Czasem jedyną, ale istotną rzeczą, którą możemy zrobić, jest słuchanie i towarzyszenie.
fot. Kindel Media | pexels.comAlways look on the bright side of life – to tytuł przeboju Erica Idle’a, komika z grupy Monty Pythona. W życiu bardzo ważny jest optymizm i zdolność szukania plusów w każdej sytuacji. Ale są też takie, które po ludzku żadnych plusów nie mają. Widzimy nieraz wokół różne problemy, splątane z tysiąca nitek tak mocno, że nie wiadomo, za którą pociągnąć, by supeł nie zacisnął się bardziej.
Ostatnio znajoma opowiadała mi o swojej sytuacji. Mąż z objawami zaburzeń psychicznych, dwóch synów zachwyconych, bo pozwala im na wszystko; zawalających naukę i przyklejonych do smartfona. Ona walcząca o byt, wychowanie synów i odrobinę odpowiedzialności ze strony męża. Co robić? Wciąż walczyć, gdy złe wiatry tylko się wzmagają, a do problemów z mężem dochodzą wciąż nowe problemy z synami, nieszanującymi matki za grosz, a wpatrzonymi w „fajnego” tatę, który przynajmniej nie czepia się o głupoty? Czy odpuścić i z bólem serca pozwolić synom osiągnąć „dno” i ponieść konsekwencje w postaci niezdania do kolejnej klasy i popadnięcia w kompletną abnegację wśród brudnych ubrań i naczyń, których nie chcą sprzątać? Wiedzą, że mama w końcu i tak to zrobi, żeby mieszkanie całkiem nie zarosło brudem. Słuchałam jej długo, próbowałam coś podpowiedzieć, ale to jasne, że w tak skomplikowanej sytuacji niełatwo o jakąś złotą radę na wszystkie nawarstwiające się latami problemy. Ona jednak wyszła po tej rozmowie umocniona i powiedziała, że czuje w sobie nowe siły, by iść dalej swoją trudną drogą.
Nie zawsze możemy zdjąć krzyż z ramion tych, którym chcielibyśmy pomóc. Ale na pewno możemy ich pokrzepić i dodać im otuchy. I to też jest bardzo ważny rodzaj pomocy – słuchanie i towarzyszenie. W dokumencie końcowym zakończonego niedawno synodu mówi się o ustanowieniu w Kościele nowej posługi „słuchania i towarzyszenia”. Tu może ma to bardziej wymiar kierownictwa duchowego, ale też każdy na swoją miarę powinien rozwijać w sobie ten ważny i deficytowy dziś charyzmat. Trudne sytuacje rodzinne, długoletnia opieka nad osobą niepełnosprawną, choroba wymagająca długiej izolacji w szpitalu… Czasem jedyną, ale bardzo istotną rzeczą, którą możemy zrobić, jest właśnie słuchanie i towarzyszenie. Czas, rozmowa, współczucie, serdeczne wzięcie za rękę, przytulenie. Być i słuchać – tak niewiele i aż tyle.