Kontrola nad nimi, z naszego punktu widzenia, jest bardzo słaba. Nie chcę tu nawet z braku miejsca pisać o korzeniach i przyczynach tego zjawiska. Nie chcę także rozwodzić się na temat tego, czy warto jeździć do takich krajów. Ale trzeba postawić pytanie, czy i jak te ostatnie zamachy wpłyną na falę płynących do UE emigrantów. Jak władze Unii z tym zjawiskiem będę sobie radzić? Bez wątpienia trzeba tym ludziom po chrześcijańsku pomóc. Pytanie tylko, jak? I czy także my powinniśmy pomagać i czy jesteśmy na to przygotowani? Twierdzę, że nie – jak pomóc im, skoro nie potrafimy i nie możemy pomóc swoim „wykluczonym”?
Z drugiej strony, czy to się podoba, czy nie, sytuacja demograficzna niebawem zmusi nas do przyjęcia emigrantów! Bo zabraknie nam młodych i silnych rąk do pracy. Jeśli chcemy być jeszcze konkurencyjni, to będzie potrzebowała ich nasza gospodarka, bo nie ma co się łudzić – w najbliższym przewidywalnym okresie wielkiego powrotu polskiej emigracji do ojczyzny nie będzie!
Pytanie tylko, o kim mówimy, jakich emigrantów będziemy potrzebować? Bo nawet jeśli komuś to się nie podoba, to napływ przybyszów spoza Unii jest problematyczny, skoro nawet bogata Szwecja będzie musiała zweryfikować swoją rozbuchaną politykę socjalną.
Czy nie jest to ostatni moment, aby dostrzec naszych rodaków, którzy musieli zostać poza przesuniętymi po wojnie granicami albo nie mogli do powojennej Polski wrócić? Jak choćby Polacy z Kazachstanu. Czy to nie o nich dzisiejsza Rzeczpospolita powinna się upomnieć? Czy to nie ich powinniśmy – także ze względów sprawiedliwości dziejowej, a przy okazji konieczności – sprowadzić do Polski? Upominają się o to i oni sami, dla których życie w Polsce byłoby rajem, i wciąż niektóre środowiska. Ale o jakiejś narodowej czy rządowej strategii mowy nie ma! Po 26 latach od zmian! Czy nie jest to dziś dla nas wyzwaniem?
Zostało niewiele czasu na to, by naprawić dziejowe krzywdy, zanim będzie za późno. Jeśli nie ściągniemy do kraju rodaków, ich miejsce zajmą inni.
Krzysztof Ziemiec |