15 stycznia
środa
Pawła, Arnolda, Izydora
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zwycięska praca u podstaw

Ocena: 3.98572
712

Chociaż 63 dni walk powstańczych zakończyły się klęską, to przemiana, jaka dokonała się przez ostatnie dwie dekady, od kiedy funkcjonuje Muzeum Powstania Warszawskiego, kreując nowy styl opowiadania naszej wielkiej historii, jest niezaprzeczalna. Zaryzykuję tezę, że gdyby powstanie warszawskie nie zmieniło naszych serc i umysłów, to dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej mogłaby wyciąć z historii, kogo tylko by zechciała, a protest małych środowisk konserwatywnych nie zmąciłby spokoju rządzących. Stało się jednak inaczej. Niezgoda Polaków na wygumkowanie bohaterów narodowych zdecydowanie wyszła poza kręgi patriotyczne. Fala oburzenia zmusiła decydentów do uznania woli suwerena.

Jak to się stało, że historia powstańczej Warszawy stała się nowym spoiwem społeczeństwa? Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że warszawiacy wyjeżdżający na wakacje w latach 90. ukrywali, skąd są – bo stolica wzbudzała mocno negatywne emocje. Dziś rocznica wybuchu powstania warszawskiego nie jest wydarzeniem lokalnym, lecz ogólnopolskim. Nie mam wątpliwości, że śp. Lech Kaczyński, czyniąc z Muzeum Powstania Warszawskiego priorytet swojej prezydentury w Warszawie, widział je jako niezwykle ważny i przyszłościowy budulec narodowej tożsamości. Cześć powstańcom oddajemy bez względu na barwy partyjne i światopogląd. To, co dokonało się w nas dzięki sercom drgającym na dźwięk syren w godzinę „W” każdego 1 sierpnia, to, co zrobiła polityka historyczna (choć oczywiście niepozbawiona błędów), i to, jaki wpływ na nas miały relacje świadków – nie ma ceny. Zostaliśmy mentalnie przeniesieni w zupełnie inny stan świadomości i dumy narodowej.

Jestem w stanie wyobrazić sobie, że w 2011 r. skandal ze zniknięciem z muzealnej wystawy postaci rtm. Witolda Pileckiego, rodziny Ulmów czy o. Maksymiliana Kolbego wyglądałby zupełnie inaczej. Protest środowisk konserwatywnych odbiłby się echem tylko w ich własnych bańkach. Media głównego nurtu nie czułyby się zobowiązane o sprawie choćby wspomnieć. A politycy u władzy nie musieliby przerywać zaplanowanych aktywności. Dziś żyjemy jednak w innej Polsce. Wszystko, co wydarzyło się wokół pamięci o powstaniu, zmieniło nasze myślenie nie tylko o 1944 r., ale i o historii naszego narodu.

Jadąc ostatnio do rodzinnej Stalowej Woli, mijaliśmy zjazd na Domostawę w chwili, gdy zbliżała się godzina odsłonięcia pomnika Rzezi Wołyńskiej. Takich tłumów na drodze nie widziałam dawno. Mam świadomość, że to wielkie zainteresowanie wynika z nierozliczonej, a jakże straszliwej historii, z braku pozwolenia na ekshumację, ale także ze zmęczenia pomocą dla walczącej z Rosją Ukrainy, która okazuje wdzięczność w innym stylu, niżbyśmy oczekiwali. Widzę jednak w tym wszystkim także coś budującego: zamiast swoje frustracje wypisywać na murach, co zwykła robić młodzież w czasach transformacji, lokujemy je w domaganiu się prawdy historycznej. Jako społeczeństwo dorośliśmy do tego, by traktować nas poważnie. Co więcej, zaczynamy tego wymagać.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 15 stycznia

Środa, I Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 1, 29-39
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Agnieszki - 12-20 stycznia
Nowenna do św. Wincentego Pallottiego - 13-21 stycznia

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter