Susza w całej Polsce, sinice już nie tyko w jeziorach, ale i na otwartych wodach Bałtyku, pożary lasów na północy Szwecji… To tylko niektóre, najbardziej wyraziste przykłady groźnych zjawisk wywołanych tegorocznym upalnym latem. Innym niż zazwyczaj u nas – co raczej martwi, niż cieszy. Może to bowiem być początek nowego ładu atmosferycznego, który wymusi zweryfikowanie naszych przyzwyczajeń. A to może być trudne i bardzo kosztowne.
W tym roku w naszej części Europy wystąpił największy od czasu pomiarów meteorologicznych, choć stopniowo obserwowany przez dekady, wzrost temperatur. Zmieniają się także inne wskaźniki. Zaburzeniu ulegają prądy oceaniczne, jak np. Golfstrom, a to może mieć kolosalne znaczenie dla klimatu w całej Europie. Pogoda staje się coraz bardziej zaskakująca i zarazem coraz mniej przewidywalna. Przez ostatnich kilka lat przyzwyczailiśmy się do doniesień o ekstremalnych zjawiskach pogodowych. Wystarczy spojrzeć na suche dane IMGW.
Tylko tego lata średnia temperatura w Warszawie względem średniej z lat 1971-2000 wrosła w sierpniu o 3,3 stopnia Celsjusza, w lipcu o 3,6 stopnia, w maju o 4,2 stopnia, a w kwietniu – aż o 5,9 stopnia!
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 37 (675), 16 września 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 28 września 2018 r.
