Oklepane slogany nie dają pola do rzeczywistego wspierania osoby po stracie - mówi Aleksandra Lutoborska w rozmawie z Barbarą Wiśniowską
Aleksandra Lutoborska – psychoterapeutka systemowa, współzałożycielka Ośrodka Psychoterapii i Wsparcia dla Rodzin „Plaster Miodu”, którego specjaliści pracują m.in. z dziećmi, młodzieżą i rodzinami po doświadczeniu straty. Prywatnie szczęśliwa żona i mama pięciorga dzieci, które wciąż uczą ją, jak rozmawiać.
Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci kogoś najbliższego?
W sytuacji tak traumatycznej utraty jak śmierć któregoś z rodziców bliskiemu otoczeniu trudno reagować zawsze z uważnością na potrzeby dziecka czy towarzyszyć mu w żałobie. Często ci, którzy mogliby być źródłem wsparcia – drugie z rodziców, dziadkowie – są sami sparaliżowani stratą. Tymczasem kluczowe jest, by rozmawiać z dzieckiem wprost, nazywając bez dwuznaczności to, co się stało. Słowa dobieramy do wieku dziecka, natomiast co do faktów, dziecko ma prawo do pełnej wiedzy o nich. Zatajanie czy ukrywanie dramatycznych okoliczności śmierci, jak wypadek czy samobójstwo, często przynosi skutek odwrotny niż ochronienie dziecka. Może się zdarzyć, że ktoś spoza rodziny ujawni taki sekret albo dziecko z opóźnieniem odkryje prawdę – wówczas poważnie może zaburzyć to proces żałoby, który zintensyfikują uczucia związane zarówno z byciem oszukanym, jak i z nową wiedzą. Powoduje to często ponowne otwarcie rany, która zaczynała się już zabliźniać.
Chyba sporo dorosłych ma tendencję do zatajania szczegółów.
Dobrze jest oddzielić różne płaszczyzny rozmawiania z dzieckiem o stracie bliskiej osoby. Jedna płaszczyzna to właśnie podanie faktów: prosto, prawdziwie, bez własnych emocji czy ocen. Dodajemy komunikat o gotowości słuchania, wyjaśniania, wspierania. Druga płaszczyzna – to rozmowa o emocjach. Aby móc rozmawiać z dzieckiem o tym, co czuje, będąc osieroconym, musimy sami mieć możliwość nazywania swoich emocji i okazywania ich w sposób przez nas kontrolowany. Bardzo cenny jest wspólny płacz; dla dziecka jest to sygnał, że może w taki sposób radzić sobie z bólem i żalem. Stopniowo warto stwarzać przestrzeń także do rozmowy o innych, mniej oczywistych emocjach: o złości na osobę, która odeszła, może o poczuciu winy („Gdybym się lepiej zachowywał, tata może by nie zachorował.”), o pojawiającej się chęci, by do niej dołączyć, potem – o tęsknocie. Jeśli zupełnie nie jesteśmy w stanie opanować swoich emocji i mamy wrażenie, że zamiast współodczuwać z dzieckiem, zalewamy je swoimi uczuciami, warto, byśmy sami sięgnęli po pomoc i wzmocnili się, by móc być wsparciem dla dziecka. Bywa jednak, że sytuacja jest tak trudna i złożona, że potrzeba, by także dziecko zostało objęte profesjonalną opieką psychologa czy psychoterapeuty. Kolejna płaszczyzna w rozmowie z dzieckiem to wspólne badanie, jakie zmiany teraz zajdą, kto przejmie obowiązki osoby, która zmarła, jak będzie wyglądać codzienność i odświętne zdarzenia w życiu rodziny. I wreszcie, w kolejnych miesiącach procesu żałoby, ważne staje się wspieranie dziecka w budowaniu nowej relacji z osobą, której już nie ma – czyli uwewnętrznienie związanych ze zmarłym doświadczeń, wspomnień – po to, by ta relacja mogła w nas dalej trwać i owocować. Aby tak się stało, musi być przestrzeń do wspomnień, przeglądania pamiątek, rytuałów pożegnania. Tego nie da się oprzeć o tajenie prawdy czy niedomówienia. Dziecko wyczuje nieuczciwość i prawdopodobnie nieufnie zamknie się w sobie.
Czy zabrać dziecko na pogrzeb, pokazać grób?
O pogrzebie najpierw trzeba z dzieckiem porozmawiać. Jeśli nie miało wcześniej takiego doświadczenia, warto opowiedzieć mu, jak to będzie wyglądało, co będzie się po kolei działo, jakich reakcji uczestników pogrzebu można się spodziewać. Trzeba, by dziecko miało zapewnioną opiekę na ten czas – fizycznie i emocjonalnie. Decyzję o udziale warto zostawić dziecku, i, co ważne, zapewnić, że nie musi czuć się w powinności uczestnictwa i że będzie mogło w każdej chwili się wycofać bez żadnych komentarzy z naszej strony. Warto powiedzieć, że możliwość pożegnania będzie miało także po pogrzebie, poprzez odwiedzenie grobu.
Jak wytłumaczyć, że zmarły jest jednocześnie i w grobie, i w niebie?
Zawsze, także w rozmowie z dziećmi, które nie wierzą lub są wychowane w innej wierze, możemy mówić o sobie, o swoim rozumieniu, o tym, w co wierzymy. Ale ważne, by zachować delikatność, a nie wchodzić w rolę tego, kto wie lepiej. Mówienie, że ktoś „poszedł do nieba”, niewiele wnosi, raczej może budzić u dziecka wiele znaków zapytania, jak choćby: „Czemu beze mnie?”, „Po co tam poszedł?”, „Czy musiał iść teraz?”. Raczej warto opowiedzieć dziecku o tym, w co wierzymy: że ciało umiera, ale jest w człowieku dusza, która jest nieśmiertelna – taka część człowieka, która trwa na zawsze. My, którzy zostaliśmy, odczuwamy to właśnie w pamięci o tej osobie, w tęsknocie za nią, w tym, że choć nie ma jej fizycznie, w jakiś sposób jest z nami. Dusza po śmierci bardzo chce być z Panem Bogiem, bo On nas kocha najbardziej i On tę duszę stworzył, dał jej życie. I tutaj może otworzyć się przestrzeń wielu kolejnych rozmów, bo przecież są sytuacje, w których naprawdę trudno nam, ludziom, stwierdzić, czy zmarły „poszedł do nieba”. Niekiedy towarzyszy nam spokój, że tak się stało, ale okoliczności niektórych śmierci nie da się tak skwitować, i tu znowu jest kwestia uczciwości. „Wierzymy, że jego dusza jest teraz u Pana Boga.” Albo: „Modlimy się, by tak było”. Taki powrót duszy do Pana Boga, który ją stworzył i kocha ją bardziej niż ktokolwiek inny, jest dla duszy wielkim szczęściem, taką radością, jak powrót do domu z długiej i niełatwej podróży.