Istnieje anegdotka o jezuicie i dominikaninie, którzy spierali się, który zakon jest „lepszy”.

Po wielu tygodniach debaty postanowili napisać list do Pana Boga. W urzędowym czasie otrzymali odpowiedź: „Drodzy Bracia, wszystkie zakony są drogą do świętości i szansą na zbawienie. Pozdrawiam, Pan Bóg OP”. Proszę wybaczyć mój sentyment wobec dominikanów, do których kiedyś pragnąłem wstąpić. Za chwilę będzie zrozumiałe, dlaczego przytaczam tę anegdotę.
Dzisiejsza Ewangelia „rozwala system”. Jezus jest – delikatnie mówiąc – oderwany od rzeczywistości, proponuje rozwiązanie, które się w głowie nie mieści. Namawia do bezwarunkowej (sic!) i czystej miłości. Z jednej strony chyba każdy z nas tęskni za takimi relacjami, z drugiej zaś doskonale wiemy, że to ułuda, która nie może się udać.
Spróbujmy wyobrazić sobie świat, w którym my, chrześcijanie, umawiamy się, że w spotkaniu z bliźnim mamy pewność, iż zostaniemy potraktowani w sposób dobry, życzliwy, uczciwy, pomocny i że każdy napotkany człowiek będzie starał się zdejmować sobie nawzajem ciężary, a nie je dokładać. Słowa Jezusa dotyczą każdej sytuacji. Nie ma żadnego trybu warunkowego: „ale”, „chyba że”, „ewentualnie”. Na tym polega nowość nauki Mistrza: dawaj każdemu, kto cię prosi, nie sądź, żebyś nie był sądzony etc.
Naturalną reakcją na krzywdę jest oddanie ciosu. Jest pokusa powiedzieć: i mnie tak wolno. Tymczasem Jezus jakby chciał przekonać: w świecie, w którym możesz być kimkolwiek – bądź dobry. Zachęca do wierności tęsknocie za tą prawdziwą miłością.
Tu nie wolno podejmować teoretycznych dywagacji. Należy koniecznie zejść na ziemię i wrócić do codzienności. W zetknięciu z własnym współmałżonkiem, teściową, sąsiadem, szefem, nieprzyjacielem…
Jeśli jest mecz Polska – Francja, to komu dopinguje Pan Bóg? Jedni i drudzy chcą wygrać... A tak już całkowicie poważnie: druga wojna światowa, walczą Polacy i Niemcy. Zapomnieli o dzisiejszej Ewangelii i ostro atakują. Zastanówmy się, co musi rozgrywać się w sercu Pana Boga. Smutek. Znowu moje dzieci nie mogą się dogadać. A przecież stworzyłem ich jako dobrych ludzi. Nawet posłałem im swojego Syna, żeby im to przypomniał, żeby wyjaśnił, żeby nawet za nich umarł. Znowu coś się nie udało. Nie czytali Ewangelii ze zrozumieniem.