuicji obraz Kościoła jako Oblubienicy był stosowany powściągliwie, głównie dlatego, że w Starym Testamencie nawiązania do oblubienicy łączyły się z napiętnowaniem niewierności Izraela. Po raz pierwszy pojawił się w Drugim Liście do Koryntian. Zachęcając do dobrego życia, św. Paweł przedstawił relację wspólnoty chrześcijan w Koryncie do Chrystusa na wzór relacji oblubienica – oblubieniec: „Jestem bowiem o was zazdrosny. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę” (11, 2). Dotąd „mężem” Izraela był Bóg, natomiast w nowej sytuacji zbawczej „mężem” chrześcijan jest Jezus Chrystus. Apostoł, któremu Koryntianie zawdzięczają głoszenie Ewangelii i wiarę, widzi swoją rolę jako zajęcie drużby, który przyprowadza do Boga nową Oblubienicę – lud złożony z Żydów i dawnych pogan. Dawne obrazy zostały oczyszczone i uwznioślone. Nie ma już mowy o nierządnej żonie, lecz o małżonce poślubionej Chrystusowi. Znajomość dziejów biblijnego Izraela jest dla Kościoła niezbędna, żeby unikał pułapek i pokus, które wiele razy skutkowały sprzeniewierzaniem się ludu Pierwszego Przymierza swojej misji.

Najpełniejsze rozwinięcie obrazu Kościoła jako Oblubienicy zjednoczonej z Chrystusem znalazło się w Apokalipsie św. Jana. Ukazując symboliczne znaczenie zaślubin, św. Jan podkreśla eschatologiczny charakter tego zjednoczenia: „Weselmy się i radujmy, i oddajmy Mu chwałę, bo nadeszły Gody Baranka, a Jego Małżonka się przystroiła” (Ap 19, 7).

„Gody Baranka”, czyli Jezusa Chrystusa, i „Jego Małżonki”, czyli Kościoła, nastąpią wtedy, gdy dzieje ludzkości dobiegną kresu. Będą się odbywały w atmosferze podniosłej radości, potwierdzając, że ostatnie słowo należy do Boga, a nie do tego, co się Mu sprzeciwia. Zadaniem Kościoła jest przetrwanie trudnego czasu i przygotowanie się na przyjście Oblubieńca, które na pewno nastąpi.

Apokalipsa przedstawia ludzkość jako dwie kobiety: „Nierządnicę”, stanowiącą typ bałwochwalstwa i zerwania z Bogiem, oraz „Oblubienicę Baranka” jako typ „Miasta Świętego, Nowego Jeruzalem”. Chociaż nie brakuje tego, co zamazuje posłannictwo Kościoła, przeważa w nim świętość, która znajduje wyraz w życiu gorliwych wyznawców zmartwychwstałego Pana. Zaproszenie do udziału w eschatologicznej uczcie jest kierowane do wszystkich, ale nie wszyscy na nie odpowiedzą.

Pod koniec Apokalipsy, po raz pierwszy i jedyny w całym Nowym Testamencie, Oblubienica, którą jest Kościół, zwraca się do Oblubieńca, którym jest uwielbiony Chrystus, z wołaniem: „Przyjdź!” (Ap 22, 17). To wołanie nie pozostaje bez odpowiedzi, lecz zyskuje zapewnienie: „Mówi Ten, który o tym zaświadcza: «Zaiste, przyjdę niebawem»” (22, 20). Eschatologiczne uroczystości weselne na zawsze połączą Kościół z Chrystusem. Lecz to, co ma nastąpić w przyszłości, której czas i kształt zna tylko Bóg, usposabia już teraz do przeżywania owego niezwykłego doświadczenia. Dlatego wielkie wołanie Kościoła zyskuje też rysy indywidualne, kiedy włącza się w nie św. Jan: „Amen. Przyjdź, Panie Jezu!”. To, co jest nadzieją i oczekiwaniem całego Kościoła, znajduje wyraz w tęsknocie za Oblubieńcem wyrażonej przez każdego, kto w Niego wierzy i związał z Nim swoje życie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor zwyczajny, laureat Nagrody Ratzingera, wykładowca Pisma Świętego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter