18 marca
wtorek
Cyryla, Edwarda, Boguchwaly
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Generał w sutannie

Ocena: 0
193

„Ginę za naszą ukochaną Polskę” – to były ostatnie słowa ks. Stanisława Brzóski, gdy 160 lat temu stanął na szafocie zbudowanym dla niego przez Moskali w Sokołowie.

fot. mat. prasowe | Kadr z filmu w reż. T. Syki "Powstaniec 1963"

Śmierć bohaterskiego kapelana i zarazem dowódcy oddziału powstańczego na Podlasiu, awansowanego przez Rząd Narodowy do stopnia generała, była końcem insurekcyjnego zrywu Polaków przeciw despotyzmowi Rosji.

 


ODWAŻNY KAZNODZIEJA

Urodził się w 1834 r. w podlaskim Dokudowie w zubożałej rodzinie szlacheckiej. Chciał być lekarzem, więc zapisał się na studia medyczne w Kijowie. Po trzech latach przerwał je, bo poczuł powołanie do stanu duchownego. Po święceniach posługiwał w parafiach w Sokołowie i Łukowie, stając się prekursorem Mszy św. za ojczyznę. Kazania, które głosił, były bliźniaczo podobne do tych, które po dziesięcioleciach padały z ust ks. Jerzego Popiełuszki. W przedpowstańczej dobie rozpalał w parafianach tęsknotę za wolnością i dawał nadzieję, że Polska, której już blisko sto lat nie było na mapach Europy i świata, powróci. „Ziemia nasza wrosła nam w dusze tak, że nie ma mocy, która by zdolna była zniweczyć ten związek” – mówił podczas jednej z niedzielnych Mszy. Każde kazanie owocowało sążnistym raportem pisanym przez agentów Ochrany, czyli tajnej policji rosyjskiej.

Aby „uciszyć” księdza, posunięto się do prowokacji. W listopadzie 1861 r. grupa pijanych żołdaków z rosyjskiego garnizonu w Łukowie weszła do kościoła i zaczęła zachowywać się wulgarnie. Ksiądz Brzóska nie wytrzymał. Z ambony wykrzyknął: „Ci rozbójnicy nie zadowalają się tym, że prześladują ludność na ulicach i w jej mieszkaniach, ale przychodzą do kościoła pod pozorem modlitwy, a właściwie dlatego, żeby wysłuchać słów pasterza i czyhać na jego życie”. Reakcja zaborców była natychmiastowa. Ksiądz został aresztowany i skazany na dwa lata surowego więzienia w twierdzy zamojskiej. Dzięki interwencji bp. Beniamina Szymańskiego karę złagodzono i po trzech miesiącach ksiądz opuścił kazamaty, z zastrzeżeniem, że nie wolno mu w jakikolwiek sposób działać czy agitować przeciwko władzom carskim. Miesiące spędzone w twierdzy nie ostudziły jednak jego zapału, a wręcz go spotęgowały. Wspólnie ze swym spowiednikiem ks. Adamem Słowińskim włączył się w przedpowstańczą konspirację. Na dwa miesiące przed wybuchem insurekcji został wyznaczony na konspiracyjnego naczelnika Łukowa.

 


DO BRONI!

W nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. kilkanaście tysięcy Polaków ruszyło do boju. Uzbrojeni w strzelby, szable i kosy postawione na sztorc wypowiedzieli wojnę Rosji. Ksiądz Brzóska, dowodząc czterdziestoosobowym oddziałem zaprzysiężonych konspiratorów, uderzył na łukowski garnizon rosyjski. Dysproporcja sił była ogromna, bo koszar broniło blisko pół tysiąca znakomicie uzbrojonych żołnierzy. Akcja zakończyła się niepowodzeniem i nie udało się wyprzeć Moskali z miasta.

Powstańcy skryli się w lasy i zaczęli prowadzić wojnę na sposób partyzancki. Ksiądz Brzóska przystąpił do oddziału Walentego Lewandowskiego. W boju pod Sosnowicą został ciężko ranny. Przez dwa miesiące, korzystając z gościnności okolicznych dworów, leczył ranę. Groziła mu amputacja nogi. Emisariusze władz kościelnych proponowali mu bezpieczny przerzut poza granice zaboru rosyjskiego. Odmówił i wyleczywszy ranę, powrócił do walki.

W lipcu 1863 r. Rząd Narodowy mianował go naczelnym kapelanem wojsk powstańczych na ziemi podlaskiej, awansując do stopnia generała. Nie pełnił tylko funkcji duszpasterskich, ale i dowodził powstańcami na polach bitewnych. Jako dowódca oddziału kawalerii stoczył kilkanaście potyczek z Moskalami, brał udział w bitwach pod Woskrzenicami, Włodawą, Lubartowem, Gręzówką, Sławatyczami i Fajsławicami. „Generał Brzeziński”, bo takiego używał pseudonimu, stawał się legendą walczącego Podlasia i postrachem wojsk rosyjskich. Za jego głowę wyznaczono ogromną nagrodę.

Aby stłumić „polski bunt”, Rosjanie zmobilizowali ponad trzystutysięczną armię, działającą w sposób bezwzględny. 2 marca 1864 r. car postanowił uwłaszczyć polskich chłopów. Dla wielu z nich akt ten stawał się ważniejszy niż walka o wolność wspólnoty narodowej. Po latach dramatycznie, ale celnie opisał to Stefan Żeromski w „Wiernej rzece”. Powstanie gasło… W sierpniu 1864 r. na stokach warszawskiej cytadeli Rosjanie powiesili pojmanych w wyniku zdrady członków Rządu Narodowego, na czele z dyktatorem powstania gen. Romualdem Trauguttem. Nadali tej egzekucji straszliwy charakter, aby jeszcze bardziej stłamsić ducha wolnych Polaków. Kiedy stutysięczny tłum, płacząc i śpiewając suplikacje, patrzył na szubienicę, na której ginęli przywódcy insurekcji, orkiestra rosyjska grała walce.

 


GINĘ ZA POLSKĘ

Miesiąc później z liczącego ponad 200 powstańców oddziału ks. Brzóski pozostało zaledwie 40, a zimą już tylko on i jego wierny adiutant kowal Franciszek Wilczyński. Ukrywali się przez wiosnę 1865 r. we wsi Krasnodęby-Sypytki, pozostając jednak pod bronią, tak jak sto lat później ostatni partyzant powstania antykomunistycznego Józef Franczak ps. „Laluś”. I tak jak on wpadli w wyniku zdrady, bo miejsce ich pobytu ujawniła Rosjanom dawna kurierka Rządu Narodowego Antonina Konarzewska. Rosjanie otoczyli kryjówkę księdza. Ciężko ranny w rękę i nogę, został pochwycony po wielogodzinnej walce. Przewieziono go do Warszawy, gdzie po trwającej kilkanaście godzin parodii procesowej został skazany na karę śmierci. Rosjanie próbowali pohańbić skazańca i naciskali bp. Szymańskiego, aby zastosował kary kościelne wobec „buntownika”. Tak się jednak nie stało. Hierarcha odmówił wydalenia księdza ze stanu duchownego.

Rynek w Sokołowie stał się miejscem kaźni. To tu 23 maja 1865 r. Rosjanie spędzili prawie 10 tys. mieszkańców miasteczka i okolicznych wiosek. Stojąc na szafocie, bohaterski kapłan zakrzyknął: „Ginę za naszą ukochaną Polskę, która przez naszą krew i śmierć…”. Nie dokończył, bo zakneblowano mu usta, a rosyjskie werble biły głośno, żeby zagłuszyć płacz mieszkańców. Ciało księdza wywieziono do twierdzy brzeskiej i spalono, by nie stało się przedmiotem kultu. Pamięć o nim jednak przetrwała i stała się punktem odniesienia dla następnych pokoleń. Pół wieku później młodzi chłopcy w szarych legionowych mundurach dokończyli zwycięsko przerwane polskie powstanie. A 143 lata po śmierci ks. Brzóski prezydent Lech Kaczyński nadał mu najwyższe polskie odznaczenie – Order Orła Białego.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Historyk, doradca prezesa IPN, w latach 2016–2024 był szefem Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych


redakcja@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 marca

Wtorek, II tydzień Wielkiego Postu
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mt 23, 1-12
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Józefa 10-18 marca
Modlitwy do św. Alojzego Orione

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter