Obecnie bardzo popularna stała się jednak właśnie ta forma perswazji, przed którą Carnegie przestrzegał. Chodzi o Nudge, co dosłownie w języku angielskim oznacza „szturchać”. Sama koncepcja Nudge nie jest zła, gdyż postuluje pozytywną zachętę osób w celu wykonania danych posunięć zmierzających do osiągnięcia kompromisu. Coraz częściej mówi się jednak, że Nudge to forma manipulacji. I rzeczywiście, kiedy spojrzymy na zastosowanie tej koncepcji w praktyce, widzimy wyraźnie, że za jej pomocą pozbawia się ludzi możliwości podejmowania suwerennych decyzji. Bardzo popularną i znaną formą nudgingu jest na przykład ustawianie na półkach w supermarketach droższych towarów na wysokości oczu, a tańszych bardzo nisko.
Ale nudging wykorzystywany jest nie tylko w marketingu. W ostatnim czasie bardzo modne stało się stosowanie nudgingu w polityce. W brytyjskim rządzie istnieje nawet specjalna jednostka zwana „Nudge Unit”, zajmująca się planowaniem oddziaływania na wyborców. Również amerykański prezydent Barack Obama korzysta z pomocy ekspertów od nudgingu. Kilka miesięcy temu także Angela Merkel zatrudniła trzech referentów, którzy mają dopomagać pani kanclerz w efektywniejszym kierowaniu rządem i… obywatelami. Poprzez różne tricki z psychologii zachowania i ekonomii behawioralnej politycy pragną wychowywać przykładnych obywateli w różnych dziedzinach życia. Przykładnych w tym, co zaplanowali oni sami. Bez zakazów i nakazów.
Czyli, na przykład, jeśli Unia Europejska pragnie przeforsować odejście od przemysłu węglowego, to obywatelom daje się sygnały typu: każdy porządny człowiek dba o środowisko i nie ogrzewa domu węglem, tylko gazem. Albo jeśli z powodu embarga nie ma co zrobić z tonami owoców i warzyw, przed którymi zamknięto rynek zbytu, to politycy zaczną wpajać narodowi, że należy zdrowo się odżywiać i przestrzegać diety bogatej w warzywa i owoce. I chociaż na pierwszy rzut oka zdawać by się mogło, że nudging zmierza do promowania wśród ludzi „zdrowia, bogactwa i szczęścia” – jak podaje w tytule bestseller Thalera i Sunsteina, opisujący tę koncepcję – krytycy nudgingu zarzucają mu, iż nie prowadzi on do zmiany ludzkich zachowań na lepsze w dłuższym okresie, ale pozwala na szybkie forsowanie kwestii, z których korzyść dla obywateli jest co najmniej wątpliwa.
Niektórzy eksperci twierdzą wręcz, że decyzje podejmowane pod wpływem nudgingu są sprzeczne z interesem własnym obywateli. Trudno tej krytyki odmówić w kwestiach ideologicznych, gdzie obywateli popierających „kulturę śmierci” określa się jako postępowych i światowych, a jej przeciwników zalicza do tak zwanego ciemnogrodu. Albo jak powinno się zareagować na zdanie: „Jestem za życiem i dlatego jestem za in vitro”? Przecież nikt nie chce być przeciwko życiu. Ale właśnie ten pozorny brak alternatywy jest zamierzony.
W tym wypadku najlepiej odpowiedzieć również „szturchnięciem”: jestem przeciw in vitro, gdyż jestem za życiem. Jedyną bronią przeciw nudgingowi w rękach obywateli jest rozważne wsłuchiwanie się w swoje wnętrze i podejmowanie decyzji zgodnych z naszym sumieniem, a następnie z naszym interesem – czy to osobistym, czy narodowym.
Stefan Meetschen |