W poprzednim odcinku naszego cyklu, z okazji niedawnego powstania Zespołu Etyki Słowa Rady Języka Polskiego, pisałem o samym pojęciu etyki słowa i podstawowych jej zasadach. Tamte uwagi dziś chciałbym uzupełnić o nieco szczegółów i konkretów.
Kiedy mówi się o etyce słowa, to trudno jest, niestety, omawiać to zjawisko na przykładach pozytywnych. Można wprawdzie powiedzieć np., że tekst zgodny z jej zasadami to wypowiedź, która jest prawdziwa (tzn. mówi o faktach), która nie obraża ani nie atakuje odbiorcy, która nim nie manipuluje itp., ale są to uwagi dość ogólne. By lepiej zrozumieć, czym jest etyka słowa, należy wskazać przykłady jej naruszania.
Jedną z podstawowych zasad etycznego użycia języka jest zachowywanie wymiaru osobowego człowieka, czyli mówienie o nim jako o osobie, której przysługuje niezbywalna godność. Nie należy zatem np. mówić o człowieku w kategoriach rzeczy czy zjawiska, a także zrównywać go ze zwierzętami. Naruszeniem tej zasady są nie tylko określenia typu asfalt czy pluskwa, lecz także m.in. określania ludzkich szczątków mianem materiału czy odpadów medycznych, a nawet ostatnio bardzo popularne sformułowanie zasoby ludzkie czy nazywanie nauczycieli kapitałem intelektualnym, jak w następującym zdaniu: Wyzwania, przed którymi stoi oświata w województwie śląskim, a w szczególności system kształcenia zawodowego, są ściśle związane z jakością kapitału intelektualnego, jakim dysponują lub będą dysponować w najbliższym czasie szkoły.
Kolejna istotna zasada mówi, że należy uwzględniać złożoność i wielowymiarowość człowieka, czyli nie można redukować go do jednej cechy, jednego popełnionego niegdyś czynu, jednej sfery jego życia, jednego przekonania itp. Nasz rozmówca czy też osoba, o której mówimy, to nie tylko donosiciel (kapuś) czy złodziej – nawet, jeśli w przeszłości na kogoś doniósł czy coś ukradł. Nie należy też etykietować ludzi jako wyłącznie katolików (katoli), kibiców (kiboli), czy lewicowców (lewaków). Takie określenia często mają na celu negatywne zaszufladkowanie danej osoby, jej zdyskredytowanie.
Niewątpliwie naruszają zasady etyki słowa wypowiedzi agresywne, atakujące i obrażające rozmówcę. Jak odróżnić krytykę – często przecież uzasadnioną, a nawet konieczną – od agresji słownej? Przedmiotem krytyki jest jakieś działanie lub jego skutek, ale nie sama osoba działająca. Z kolei agresja werbalna polega m.in. na negatywnym i zwykle emocjonalnym wartościowaniu nie tyle konkretnych działań czy ich efektów, ile całości takich działań podejmowanych przez jakąś osobę, a przez to i jej samej. Wypowiedź agresywna często niesłusznie uogólnia oceny, jest ostrą krytyką wszystkiego, co dotyczy drugiego człowieka lub jakiejś sfery jego życia. Recenzując czyjąś poezję, możemy zatem powiedzieć np.: to jest nieudana metafora czy to porównanie jest nieoryginalne, ale nie powinniśmy mówić np. to jest żenująca metafora, to porównanie jest jak zwykle banalne czy też w ogóle nie potrafisz pisać wierszy. Agresywnym zachowaniem językowym jest też obrażanie, czyli np. używanie określeń typu cham, kanalia, ale też łajza czy beksa (często, niestety, spotykane w odniesieniu do dzieci) oraz stosowanie wulgaryzmów, co z oczywistych względów pozostawię bez przykładów.
W ewidentny sposób nieetyczne są również kłamstwa oraz różnorakie językowe zabiegi manipulacyjne.
![]() |
dr Tomasz Korpysz |