Kontrola nad tym obszarem otwiera Rosji drogę do nacisku na Europę Środkowo-Wschodnią, tak jak niepodległość Białorusi, uzyskana po rozpadzie ZSRS, miała kluczowe znaczenie dla utrwalenia niepodległości Polski i państw bałtyckich. Bez niej nasz region miałby dziś nieokreślony geopolitycznie status Ukrainy czy Gruzji, z wszystkimi tego ryzykami. Utrwalenie jej państwowości, utrwalenie również świadomości narodowej Białorusinów, ma więc ciągle kluczowe znaczenie dla polskiej racji stanu. Dziś jednak zasadniczym faktem jest i słabość państwa, i niskie aspiracje polityczne białoruskiego społeczeństwa.
Wydaje się, że paradoksalnie głównym gwarantem białoruskiej odrębności państwowej jest – również w odczuciu części białoruskich opozycjonistów, o czym pisałem tydzień temu – Łukaszenka. Akceptacji jego władzy przez większość społeczeństwa nikt w zasadzie nie kwestionuje. Czy zatem Łukaszenka może być nowym Tito, który jak dyktator Jugosławii utrwali odrębny status swego kruchego państwa na obrzeżach wschodniego imperium?
Niewątpliwie najlepszą polityką dla Polski jest dziś wspieranie otwarcia Białorusi na nasz kraj i na Zachód, poparcie dla rozwoju świadomości narodowej i życia chrześcijańskiego, zwiększanie wolności politycznej, rozwój instytucji licznej w tym kraju społeczności polskiej i zorientowanej na Polskę. Jednak nadzieja na polityczną ewolucję Białorusi nie może oznaczać naiwnej aprobaty systemu Łukaszenki. Tyranie rozsypują się nagle, wówczas ich politycznym sprzymierzeńcom zostaje jedynie kompromitacja. Trzeba więc inspirować zmiany na Białorusi, pamiętać o ograniczonych aspiracjach politycznych jej społeczeństwa – nie rezygnując z zasad.
„Pseudorealiści” proponują zapomnieć o demokratyzacji, bo „Łukaszenka nie utrudnia działalności polskich szkół”. Owszem, nie utrudnia działalności wszystkich… dwóch, w których uczy się zaledwie siedmiuset uczniów. Na Litwie, gdzie władze rzeczywiście utrudniają życie polskiemu szkolnictwu, w polskich szkołach uczy się dwadzieścia razy więcej polskich dzieci, choć polska społeczność jest co najmniej dwa razy mniejsza niż na Białorusi. Tak wygląda efekt desowietyzacji. Z pewnością – liberalizacja polityki wobec polskiej mniejszości byłaby bardzo znaczącym elementem zmian, nie mniej istotnym niż otwarcie możliwości działania opozycji. Ale nikt na razie nie udowodnił, że te dwa wymiary mogą rozwijać się odrębnie.
Marek Jurek |