Obronę przed grzechem i zdradą stanowi wsłuchanie się w głos sumienia, o ile jest dobrze ukształtowane. - ks. dr. Aleksander Jacyniak SJ, teolog duchowości, rozmawia Irena Świerdzewska
Czy mogę mieć pewność, że nie zdradzę Jezusa, skoro jestem ochrzczony, chodzę co niedziela na Mszę świętą, przyjmuję Najświętszy Sakrament…?
Niestety, nie można mieć takiej pewności. W nasze postawy, zachowania czy pobożne praktyki może wkraść się rutyna. Skłonność do grzechu jako konsekwencja grzechu pierworodnego nie omija żadnego człowieka. Poza tym Bóg nieraz przyzwala na to, żeby przeprowadzić człowieka przez jakąś próbę. Nawet człowiek gorliwie praktykujący może popełnić bardzo ciężki grzech, np. natury seksualnej czy kradzieży.
Powinniśmy mieć świadomość, że otrzymaliśmy skarb bezcenny, jakim jest wiara, stan łaski uświęcającej, przyjaźń z Bogiem, ale nosimy go w naczyniach glinianych, które bardzo łatwo mogą się rozbić.
Czy wystarczy siła woli, świadoma decyzja, żeby stać zawsze po stronie prawdy?
Gdyby człowiekowi miała wystarczyć silna wola, to oznaczałoby, że „zbędna” była męka naszego Pana Jezusa Chrystusa, Jego śmierć na krzyżu. Siła woli jest czymś, co stanowi podporę, może dawać poczucie wolności. Jednak świadomość posiadania silnej woli i właściwego z niej korzystania powinna być przeżywana w duchu wielkiej pokory. Wtedy łatwiej jest nam przyjąć upadki, które niestety nam się przytrafiają. Gdy okazuje się, że silna wola nie wystarcza, że jednak popełniam grzechy, widzę, że mam możliwość oczyszczenia się z nich w sakramencie pokuty i pojednania. Nawet gdyby ktoś bardzo daleko odszedł od Boga, to ma możliwość nawrócenia, zmiany swojego życia. Przykładem niech będą św. Franciszek z Asyżu czy Iñigo López de Loyola, którzy przeobrazili się z człowieka bardzo światowego w człowieka świętego.
Dlaczego Judasz zdradził Pana Jezusa?
Postać Judasza jest niezwykle intrygująca, bardzo tajemnicza. Pojawia się w małych fragmentach Ewangelii, co nie pozwala na klarowną, jednoznaczną odpowiedź. Wysuwane są różne hipotezy. Spośród sześciu najpopularniejszych pierwsza wskazuje na chciwość, chęć zarobku. Druga mówi o tym, że wielka miłość do Jezusa przeobraziła się w Judaszu w nienawiść, gdy dostrzegł, że to nie on jest osobą numer jeden przy Jezusie. Trzecia hipoteza opisuje słabość człowieka, który nie może znieść świętości drugiej osoby, z którą przebywa na co dzień. Judasz, słaby człowiek, mieszkał pod jednym dachem z Jezusem, którego żar świętości „parzył”, „zniechęcał”. Kochamy słońce – świętość innych – jeżeli jest ono wystarczająco daleko.
Kolejna hipoteza mówi o tym, że Judasz był faryzeuszem z przekonania. W pewnym momencie zorientował się, że to, co głosi Jezus, to inna nauka niż ta obowiązująca faryzeuszów. Piąta hipoteza wskazuje, że Judasz był zelotą rewolucjonistą. Przyłączył się do Jezusa, sądząc, że to może być najwspanialszy przywódca rewolucjonistów, posiadający moc, która jest w stanie zmieść całą potęgę imperium rzymskiego. Odszedł, gdy się zorientował, że Jezus nie użyje swojej mocy w tym celu. Szósta hipoteza mówi o tym, że zdrada była owocem strachu i paniki. Wiedząc, że może zostać skazany razem ze wszystkimi uczniami, Judasz postanowił zdradzić Jezusa dla ocalenia własnej skóry.
Wiele mówi o Judaszu scena z domu przyjaciół Jezusa w Betanii.
W historii Judasza znaczące jest pokazanie ostatnich dni życia Jezusa. Jego reakcja wobec gestu Marii w Betanii była ostra i po ludzku logiczna: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za 300 denarów i nie rozdano ich ubogim?”. Chodziło o sumę stanowiącą równowartość rocznego średniego zarobku jednej osoby, która mogła wesprzeć wielu ubogich. Ta sytuacja pozwoliła wrogom Jezusa zobaczyć brak jednomyślności, podziały w grupie uczniów. Być może dopiero wtedy arcykapłani postanowili nakłonić Judasza do wydania Jezusa?
Postawy takie jak Judasza dotyczą także nas?
Nie brakuje dni, w których porzucamy prawdę, nasze najświętsze uczucia, postawę miłości – ze względu na próżność, zemstę, złość, zmysłowość, ziemską pewność. Często za dużo niższą cenę niż 30 judaszowych srebrników, które stanowiły równowartość 120 dni zwykłej pracy pasterskiej czy w winnicy przy winorośli. Z tej perspektywy możemy mówić, że każdy z nas przyczynił się do zdrady Jezusa, wszyscy uczestniczyliśmy w gromadzeniu tych 30 srebrników, o których marzył Judasz.
Inne podłoże miało odrzucenie prawdy przez Piłata?
Piłat był głównym reprezentantem imperium rzymskiego. Starał się postępować bardzo racjonalnie. Myślał o ocaleniu Jezusa do momentu, kiedy nie poczuł, że to może kosztować go utratę władzy. Zdawał siebie sprawę z tego, jak potężne jest lobby arcykapłanów, którym przeciwstawienie się mogło doprowadzić do rozruchów i rozlewu krwi, a Piłat miał pokojowo zarządzać krnąbrnym narodem izraelskim.
Piłat jest przedstawicielem decydentów świata wypaczonego przez grzechy społeczne, strukturalne, także dzisiejszego świata polityki, massmediów, handlu, rozrywki. Przedstawicielem tych, którzy mówią: „Nie mogę pozwolić sobie na to, żeby bezwzględnie bronić prawdy”. Jeśli stają po stronie prawdy, to do takiego momentu, by nie stracić władzy.
Ale także Piotr, którego Jezus ustanowił głową Kościoła, zaparł się Mistrza…
Piotr za bardzo ufał samemu sobie, swojej porywczości i pewności siebie.
Żeby zrozumieć zdradę Piotra, odniosę się do momentu, w którym Piotr na pytanie Jezusa: „A wy za kogo mnie uważacie?” wyznał: „Ty jesteś Mesjasz, syn Boga żywego”. Wtedy Jezus powiedział: „Nie powiedziałeś tego od siebie, ale z natchnienia Bożego Ducha”. Gdy wkrótce potem Jezus zaczął mówić o męce, Piotr powiedział: „Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Odpowiedź Jezusa „Zejdź mi z oczu, szatanie” w Biblii została mylnie przetłumaczona. Jezus powiedział wtedy: „Pójdź za mną”, a więc są to te same słowa, które padły przy powołaniu Piotra. To można rozwinąć: „Ty masz iść za mną, nie przede mną. Zaufaj mi, idąc za mną, będziesz kroczył właściwą drogą”.
Czy z nami też jest tak, że wybiegamy przed Jezusa, czasem chcemy ogrzać się przy cudzym ognisku, jak św. Piotr?
Ognisko daje ciepło, jest symbolem wspólnoty, jednoczy ludzi. Możemy ogrzewać się przy cudzym ognisku, jeśli wsłuchujemy się, czy korzystamy z cudzych wartości, które stają się dla nas twórcze. Czymś innym będzie korzystanie z ciepła ogniska oferującego pseudowartości sprzeczne z Ewangelią i chrześcijaństwem. Piotr, grzejąc się przy ognisku przed pretorium, wszedł w atmosferę obcą gronu uczniów Jezusa i wartości, które wyznawali.
Dlaczego człowiek przekracza graniczną linię i wybiera zło, które będzie go w końcu niszczyć?
Każdy stworzony jest na obraz i podobieństwo Boga, a w Bogu zła nie ma. Zło jest brakiem dobra. Bóg stworzył nas jako byty dobre czy bardzo dobre, ale jednocześnie jako istoty wolne, co jest wielką wartością, ale i zagrożeniem. Zwłaszcza po grzechu pierworodnym istnieje w człowieku inklinacja, przyciąganie do tego, co złe, i okazuje się, że niektórym ludziom łatwiej przychodzi czynić to, co złe, niż to, co dobre. Można jednak powtórzyć słowa Czesława Niemena, że „ludzi dobrej woli jest więcej” – ja też w to głęboko wierzę.
Czy za wyborem zła mogą stać jakieś mechanizmy grupowe?
W tych mechanizmach może mieścić się uleganie kontrkatechezie świata czy postawie, że stanąć po stronie prawdy i dobra w gronie krytykujących czy potępiających kogoś to byłby obciach i wystawienie siebie na pogardę. Tych mechanizmów jest wiele, jak choćby upodobanie całej masy ludzi do tzw. hejtu w internecie, co zdaje się funkcjonować według schematu: „Jestem anonimowy i zło, które czynię, też jest anonimowe”. Być może w „świecie” tak jest, ale nie wobec Boga.
Psycholog prof. Philip Zimbardo twierdzi, że nawet szanowany obywatel w pewnej sytuacji może stać się zbrodniarzem…
W pewnych sytuacjach człowiek może zachowywać się potwornie. Ale może być też tak, że ta przysłowiowa reszta Izraela, która jest wierna Bogu do końca we wszystkim, stanie po stronie Boga, prawdy i dobra. Przypomnieć można heroizm o. Maksymiliana Kolbego czy rodziny Ulmów. Gdy chodzi o szkalowanie Kościoła, nienawiść, apostazję, wydaje mi się, że ci ludzie są pod wpływem pewnych środowisk albo pod wpływem działania złego ducha. Mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że za każde zło trzeba będzie przed Bogiem kiedyś odpowiedzieć.
Co zatem jest najlepszym wsparciem w dochowaniu wierności, ochroną przed dopuszczeniem się zdrady i grzechu?
Na pewno wsłuchanie się w „wewnętrznego nauczyciela”, który jest w każdym z nas – w głos sumienia. Oczywiście pod warunkiem, że jest dobrze kształtowane. Także zwykła ludzka świadomość, kim jestem, czego już doświadczyłem w moim życiu, jakie błędy popełniłem. Dalej – rewizja modlitewna, rachunek sumienia jako modlitwa mijającego dnia, tygodnia czy roku, pogłębione rozważanie Słowa Bożego na kartach Biblii. Jeśli tekst biblijny wydaje mi się trudny, niezrozumiały, warto korzystać z komentarzy biblijnych. Istotne jest prowadzenie życia sakramentalnego, przeżywanego nie w sposób szablonowy, rutynowy, ale jako spotkanie z Bogiem. Potrzebna jest modlitwa we wspólnocie Kościoła, modlitwa osobista, czynienie dobra, przebaczanie – to są drogi, które zabezpieczają przed zejściem na drogę zła i grzechu.