Dobry Panie, Ty wiesz jak często zamiast w pełni oddać się Tobie, wybieram swoje własne ścieżki. Idę nimi uparcie, choć doskonale wiem, że za moment znów zbłądzę. Moje ścieżki nie są Twoimi, a Twoje moimi. Za często skupiam się na swoich własnych siłach i ciągłej kontroli, zamiast z ufnością powierzyć się Tobie. Zamknąć oczy i dać się poprowadzić.
Dzisiejsza uroczystość Twojego Najświętszego Serca Jezu, jest doskonałym kierunkowskazem na trasie mojej ziemskiej pielgrzymki. Dookoła świat stawia co rusz nowe znaki, które mają prowadzić niby do szczęścia, a gdy je wybieram, zawsze docieram "w las". Nie chcę tak dłużej. Właśnie dziś pragnę, jeszcze mocniej, kompas swoich wyborów ustawić strzałką na Ciebie... na Twoje serce.
Zatrzymam się dziś chwilę, zdejmę ten cały bagaż życia, który ciągle noszę ze sobą, usiądę i popatrzę na Twoje serce.
Widzę serce płonące miłością do mnie, serce cierpiące, obolałe, ale jakże żywe. To właśnie dla mnie wycierpiałeś tak wiele, jak o tym myślę, nie mogę tego pojąć. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie tak dużo. To przechodzi moje pojęcie. Siedzę przy Twoim sercu i nareszcie odpoczywam. Od pędu tego świata, od pośpiechu, od ciągłych wymagań, ciągłego podnoszenia poprzeczki i wiecznego braku spełnienia. Siedzę i jestem z Tobą. Ty ze mną. Już niczego więcej nie potrzebuję.
Wiem, że za moment będę musiał wstać i znów wziąć ten nielekki plecak i iść dalej. Ale już wiem, że będę szedł Twoim śladem. Odrzucę mapę tego świata, a jedynie z kompasem Twojej miłości, stale wpatrując się w Twoje Serce będę szedł. Prosto za Tobą, dzielnie, niestrudzenie, mimo, że może to być droga prowadząca na Golgotę. Już mniej się boję. Bo wiem, że Ty idziesz ze mną. Oddaję się Tobie. Twojemu Sercu. Już na zawsze.
Amen.