26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Abp Adrian Galbas: Synteza synodalna to dobry rachunek sumienia (wywiad)

Ocena: 0
594

Prawdziwym fenomenem jest zbieżność wniosków, które przyszły z różniących się od siebie diecezji. Interpretuję to jako głos Ducha Bożego, który na drogach synodu chce nam w ten sposób coś istotnego powiedzieć – mówi abp Adrian Galbas w rozmowie z KAI nt. wniosków z diecezjalnego etapu Synodu, który zakończył się opublikowaniem „Syntezy krajowej”.

Koordynator etapu krajowego Synodu o synodalności dodaje w wywiadzie, że warto jest ją potraktować jako rodzaj rachunku sumienia, który powinien zostać przeprowadzony na różnych poziomach kościelnego życia.

Marcin Przeciszewski, KAI: Księże Arcybiskupie, zakończył się diecezjalny etap XVI Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów na temat: „Ku Kościołowi synodalnemu: Komunia, uczestnictwo, misja”. Właśnie została opublikowana „Synteza krajowa”. Jak ta praca była w Polsce zorganizowana? Jaki był oddźwięk polskich diecezji, zakonów i innych środowisk? Jaka część duchowieństwa oraz wiernych wzięła udział w pracach synodu?

Abp Adrian Galbas: Korzystając z okazji, chciałbym najpierw bardzo serdecznie podziękować każdemu, kto w jakikolwiek sposób włączył się w synod. Obliczamy, że w ten proces, w zależności od diecezji, zaangażowało się między 30 a 60 proc. parafii. A odpowiedź na pytanie: ile było wszystkich zaangażowanych osób, zależy od tego, co uznajemy za zaangażowanie w synod. Czy wystarczy np. szkolna katecheza na ten temat, jednorazowe wypełnienie ankiety, czy dopiero systematyczny udział w spotkaniach synodalnych. ISKK podał, że w sumie było to ok. 100 tys. osób. Z kolei ze zsumowania danych udostępnionych przez diecezje wynikałoby, że było ich przynajmniej jeszcze raz tyle. W tej liczbie są też ci, którzy byli obecni w synodzie jedynie poprzez rozmaite platformy internetowe, najwięcej w ramach „Pogłębiarki”. Mieliśmy prawie 7 tys. koordynatorów w parafiach. Zasadniczo w synod zaangażowali się głównie katolicy mocno identyfikujący się z Kościołem, kochający Kościół, czujący się za niego odpowiedzialni i uczestniczący w życiu swych parafii. Tym bardziej jest to cenny głos.

Jeśli chodzi o zakony, to włączyły się one rozmaicie. Zgromadzenia męskie bardziej poprzez swoje kurie generalne, skąd ich głos został przekazany do Stolicy Apostolskiej. 50 zgromadzeń żeńskich przygotowało własną syntezę, która dotyczyła głównie realizacji zakonnego charyzmatu, ślubów i życia wspólnotowego.

Z tego, co wiem, została także przygotowana synteza Kongresu Katolików i Katoliczek. Ma zostać opublikowana.

Ruchy i stowarzyszenia nie zaistniały w czasie synodu jakoś szczególnie wyraźnie. Oczywiście ich członkowie byli w zespołach synodalnych, podobnie zresztą jak zakonnice i zakonnicy, jednak wspólnego głosu z takich wspólnot nie było. Przynajmniej ja nie słyszałem, by któraś wspólnota opracowała własną syntezę. Zresztą to nie dziwi. Członkowie ruchów i stowarzyszeń mają swoje miejsce w Kościele, swoją formację, programy, cele. Także ich wzajemne relacje są zwykle głębsze niż katolików nie będących członkami takich wspólnot.

Podstawowym celem synodu jest otwarcie się nas na głos Ducha Świętego i na to, co ma On do powiedzenia dziś Kościołowi. Czy ma Ksiądz Arcybiskup poczucie szczególnego doświadczenia Jego działania, tym razem poprzez Lud Boży i jego głos?

Redaktorzy syntezy piszą na jej końcu, że przebyta synodalna droga była wyjątkowym wydarzeniem duchowym dla tych, którzy zechcieli nią podążać. Było dużo modlitwy, słuchania Słowa Bożego, a dzielenie się własnymi przeżyciami nie było prześciganiem się, kto powie głośniej, mocniej i więcej, ale ujawnianiem tego, co ktoś nosi w głębi swej duszy. Bardziej więc mieliśmy do czynienia z dzieleniem się niż dyskutowaniem.

Poza tym ważna była także zbieżność wniosków, które przyszły z bardzo różniących się od siebie diecezji. Ten fakt także interpretuję jako głos Ducha Bożego, który chce nam w ten sposób coś ważnego powiedzieć. Nam, czyli wszystkim, zarówno duchownym, jak i świeckim. Katolicy w Polsce nie chcą zmiany doktryny Kościoła, czy reform strukturalnych. Przede wszystkim potrzebują wspólnoty, w której każdy znajdzie miejsce; wspólnoty opartej na szacunku i jasnych zasadach.

Spójrzmy więc na wypowiedzi, jakie wyłaniają się z ankiet synodalnych jako na rodzaj lustra, w którym można zobaczyć Kościół w Polsce. Jaki Kościół wyłania się z tych odpowiedzi? Jest to obraz budujący czy raczej zasmucający i wzywający do szybkiej reformy?

Wyłania się Kościół bardzo różnorodny. Przede wszystkim Kościół wierzący w Boga. Uczestnicy synodu mówią: kochamy Kościół, to jest nasz Kościół i właśnie dlatego chcemy, by był wysokiej jakości. Szczególnie mocno wybrzmiało wołanie o wysoką jakość posługi księdza. Dotknął mnie np. fragment o homiliach, które dla wielu słuchaczy są po prostu słabe: niebiblijne, nieprzygotowane, oderwane od życia. Ludzie mówią: słuchając takich homilii, czujemy się zasmuceni, a nawet obrażeni. To samo dotyczy „ars celebrandi”.

Kościół, który ujawnił się w synodzie, to – o czym już mówiliśmy – Kościół bardzo spragniony spotkania. Bez spotkania jest dystans, niezrozumienie, obcość i chłód. Ważna była dla mnie obserwacja o odseparowanych od siebie wspólnotach, których członkowie czują się ze sobą dobrze, ale nie interesują się już tym, co się dzieje u innych. Mało jest wspólnej modlitwy, jeszcze mniej wspólnej ewangelizacji. W syntezie znajdujemy taki poruszający obraz mieszkania z pokojami i przedpokojem. Wszyscy są za ścianami, a ci z przedpokoju, nie znajdując miejsca w żadnym z pokoi, i czując się obco, po prostu wychodzą...

To także Kościół, w którym świeccy mówią: chcielibyśmy być bardziej słyszani. Decyzje niech podejmują ci, którzy przyjęli taką odpowiedzialność, nie chcemy im tego zabierać, tak jest dobrze, ale chcielibyśmy częściej i więcej doradzić, podzielić się swoim widzeniem spraw, własnym doświadczeniem. Mamy kompetencje, które mogą być lepiej i bardziej wykorzystane.

To wreszcie Kościół, który dla wielu młodych jest po prostu bez sensu. Młodzi coraz częściej mają poczucie, że Kościół ich nie zna, nie rozumie, nie komunikuje z nimi, nie odpowiada na ich pytania. Skoro więc w ich mniemaniu Kościół się nimi nie interesuje, dlatego też oni nie interesują się Kościołem.

Na wypowiedzi synodalne można więc spojrzeć jak na rodzaj rachunku sumienia, który ukazuje nam drogi nawrócenia…

Tak, to dobry trop. Synodalna synteza to dla mnie rachunek sumienia i zachęcam, byśmy go zrobili wspólnie, na różnych poziomach życia kościelnego. Ale najpierw każdy sobie. Dobrze, aby każdy uważnie przeczytał tę syntezę i zadał sobie pytanie: a ja? Co dla mnie wynika z tego tekstu? Gdzie znajduję siebie? Co powinienem przemyśleć, przerobić, zmienić? Od czego rozpocząć swoje nawracanie? Najgorzej by było, gdybyśmy powiedzieli sobie, że skoro w synodzie uczestniczyła tylko jakaś licha, mała garstka osób, to nie warto się tym w ogóle przejmować.

Porozmawiajmy więc o tym w tej właśnie dynamice. Zacznijmy od silnie akcentowanego w ankietach klerykalizmu. Przejawia się on często w braku zaufania do świeckich i w konsekwencji braku należytej współpracy. Co tu należy zmienić, jakie postulaty padają i są warte wcielenia w życie?

Bez wątpienia potrzeba bezpośrednich relacji w konkretnej wspólnocie, w konkretnej parafii, w konkretnej kurii. Tego nie da się ustalić odgórnie według jakiejś „instrukcji o budowaniu relacji”. Dobrze też, abyśmy potrafili dzielić się własnym doświadczeniem Kościoła, który jest wspólnotą. Proszę zobaczyć, ile przeszło przez Polskę pielgrzymek w tych ostatnich tygodniach. Czy to nie jest Kościół-wspólnota? Po powrocie do parafii kontynuujmy i pielęgnujmy to doświadczenie. Nie czekajmy w anonimowych skupiskach na kolejny „strzał wspólnotowości”. Jasne, że gotowość na spotkanie wymaga zaufania, przełamania barier, możliwości poniesienia porażki. Trzeba jednak podjąć to ryzyko, bo przecież nie istnieje alternatywa, a Synod potwierdził, że relacje w Kościele potrzebne są nam wszystkim jak tlen. Świeccy bardzo o to proszą. Chciejmy więc wszyscy usłyszeć ten głos.

No właśnie, słyszeć głos laikatu. Czy – zdaniem Księdza Arcybiskupa jako przewodniczącego Rady Episkopatu ds. apostolstwa świeckich - jest on dostatecznie brany pod uwagę, na poziomie parafii, diecezji czy innych struktur kościelnych?

Jest o wiele lepiej niż jeszcze kilkanaście lat temu. Być może według niektórych ten proces idzie zbyt opornie, ale bez wątpienia idzie. I tym się cieszę. Myślę oczywiście o rozwiązaniach praktycznych, bo przecież na poziomie teorii jest wręcz doskonale. Mamy świetne dokumenty Kościoła, od nauczania Soboru na temat świeckich, poprzez „Christifideles laici” i parę innych tekstów, a na „Evangelii gaudium” kończąc. Tam wszystko zostało już powiedziane i jest wciąż aktualne. Z praktyką jest różnie, ale powtarzam: dużo lepiej niż było. Wierzę, że jest to proces, którego nie można zatrzymać, a synod tylko go wzmocni.

W jaki sposób?

Mam nadzieję, że najpierw przez samo doświadczenie prawdziwego, głębokiego spotkania, które stało się udziałem tych tysięcy ludzi, a potem na przykład przez ożywienie istniejących w Kościele struktur synodalnych. Rady parafialne, ekonomiczne, kapłańskie są przecież synodem: spotkaniem, rozeznawaniem, dzieleniem się, przygotowywaniem decyzji, którą potem podejmie ten, do kogo ona należy, a więc proboszcz czy biskup, który bierze za nią odpowiedzialność. To wszystko już istnieje, tylko, że często jest niedostatecznie wykorzystane, nieożywione, zbyt formalne. Teraz powstały zespoły synodalne, które - dzięki zdobytemu doświadczeniu - mogą tym strukturom dać nową siłę.

A jak możemy wprowadzać postulowaną „synodalność” na innych poziomach życia naszego Kościoła?

Tak samo. Każdy biskup diecezjalny ma do dyspozycji radę kapłańską, ekonomiczną czy duszpasterską. Nie trzeba dokładać kolejnych struktur, ale spróbować podnieść jakość tych, które już istnieją.

W „Christifideles laici” ukazana jest także inna istotna misja laikatu. Realizować się winna ona nie tyle wewnątrz Kościoła, co w społeczeństwie, w dziele przebudowy otaczającego świata. Czy świeccy w Polsce dostatecznie zdają sobie z tego sprawę? Mam wrażenie, ze ten wątek nie pojawił się w syntezie synodalnej.

Tak, to prawda. Ten wątek nie pojawił się w syntezie, bo nie pojawił się podczas spotkań synodalnych. Może trochę szkoda. Ciągle słychać zarzut, że „Kościół wtrąca się do polityki”. To dobrze, bo rzeczywiście Kościół nie tyle powinien się „wtrącać do polityki”, ile aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym. Oczywiście nie poprzez kazania księży, które – jak mówi synteza – odbierane są czasem jako upolitycznione, ale przede wszystkim poprzez aktywnych politycznie ludzi świeckich, którzy, opierając się Ewangelii, będą współtworzyć ład społeczny.

Synteza wskazuje na brak dostatecznego miejsca w parafii dla osób, powiedzmy, „niestandardowych”, mających problemy z wiarą, poszukujących, żyjących w związkach nieregularnych, niepełnosprawnych czy LGBT. Wiele z tych osób odczuwa, że nie ma dla nich miejsca. Jak to zmienić, przecież są to nasi wierni?

To różne środowiska. Jeśli chodzi o osoby z niepełnosprawnościami, to większość z ich praktycznych postulatów jest do rozwiązania lokalnie. Głos tych osób oraz ich opiekunów wybrzmiał w synodzie dość wyraźnie, dlatego w kilku miejscach pojawił się także w syntezie. Sam dostałem kilka listów, w których było dużo skargi z powodu niezrozumienia problemów osób z niepełnosprawnościami. Ktoś potrzebuje pętli indukcyjnej, by lepiej słyszeć, ktoś podjazdu, by się do kościoła dostać, a ktoś inny mszy z językiem migowym. Odpowiadałem to samo: to są sprawy, które trzeba załatwiać na miejscu. Ale tu znowu punktem wyjścia jest otwartość na człowieka i gotowość przyjęcia go z jego potrzebami, możliwościami i ograniczeniami. Kościół to nie olimpiada dla najlepszych, ale - jak mówi papież Franciszek - szpital polowy. Do Kościoła nie kwalifikują mnie moje osiągnięcia. Jestem do niego zakwalifikowany przez Chrystusa. I mój brat i moja siostra też.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter