Węgry na przestrzeni kilkunastu lat zanotowały wzrost wskaźnika dzietności. Francuzom długo udawało się utrzymać zastępowalność pokoleń. W Izraelu kobiety rodzą średnio ponad troje dzieci. Czego możemy się od nich nauczyć?

– W 2011 r. mieliśmy wskaźnik dzietności na poziomie 1,23 – mówi Paweł Illés, były Konsul Generalny Węgier w Gdańsku, dyrektor Fundacji Wacława Felczaka w Budapeszcie. W 2021 r. było to już 1,61. Potem pandemia, wojna i wysoka inflacja przyczyniły się do spadku do poziomu 1,51 w 2023 r.
MISTRZOWSKI SYSTEM
Rządzący do dziś Fidesz po objęciu 15 lat temu władzy zaczął wprowadzać kompleksową politykę prorodzinną, by odwrócić negatywne trendy demograficzne. Pomoc państwa ukierunkowano na trzy obszary.
Po pierwsze, nowożeńcy, którzy po raz pierwszy zawierają związek małżeński, przez dwa lata otrzymują zasiłek. Jeśli spodziewają się dziecka, otrzymują dotację w wysokości 11 mln forintów (czyli prawie 114 tys. zł). Jest to forma kredytu, który zostaje całkowicie umorzony po urodzeniu trzeciego dziecka. Wcześniej, po przyjściu na świat drugiego potomka – kredyt jest redukowany o 30 proc. Kobiety, które urodziły lub adoptowały dziecko w trakcie studiów lub do dwóch lat po ich ukończeniu, nie muszą spłacać kredytu studenckiego (takie kredyty to popularne rozwiązanie na Węgrzech).
Drugim obszarem jest polityka mieszkaniowa. Małżeństwa i osoby wychowujące dzieci mogą się ubiegać o dofinansowanie na budowę, remont lub zakup lokalu. Dostępne są kredyty mieszkaniowe z niskim oprocentowaniem, zwane CSOK. Mając troje dzieci i więcej, można otrzymać na ten cel nawet 50 mln forintów. Po urodzeniu każdego kolejnego dziecka państwo redukuje kredyt o 10 mln forintów. – Obecnie znacznie więcej pomocy otrzymują ci, którzy chcą zamieszkać na wsi – mówi Paweł Illes. Podobnie jak w Polsce, wsie wyludniają się, gdyż młodzi wyjeżdżają do miast. Rząd chce w ten sposób zachęcić młodych do osiedlania się na terenach wiejskich.
Ponadto Węgry hojnie wspierają finansowo opiekę nad małymi dziećmi. Świeżo upieczona mama przez 24 tygodnie otrzymuje 100 proc. swojego dotychczasowego zarobku brutto (może zacząć korzystać ze świadczenia 4 tygodnie przed urodzeniem), a potem – do 2. roku życia dziecka – dostaje 75 proc. wysokości jej wynagrodzenia. Ponadto rodzice mogą liczyć na dodatek dla rodziny i inne ulgi, np. na żywienie dzieci w żłobkach, przedszkolach i szkołach czy na opiekę na chorym potomkiem.
– Mieliśmy troje dzieci, więc nie płaciliśmy za posiłki dzieci w placówkach edukacyjnych. A podręczniki kupowaliśmy po cenie ulgowej – dzieli się własnym doświadczeniem Paweł Illés. Specjalny bonus państwo oferuje od czwartego dziecka – kobieta nie płaci w takim przypadku podatku dochodowego. Podatku nie płacą także kobiety do 30. roku życia, jeśli wychowują dziecko. Są też liczne ulgi dla dużych rodzin, np. na bilety za transport czy do instytucji kultury.
Kolejnym wsparciem są tzw. obligacje dla niemowląt (baby bonds). Po narodzeniu dziecka państwo przekazuje mu automatycznie pomoc na rozpoczęcie życia w wysokości 42,5 tys. forintów. Kwota ta znajduje się na koncie Węgierskiego Skarbu Państwa, a beneficjent zyskuje do niej dostęp w wieku 18 lat.
W ubiegłym tygodniu, gdy w Polsce trwał Tydzień Małżeństwa, Węgrzy świętowali Tydzień Rodziny. Jest to wydarzenie promowane przez Kościół, ale także państwo. – W mediach publicznych dużo się o tym mówi, są różne programy na ten temat – dodaje Paweł Illés.
PRZEMYŚLANA STRATEGIA
Francja od lat słynie z wysokiej dzietności, choć w ostatnich latach nastąpiło pewne załamanie. – W latach 2015–2016 socjalistyczny rząd François Hollande’a zaczął ograniczać świadczenia rodzinne (allocation familiales) – mówi dziennikarz Nathaniel Garstecka, urodzony w Paryżu Francuz z polsko-żydowskimi korzeniami. Do tego doszły restrykcje epidemiczne, które odstraszały ludzi od płodzenia dzieci w sytuacji np. ograniczeń dostępności szpitali. – To wszystko spowodowało, że w 2023 r. mieliśmy rekordowo niską liczbę urodzin i rekordowo niski poziom dzietności, czyli na poziomie 1,6–1,7 – podkreśla Garstecka. Wśród niekorzystnych dla demografii zjawisk wymienia także przesunięcie się wieku kobiet decydujących się na urodzenia pierwszego dziecka.
Taki współczynnik dzietności – sięgający 1,7 – to dla Polski i większości europejskich krajów marzenie. Jednak nad Sekwaną wcześniej odnotowywano wyższe wskaźniki. – Francja hojnie wspiera rodziny z dziećmi. Dobrze się trzymała przez ostatnie kilkadziesiąt lat – podkreśla Nathaniel Garstecka. Długoletnią politykę prodemograficzną opracowywano już w latach 20. i 30. XX w. Po II wojnie światowej zaczęła być stopniowo wprowadzana w życie. Po 1945 r. i tak cała Europa przeżywała baby boom, ale po 20–30 latach dzięki wsparciu państwa Francja nadal utrzymywała dzietność na poziomie gwarantującym zastępowalność pokoleń.
– Podatki nad Sekwaną są wysokie. Ale te pieniądze są następnie kierowane do rodzin poprzez różne ulgi czy świadczenia. Z rządowych pomocy przez pierwsze lata życia dziecka można się utrzymywać. We Francji taka dotacja, analogicznie polskie 800+, to jedno z kilku świadczeń. Dodając je wszystkie, można dostawać do 1000 euro miesięcznie, i to przez kilka lat. Drugą bardzo ważną sprawą jest mocno rozwinięta sieć żłobków, z których wiele jest państwowych, czyli dotowanych – mówi Garstecka.
Francuz podkreśla, że migracja wcześniej nie wywierała znaczącego wpływu na demografię, ale obecnie sytuacja się zmienia. – Już jedna trzecia dzieci ma co najmniej jedno z rodziców urodzone poza Francją. Kobiety migrantki mają więcej dzieci, a indeks dzietności obniża się głównie wśród rodowitych Francuzek. Jednak już w kolejnych pokoleniach migrantów ta różnica zanika.
Wyjątkowo wysoki wskaźnik dzietności wśród krajów rozwiniętych notuje Izrael. Na jedną kobietę w wieku prokreacyjnym przypada ponad troje dzieci. Zdaniem dr. Yonatana Freemana z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, prócz norm społecznych i kulturowych, jest to również skutek działań rządu, utrzymywanych i wzmacnianych przez lata.
– Jednym z istotnych czynników jest rozszerzenie płatnego urlopu macierzyńskiego, który zapewnia bezpieczeństwo finansowe i zachęca do powiększania rodziny. Ponadto izraelski krajowy system opieki zdrowotnej oferuje bezpłatny dostęp do szerokiej gamy badań prenatalnych i zabiegów – mówi tygodnikowi „Idziemy” dr Freeman. – Inną kluczową polityką są zainicjowane przez rząd konta oszczędnościowe dla każdego dziecka, które zapewniają wsparcie finansowe dla dzieci po osiągnięciu przez nie 18. roku życia – dodaje. Ponadto Izrael oferuje znaczne zasiłki na dzieci i ulgi podatkowe dla rodzin.
Bliższe nam geograficznie i kulturowo Czechy w 2021 r. osiągnęły współczynnik dzietności ponad 1,8, co okrzyknięto „czeskim cudem demograficznym”. – To było zaskoczenie dla wszystkich, jednak okazało się, że to zjawisko jednorazowe i w kolejnych latach ten wskaźnik zmalał – mówi dr Krzysztof Szwarc, demograf. W 2023 r. było to już poniżej 1,5, co i tak nie odbiega od średniej w Unii Europejskiej. – Kwestia, na którą zwrócił uwagę Instytut Pokolenia [już zlikwidowany przez obecny rząd – przyp. red.], to inne niż w Polsce podejście do dzietności. W Czechach 55 proc. młodych osób uważa, że posiadanie dziecka jest obowiązkiem wobec społeczeństwa. W Polsce takie samo zdanie wyraża jedynie 18 proc.
NIE TYLKO PIENIĄDZE
– Rozwiązań stosowanych w innych krajach nie da się dokładnie przełożyć na warunki polskie, gdyż każdy kraj ma odmienne uwarunkowania – mówi dr Krzysztof Szwarc. Poznański badacz zaobserwował dość silną korelację między odstępami między urodzeniem kolejnych dzieci a współczynnikiem dzietności w Polsce. W takiej sytuacji być może sprawdziłoby się u nas rozwiązanie stosowane kiedyś w Szwecji, gdy finansowo promowane były dość krótkie odstępy między narodzeniem kolejnych dzieci. – Skuteczna polityka prorodzinna powinna być kompleksowa – obejmować zarówno wsparcie finansowe typu 800+, jak i zwiększenie dostępności mieszkań oraz ustabilizowanie sytuacji na rynku pracy – dodaje.
Ogromne znaczenie mają poza tym czynniki kulturowe. Większa liczba zawieranych małżeństw to więcej dzieci, gdyż w nieformalnych związkach rodzi się ich mniej. Ponadto istotna jest swego rodzaju „promocja” rodziny. – Badania Fundacji IWORiS wykazały, że korzyści niematerialne z posiadania dzieci przewyższają nakłady finansowe. Częściej w przestrzeni publicznej pokazuje się, że rodzicielstwo to koszty, nieprzespane noce itd. Tymczasem to niebywałe szczęście być rodzicem, usłyszeć „Mamo, tato, kocham cię” – zauważa dr Szwarc.
Po II wojnie światowej Polska przeżywała baby boom, mimo biedy i braku mieszkań. To pokazuje, że same pieniądze nie wystarczą. Może właśnie pokazywanie piękna rodzicielstwa przyczyni się do chęci powiększania rodziny?