A świat komentował już zmiany na Ukrainie i decyzje nowego prezydenta, który zaledwie kilka dni wcześniej spotkał się w Warszawie z Barakiem Obamą! Takich spotkań i zmian chyba nie oczekiwaliśmy, władze na Kremlu na pewno nie odpuszczą. Ale chyba więcej krwi się już nie poleje, choć Rosja niczym XVIII-wieczne imperium chce odbudować sferę specjalnych prerogatyw i wpływów. Polska nie jest wielkim mocarstwem, ale w ciągu ostatnich trzech lat miała dwie wizyty prezydenta USA – to symbolika dużej rangi. Nasz kraj jest jednym z niewielu w Europie, które poważnie traktują obronność. To, że prezydent Obama powiedział w Warszawie o miliardzie dolarów jest istotne, bo zaczyna rozmowę wewnątrz Sojuszu Północnoatlantyckiego, przed szczytem w Wielkiej Brytanii. Tak, jak i to, że Obama zadeklarował – jeśli nawet w sferze symbolicznej – że artykuł 5 jest absolutnie żelazny, że Polska nie będzie zostawiana sama sobie, i że Stany Zjednoczone jednak coraz poważniej biorą pod uwagę bezpieczeństwo Europy. Najlepiej, gdyby doszło do stałej obecności u nas amerykańskich i innych NATO-wskich wojskowych środków.
Wszędzie zmiany! W Gnieźnie byliśmy świadkami ingresu nowego Prymasa. Abp Polak w swoim pierwszym prymasowskim słowie nie pouczał, nie strofował, tylko zwrócił się do wiernych „tak często zniechęconych, rozczarowanych, zawiedzionych, pozostawionych w życiu samym sobie”. Wezwał do głoszenia dzieł Boga.
Prymas jest „twarzą” Kościoła. Tego Kościoła, którego dziś, nie wiem czy największym, ale znaczącym grzechem jest bierność i letniość. Kościoła, w którym brak języka dostosowanego do współczesnych wyzwań, w którym nierzadko panuje coś, co nazwałbym koleżeńskimi układami w nominacjach. To ostatnie – odchodzi do historii. W wigilię Zesłania Ducha Świętego Prymas zachęcił wszystkich wiernych do aktywnego uczestnictwa w życiu Kościoła. Duch Święty już raz odmienił oblicze tej ziemi. Dlaczego nie prosić Go, aby pomógł nam raz jeszcze?
|