Część z nich przyjmuje w swojej parafii ks. Elian Nasrallah. Jest greckokatolickim proboszczem w jednej z wiosek w dolinie Bekaa, na granicy między Syrią a Libanem, 30 km na wschód od Bejrutu. Tam uchodźcy z Syrii pojawili się najwcześniej. Mieszkają głównie w namiotach rozstawionych dla sezonowych robotników, bo w Libanie nie ma dużych obozów dla uchodźców. Libański rząd zakazał ich budowy. Obawia się, by nie wróciła sytuacja z 1948 i 1967 roku, kiedy przybyli tam uchodźcy z Palestyny i – jak się powszechnie uważa – wywołali wojnę domową.
Ks. Elian się nie boi. Organizuje pomoc dla uchodźców, zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. – Przyjmujemy i chrześcijan, i muzułmanów. Na tym polega prawdziwe chrześcijaństwo – mówi. Wojna w Syrii nie jest przeciwko chrześcijanom. Wojna toczy się między reżimem a powstańcami. Niestety, cierpią chrześcijanie. – Prawdą jest, że istnieje głęboka relacja historyczna między chrześcijanami a reżimem. W Libanie jednak chrześcijanie i muzułmanie zawsze mieli ze sobą dobre relacje. Zagrożeniem bywali jedynie muzułmańscy ekstremiści – podkreśla duchowny.
Jako Libańczyk i greckokatolicki kapłan, mieszkający od wielu lat na styku religii, nie rozumie kwestii konfliktu między islamem a cywilizacją zachodnią. Liczy się dla niego przede wszystkim pomoc bliźnim. Rodzina ks. Eliana prowadzi szpital dla uchodźców. Teraz musi go rozbudować, bo pacjentów przybywa. Infrastruktura wioski nie jest dostosowana do przyjęcia tak wielu ludzi. Agregaty prądotwórcze nie są w stanie wygenerować tyle energii, ile potrzeba. Nie wystarcza prądu, a generatory się psują. Ich naprawa zajmuje dużo czasu. Jeszcze większym problemem jest zaopatrzenie w wodę. Na granicy Syrii i Libanu, w dolinie Bekaa, ze względu na położenie zawsze był problem z wodą. Obecnie uchodźcy „podbierają” wodę miejscowej ludności. Konieczna jest budowa studni artezyjskich.
Dzieciom i młodzieży ks. Elian stwarza możliwości do nauki, organizując im transport do szkół, a dla młodszych organizuje lekcje. – Obecnie już dwa miliony syryjskich dzieci nie ma możliwości nauki w szkole. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że na naszych oczach wyrośnie stracone pokolenie – alarmuje duchowny.
Niestety, coraz dotkliwiej zaczyna brakować funduszy pomocowych. Organizacja Narodów Zjednoczonych ma środki na pokrycie zaledwie 40 proc. aktualnych potrzeb. W związku z tym zaczyna ograniczać niesioną pomoc. Pierwsze redukcje dotkną 200 tys. syryjskich uchodźców właśnie w Libanie, którzy otrzymają dużo skromniejszą żywność. Okrojone zostaną fundusze na pomoc medyczną oraz programy edukacyjne.
Ks. Elian jednak wciąż zabiega o żywność, ubrania i środki czystości dla nich. Ale funduszy brakuje. Przyjechał też do Polski, by tutejszych chrześcijan prosić o pomoc. Przyjęli go księża pallotyni przy ul. Skaryszewskiej w Warszawie. Dzięki ludziom dobrej woli z Polski Caritas już wsparł uchodźców z Syrii kwotą 50 tys. euro. Potrzeby jednak ciągle się zwiększają, bo dramatycznie rośnie liczba kolejnych uciekinierów z terenów konfliktu.
Chrześcijanie z całego świata są zobowiązani, by pomagać uchodźcom z Syrii. Nie tylko dlatego, że Syria jest kolebką chrześcijaństwa i tam nawrócił się św. Paweł, a w Antiochii wyznawcy Chrystusa po raz pierwszy zostali nazwani chrześcijanami. Przede wszystkim dlatego, że są chrześcijanami.
Ustanowiony przez ONZ na 21 września dzień Pokoju nie zmienił sytuacji w Syrii i nic nie wskazuje na to, by jakieś inne działania ONZ mogły ją zmienić. Pewne jest jednak, że świat chrześcijański na Zachodzie powinien głośno upominać się o swoich braci z Syrii i przyznawać się do swojej chrześcijańskiej tożsamości.
Pallotyńska Fundacja Misyjna SALVATTI.pl zbiera fundusze na pomoc dla uchodźców z Syrii i Libanu.
Bank PKO BP
nr 65 1020 1042 0000 8602 0187 3256
Tytułem: SL13 Darowizna
Monika Florek-Mostowska |