13 października
niedziela
Geralda, Edwarda, Honorata
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dziecko wobec śmierci

Ocena: 0
2437

 

Oklepane slogany, gotowe algorytmy nie dadzą nam pola do rzeczywistego wspierania osoby po stracie. Trzeba wejść głębiej, zmierzyć się z naprawdę trudnym tematem, jakim jest śmierć, zwłaszcza taka, którą uważamy za przedwczesną, której towarzyszą traumatyczne okoliczności, poprzedzona długą, pełną cierpienia chorobą, czy też śmierć osoby, o której wiemy, że czyniła wiele złego.

Kiedyś mawiano: „Bóg tak chciał”. Dzisiaj wiemy, że sytuacja jest bardziej złożona, a my wobec wielu pytań – bezradni. Ale też i w tej bezradności dobrze być uczciwym, mówić: „Ja nie wiem, dlaczego. Ale pomaga mi ufność, że Bóg jest przy mnie, przy nas, i widzi nasz ból, i nas kocha i przytula”. Bóg sam płakał nad śmiercią przyjaciela i bał się swojej śmierci.

 

Jezus umarł straszną śmiercią i zmartwychwstał. Jak poruszać ten temat z dziećmi?

Najlepiej mówić prawdę, dobierając natężenie bodźców. Czyli dzieci mogą się dowiadywać o torturach, jakie cierpiał Jezus, stopniowo. Sama Ewangelia mówi o nich bardzo zwięźle. Wiadomo, że pięcio- czy ośmiolatkowi nie pokażemy filmu „Pasja”, ale dwunastolatka możemy zapytać, czy chce taki film obejrzeć – z wyjaśnieniem, jak powstał i z jakich źródeł czerpie. Nabożeństwo Drogi Krzyżowej i jego czternaście stacji nie koncentrują się przecież na samym tylko okrucieństwie, medytujemy tam zarówno zdarzenia dramatyczne, jak przybicie do krzyża, jak i kojące – otarcie twarzy Jezusa przez Weronikę. Krzyż – zło, które Bóg wziął na siebie, by nas odkupić – jest przecież bramą do zmartwychwstania, do życia, do chwały. Pięciolatkowi nie będziemy analizować działań oprawców Jezusa. Nastolatki są już w stanie zdobywać te informacje bez naszego udziału, a też na pewno dobrze jest poszerzać ich wiedzę o realiach historycznych męki Pana Jezusa. Dziecko, które ma mocne zaplecze w rodzicach i harmonijnie rozwija się emocjonalnie i duchowo, może płakać nad losem Pana Jezusa, współczuć Mu, ale niekoniecznie będzie reagować lękiem – wie, że w świecie zdarzają się złe i trudne rzeczy – i że niekiedy z nich także wynika coś dobrego.

 

Na świecie trwa epidemia. O tym też powinniśmy mówić dzieciom?

Epidemia w sposób szczególny zachęca nas do bycia uczciwym. Nie wiemy, jak sytuacja się potoczy, nie znamy wszystkich możliwych następstw choroby czy przedłużającej się epidemii. Nie wiemy, co komu pisane. Natomiast mamy dane, że wirus zagraża szczególnie osobom starszym, schorowanym, mniej odpornym; że pewne środki ostrożności spowalniają jego rozprzestrzenianie się. To wszystko trzeba dzieciom mówić, pamiętając, że to dorośli określają granice bezpieczeństwa.

 

Bywa i tak, że dziecko jest śmiertelnie chore.

W doświadczeniach osób, które towarzyszyły nieuleczalnie chorym dzieciom, powtarza się obserwacja, że dzieci są świadome zbliżającej się śmierci, że same wnoszą ten temat. Na każde pytanie – znowu! – odpowiadamy uczciwie, kładąc akcent na starania lekarzy, znane sukcesy medycyny w leczeniu danej choroby, znaczenie stosowania się do zaleceń. Ale oczywiste jest, że w procesie odchodzenia dziecko może przeżywać bardzo trudne emocje, i nie jest łatwo mu w tym towarzyszyć. Wielką wartość ma wtedy zadbanie o wsparcie dla siebie, by móc być wsparciem dla dziecka. Oczywiście, osoby profesjonalnie przygotowane warto też zaprosić, jeśli dziecko ma taką potrzebę lub nie jesteśmy w stanie unieść pewnych tematów. Pamiętajmy jednak, że nasza obecność ma dla dziecka ogromne znaczenie.

 

Chyba i z dorosłymi niełatwo rozmawiać o śmierci?

Z dorosłymi często nawet trudniej, bo – jak wiele innych ważnych tematów – przez lata obudowujemy ją swoimi doświadczeniami i tym, co na ich bazie tworzymy: przekonaniami, sposobami reagowania. Jeśli mamy w swojej wczesnej historii traumatyczne utraty, których nikt nam nie pomógł przeżyć, szalenie trudno będzie nam w życiu dorosłym towarzyszyć innym w żałobie czy zbliżać się do tematu własnej śmierci. Jeden z naszych przyjaciół powiedział, że towarzysząc rodzicom w starości, chorobie i odchodzeniu, odkrył, że najważniejsze w życiu jest, by dobrze przygotować się do starości i śmierci. Polecam gorąco książkę „Czas umierania. Ostatnie dni życia mnichów”. Jej autorem jest francuski dziennikarz Nicolas Diat. Jest to doskonała lektura do zbudowania wokół niej osobistych rekolekcji. Może w kontekście pandemii wyda nam się zatrważająca. Nic bardziej mylnego. Oswajanie tematu końca życia doczesnego koi i daje nadzieję.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 13 października

XXVIII Niedziela zwykła
Błogosławieni ubodzy w duchu,
albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 10, 17-30
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 
+ Komentarz „Idziemy” - Bogactwo w ofierze

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter