Co roku, gdy zbliżają się święta, nasze myśli biegną do dalekiego Betlejem. To tam ponad dwa tysiące lat temu wszystko się zaczęło…
Od lat w grudniu setki pielgrzymów z całego świata przybywało do Betlejem, aby odwiedzić miejsce narodzin Jezusa. Już rano w Wigilię trwały przygotowania do niezwykłej Pasterki, w której brali udział goście z najdalszych miejsc i kontynentów. O północy modlili się wspólnie m.in. prezydent Palestyny oraz zapraszany korpus dyplomatyczny z wielu krajów, również Polski. Tutaj swoją misyjną posługę pełnią od wieków franciszkanie. Są wśród nich także Polacy: dyrektor Domu Pielgrzyma Casa Nova w pobliżu bazyliki Narodzenia Pańskiego ojciec Antoni Szlachta, który od 30 lat pełni misyjną służbę w Ziemi Świętej, oraz brat Ananiasz Jacek Jaskólski, który zawsze pomaga wszystkim polskim – i nie tylko – pielgrzymom podróżującym do Betlejem, pracując m.in. w zakrystii bazyliki św. Katarzyny. Pasterka odbywa się tuż przy Grocie Betlejemskiej, w bardzo kameralnym gronie – ze względu na skromną przestrzeń tego nadzwyczajnego miejsca. Szczególnie poruszające serce i wyobraźnię są akcenty aramejskie (w języku, którym mówił Jezus) w czasie celebrowania uroczystej Mszy świętej.
BETLEJEM GŁODUJE
Tegoroczne święta Bożego Narodzenia, w czasie pandemii, są zupełnie inne. Radosne, ale też pełne refleksji i troski, czy mieszkańcom jednego z najpiękniejszych miast na świecie starczy na przysłowiową kromkę chleba. Od marca – czyli przez wiele miesięcy po rozpoczęciu światowej pandemii – również i w Betlejem, które i tak jest otoczone murem separacyjnym ze strony Izraela, mieszkańcy doznają coraz większej izolacji. Ustał ruch pielgrzymkowy. Mieszkańcy Betlejem utrzymują swoje wielodzietne rodziny najczęściej z wyrobów i usług przeznaczonych dla pielgrzymów i turystów. Są to oryginalne, znane na całym świecie różańce z drewna oliwnego i inne dewocjonalia, a także przedmioty codziennego użytku i charakterystyczne palestyńskie ubrania, zwłaszcza popularne wśród pielgrzymów „rzemyki” do pieszych wędrówek, czyli wygodne skórzane sandały. Od wielu miesięcy nie ma możliwości sprzedaży tego wszystkiego, przedmioty czekają w palestyńskich domach na „lepsze czasy”, kiedy zakończy się pandemia i powrócą pielgrzymi.
ELŻBIETANKI PALESTYŃCZYKOM
Dziesięć lat temu polskie siostry elżbietanki otworzyły w Betlejem sierociniec Home of Peace, czyli Dom Pokoju, który s. Rafaela Włodarczak, inicjatorka budowy domu, nazywa „Darem Narodu Polskiego i Polaków na całym świecie”. W 1967 roku s. Rafaela razem z s. Imeldą Płotką wybudowały w ogromnych trudach pierwszy sierociniec Home of Peace na Górze Oliwnej w Jerozolimie. Później do sióstr dołączyła jeszcze s. Kryspina Teresa Wesołowska. Razem przez wiele lat opiekowały się dziećmi, które nie miały możliwości wzrastania w rodzinie. Były to przede wszystkim ofiary wieloletniego konfliktu pomiędzy Izraelem i Palestyną, szczególnie po wojnie i jej opłakanych skutkach w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Wśród wychowanków sióstr są m.in. nauczyciele, lekarze, prawnicy…
O codzienne życie dzieci z Domu Pokoju, zwłaszcza w czasie pandemii, bardzo troszczy się dyrektorka domu, s. Szczepana Elżbieta Hrehorowicz, która pracuje na misjach w Ziemi Świętej od prawie dwudziestu lat. W sierocińcu w Betlejem towarzyszą jej s. Donata Cyprian i s. Iwona Pipała oraz wolontariusze, którzy pomagają nie tylko od święta, ale przez cały rok. – Od rozpoczęcia pandemii bardzo dużo mieszkańców Betlejem przychodzi do nas do domu po jedzenie, po leki. Dzielimy się wszystkim, co mamy, ponieważ ludzie zaczęli głodować – opowiada siostra Szczepana. – Dziś miejsce narodzenia Jezusa jest puste, sklepy i hotele zamknięte, podobnie warsztaty produkujące pamiątki z drewna oliwnego. Dlatego dajemy ludziom pracę, a tym samym utrzymanie dla wielodzietnych rodzin – dodaje. – Mieszkańcy Betlejem wykonują m.in. różańce, teraz na święta szopki. Nasze dzieci też włączają się w te prace, ponieważ wiedzą, jak trudna jest sytuacja, że trzeba się nawzajem wspierać i sobie pomagać. Charakterystyczne oliwne różańce z logo naszego Domu Pokoju w Betlejem przesyłamy do Polski. Zamawiają je parafie i to jest dla nas naprawdę wielka pomoc, ponieważ możemy pozyskane środki finansowe przekazywać później wytwórcom dewocjonaliów. Niedawno otrzymaliśmy wielkie wsparcie od poznańskich dominikanów, którzy zamówili od nas sporo różańców, aby później rozprowadzić je wśród swoich parafian. Staramy się pomagać każdego dnia wszystkim potrzebującym, aby razem, godnie przeżyć trudny czas pandemii. Nasz Dom Pokoju tętni życiem i jest otwarty dla każdego, kto przychodzi po pomoc – puentuje siostra Szczepana.