Chrystus wyraża wielką wrażliwość na człowieka – zauważa go i jego biedę.
Fot. Pixabay - CC0komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: ks. Paweł Klefas
Pierwsze czytanie: 1 J 4, 7-10
Bóg był pierwszy. I to jest, szczęśliwie dla nas, odpowiednia kolejność miłości. Nie tylko chodzi o to, że człowiek został ukochany przez Boga i dopiero potem zaczął odwzajemniać tę miłość, ale także pierwszeństwo Boga uczy nas, co to znaczy kochać bliźniego. Jak moglibyśmy kochać, gdybyśmy nigdy nie byli kochani?
Miłość Boga jest bezwarunkowa. Popatrzmy, że Bóg nie chciał nic w zamian. Jest miłością i właśnie z tego powodu zesłał nam swojego Syna, który poniósł śmierć na krzyżu, abyśmy mieli życie. Jednak w pewnym momencie Bóg zapragnął, by człowiek odwzajemnił tę miłość. Dzieje się to przez miłowanie bliźniego: „…bracia, miłujmy się wzajemnie, bo miłość jest z Boga”. Posługujemy się Bogiem (miłością), by kochać.
Podobna rzecz działa się w Starym Testamencie. Bóg umiłował Naród Wybrany i nie chciał nic w zamian. W Egipcie objawił swoją miłość przez wyprowadzenie Izraelitów z niewoli. Wreszcie zapragnął wejść w relacje z tymi, których umiłował. Zawarł przymierze na górze Synaj, oznacza to, że Bóg chciał, by Izrael także wyraził miłość.
Bogu hymny pochwalne nie są potrzebne, ale przyczyniają się one do naszego zbawienia. Dlatego też Stwórca pragnie naszej odpowiedzi na Jego miłość.
Psalm responsoryjny: Ps 72, 1b-2. 3-4b. 7-8
Za dni Pana zakwitnie sprawiedliwość. Kiedy więc one nastąpią…, a może już są? W adwencie przygotowywaliśmy się na przyjście Chrystusa. Nie tylko to w Betlejem, ale ważnym aspektem naszych rozmyślań było powtórne przyjście Jezusa – paruzja. Jest ona przybyciem Baranka zmartwychwstałego na sąd ostateczny. Wtedy na pewno zakwitnie sprawiedliwość.
Jednak nie tylko sam Chrystus niesie kaganek sprawiedliwości. My także jesteśmy powiernikami przykazań Bożych, a to właśnie na tym polega sprawiedliwość – na życiu zgodnie z Prawem Pańskim. Stąd możemy powiedzieć, że sprawiedliwość może zakwitnąć już teraz poprzez nasze życie zgodne z planem Bożym. Mamy na kartach Pisma Świętego patronów, którzy tę misję wypełniali w swoim życiu. Warto wspomnieć o św. Józefie – był człowiekiem sprawiedliwym i w imię Bożego planu nie oddalił Maryi. Wprowadzał pokój na ziemię – tego, który ten pokój mógł dać.
Ewangelia: Mk 6, 34-44
Z tekstów św. Jana wiemy, że Jezusa nazywa siebie Chlebem Życia. Ta deklaracja pokazuje, że oferuje On coś o wiele większego niż zaspokojenie podstawowych pragnień. Takie samo znaczenie ma spotkanie z Samarytanką u studni. Chrystus to Woda, po spożyciu której więcej się nie pragnie i nie chce się innej wody.
Gdy zerkniemy do fragmentu Ewangelii wg św. Mateusza odpowiadającemu tej perykopie, to widzimy zestawienie opisów dotyczących uzdrowień jedynie fizycznych i długiego opisu cudu rozmnożenia chleba. Faktycznie uzdrowienie fizyczne jest bardzo widowiskowe: człowiek chromy wstaje, niewidomy widzi – to sytuacje, które wywracają życie do góry nogami.
Cud rozmnożenia chleba nie jest „aż tak spektakularny”, prawdopodobnie ci, którzy przebywali wtedy na pustyni z Jezusem, nawet nie spostrzegli, że chlebów z początku było tylko pięć. Nie zmienia to faktu, że ten cud jest o wiele ważniejszy. Chrystus po pierwsze wyraża wielką wrażliwość na człowieka – zauważa go i jego biedę. Po drugie nasyca go chlebem – a jak wiemy – On sam staje się chlebem, byśmy mieli życie wieczne. Cud rozmnożenia jest więc troską o nas, byśmy mieli drogę do uzdrowienia duchowego – Chleb Życia – Eucharystia doprowadzi nas do życia wiecznego.