Wędrówka Mędrców ze Wschodu osiągnęła zamierzony cel: szli „oddać pokłon” nowo narodzonemu królowi żydowskiemu.
![](imgs_upload/zdjecia/stale/xsm-d.jpg)
Święty Mateusz powtarza te słowa w opisie tej sceny: gdy dotarli, padli na twarz i „oddali mu pokłon”. Podobne sformułowanie znajdujemy w tej samej Ewangelii nieco dalej: Panu, Bogu swemu, będziesz „oddawał pokłon”.
Mędrcy szukali Go wcześniej w Jerozolimie. Uczeni w piśmie dobrze pokierowali ich do Betlejem. Sami nie pofatygowali się, aby pójść i „pokłonić się Mu”. Podobnie Herod wraz z całą Jerozolimą, pomimo że zostali poruszeni wieściami przybyszów. Sama wiedza i emocje nie wystarczą, aby dotrzeć do Jezusa. Można wzruszyć się Ewangelią, ale nic nie zmienić, by życie ukierunkować do Boga.
Kiedy Mędrcy dotarli już do Betlejem, czekała ich kolejna droga do przebycia. Ta polegająca na wewnętrznej przemianie. Nie takiego Króla się spodziewali, gdy wyruszali ze swej ojczyzny. Ich umysł musiał teraz przyjąć nową logikę: „Pan niebiosów obnażony (…) ma granice – Nieskończony”. Również w tej wewnętrznej pielgrzymce dotarli do szczęśliwego celu. Ofiarowanie skarbów był symbolem tej przemiany.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym |